A więc chciałam Was wszystkich zaprosić na mojego nowego bloga. Przepraszam, że to tu piszę, ale bardzo zależy mi na waszej opinii.
Historia ta bardzo różni się od poprzednich, ale jestem szczęśliwa, bo wreszcie mam taką wenę jak przy Forever London ♥
Nowy blog ♥
Forever London
sobota, 8 grudnia 2012
środa, 3 października 2012
Pytanie?
Chciałabym Was się spytać czy zostawić tego bloga czy też usunąć, odpowiedzcie w komentarzach oraz zapraszam na nowego bloga.
I believe in yesterday
sobota, 29 września 2012
Trzydzieści cztery (ostatni) ♥
Gabrysia
Po raz czwarty w ciągu dwóch lat zakładałam tą samą czarną
sukienkę, po raz czwarty zastanawiałam się dlaczego. Rok temu, gdy wsiadałam do
samolotu lecącego do Londynu byłam przekonana, że już nigdy więcej nie będę
płakać, że wykorzystam swój młody wiek na zabawę jednak teraz z perspektywy
czasu zobaczyłam jak bardzo się zmieniłam, ponieważ teraz jedyne na czym mi
zależało to na szczęściu.
- Już czas. - w drzwiach pojawiła się moja ciężarna koleżanka
wraz ze swoim przyszłym mężem, a moim kuzynem Bartkiem. Pokiwałam głową na
znak, że zrozumiałam i podniosłam się z łóżka. Idąc przez małe mieszkanie
rozmyślałam nad wszystkim co stało się do tej pory, mając osiemnaście lat
przeżyłam więcej przyjaciół niż nie jedna trzydziestolatka.
- Jak ona się czuje? - spytałam.
- A jak może się czuć? - pytaniem na pytanie odpowiedział
Bartek i złapał miłość swojego życia za rękę zostawiając mnie w tyle.
***
![]() |
Wychodząc z czarnego auta zobaczyłam barierki, które
oddzielały dziesiątki płaczący dziewczyn od żałobników, którzy szli w stronę
małego kościoła. Nie chciałam podążyć za nimi, ponieważ nie czułam się na
siłach, postanowiłam więc od razu iść w głąb cmentarza, gdzie mieli zostać
pochowani moi przyjaciele.
- Gabrysia? - usłyszałam, a gdy obróciłam się zobaczyłam
wysoką blondynkę.
- Faye? - nie minęło kilka sekund, gdy do siebie
podbiegłyśmy i zaczęłyśmy płakać. - Jak mogłaś mnie wtedy ze wszystkim zostawić?
- próbowałam się dowiedzieć jednak ona nic nie odpowiadała.
- Gabe decyzja o wyjeździe była najlepszą jaką kiedykolwiek
podjęłam i wierz mi, że tego nie żałuję.
- To czemu wróciłaś?
- To byli również moi przyjaciele. - po tych słowach
zaczęłyśmy rozmawiać o wszystkim co wydarzyło się w ostatnim czasie. Dziewczyna
mówiła o tym, gdy po tygodniu spędzonym tylko z Glorią rozstała się z nią,
ponieważ tamta traktowała ją raz jak własność raz jak zabawkę. F nie chciała
zostać w Stanach i potrzebowała pomocy aby skończyć z uzależnieniem od
narkotyków i poleciała do matki do Paryża, gdzie zaczęła naukę w nowej szkole i
zaczęła nowe życie.
- Szkoda, że mnie się nie ułożyło. - szepnęłam.
- Gabe błagam cię nie gadaj głupot, ty nawet nie dostrzegasz
ile masz! Wszyscy tutaj cię kochają, a nikt nie powiedział, że życie jest
usłane różami. Czasem musi być ciężej żeby potem się ułożyło.
- Faye ty masz teraz bajeczne życie! - warknęłam.
- Ale czy wiesz ile straciłam?! - zaczęła płakać. - Tak na
prawdę zawsze kochałam i będę kochać tylko i wyłącznie Nialla, którego
straciłam przez swoją głupotę. Nie mam żadnych kontaktów z ojcem, który uważa
mnie za ćpającą dziwkę, a do tego straciłam was wszystkich. Myślisz, że nie
jest mi ciężką z myślą jak bardzo was raniłam.
- Faye... - nie zdążyłam, ponieważ usłyszałyśmy kroki ludzi,
którzy szli tuż za księdzem.
- Muszę iść, nie chcę żeby mnie tu ktokolwiek zobaczył. -
oznajmiła.
- Znowu chcesz uciec?
- Gabe ja tu jeszcze wrócę ale nie teraz. Nie jestem gotowa
na te spotkania tym bardziej w takim dniu. - odparła.
- Przyjdź do mnie, gdy będziesz gotowa.
- Obiecuję. - to było jej ostatnie słowo, a potem odeszła. Kilka
minut później na grobami stał dziesiątki osób, które przeżywały stratę chłopaków
tak samo jak ja.
- Teraz pożegnanie przeczyta przyjaciel zmarłych Zayn Malik.
- oznajmił ksiądz po czym na podeście stanął mulat ubrany w czarny garnitur.
- Na samym początku chciałbym wszystkim podziękować za
przybycie. - zrobił krótką pauzę i kontynuował. - Pamiętam jeden z pierwszy
wywiadów jak udzieliliśmy, zapytano nas wtedy jak wyobrażamy sobie nasze życie
za kilka lat. Liam odparł, że będzie zapewne siedział w Londyńskim mieszkaniu i
oglądał stare zdjęcia. - na policzku pojawiła mu się pojedyncza łza. - Louis za
to uważał, że znajdzie idealną dziewczynę, którą pokocha całym sercem i będzie
miał z nią gromadkę dzieci, no cóż jak powiedział tak zrobił. Poznał Hankę i
zakochał się w niej bez pamięci jaka szkoda, że nie zobaczy swojego syna, na
którego tak bardzo czekał. - przez kolejne kilka minut mówił o chłopcach w
samych pozytywach po czym na zakończenie dodał. - Zostaniecie w naszych sercach
na zawsze. - po nim swoje przemowy mieli Niall oraz Harry, z którym nie
rozmawiałam od czasu, gdy po naszym pocałunku uciekłam.
- Na samym końcu prosimy o mowę siostry ukochanej Louisa
Tomlinsona. - wiedziałam, że chodzi o mnie jednak nie miałam pojęcia, że będę
miała coś mówić. Niepewnym krokiem udałam się w stronę mównicy patrząc przy tym
na wszystkich moich bliskich. Widziałam, że chłopcy dodają mi otuchy jednak
Hazza nawet na mnie nie spojrzał.
- Witam. - zaczęłam. - Kiedy przed sekundą poproszono mnie
abym powiedziała coś na temat Liama i Louisa zastanawiałam się co powinnam
powiedzieć, ponieważ wszystko zostało już powiedziane przez moich poprzedników.
Banalne by było powiedzieć po raz kolejny, że byli oni wspaniali i kochali
swoich przyjaciół, postanowiłam więc opowiedzieć naszą historię. -przerwałam i
spojrzałam na Bartka, który tylko pokiwał twierdząco głową. - Gdy rok temu
przyjechałam do Londynu byłam całkowicie samotna, wieczorami chodziłam po
knajpach i sklepach jednak pewnego razu zostałam zaatakowana, wtedy to Lou
pomógł mi. Pamiętam, gdy zaczęliśmy rozmawiać i powiedział, że nie jest
księciem z bajki jednak mylił się. Dla mnie, mojej siostry i swoich sióstr był,
jest i zawsze będzie księciem, który zawsze w potrzebie pomoże i pocieszy swym
zaraźliwym uśmiechem. Prawda jest taka, że pokochałam go jak brata, którego
nigdy nie miałam. Co do Liama. - uśmiechnęłam się.- Był on moim opiekunem, który
zawsze powstrzymywał mnie od robienia głupich rzeczy oraz pomógł mi jak nikt
inny, gdy miałam problemy z alkoholem. - zaczęłam płakać. - Mam nadzieję, że
tam gdzie teraz jest spotkał miłość swojego życia Danielle i stał się moim
aniołem stróżem. - na zakończenie podniosłam głowę ku niebu i dodałam. -
Chłopcy mam nadzieję, że się na nas patrzycie i będziecie z nas dumni. - gdy
schodziłam z podestu podleciała do mnie mała dziewczynka i wtuliła się w moje
nogi. Uklęknęłam i rozpoznałam w niej młodszą siostrę marchewkowego.
- Dziękuję. - szepnęła i wróciła do matki.
- To ja dziękuję.- odparłam.
***
Po uroczystości podeszłam do Zayna i Nialla, którzy stali
nad grobami.
- Będzie mi ich strasznie brakować.
- Nie tylko tobie mała. - odpowiedział Zayn i przytulił
mnie.
- Ślicznie dzisiaj zakończyłaś ceremonię. - dodał Niall.
- Jadę do Hanki, a wy? - spytałam jednak chłopcy nie mogli,
ponieważ musieli zająć się sprawami formalnymi. Załatwieniem ostatniej trasy
koncertowej na cześć przyjaciół oraz następnie rozwiązaniem zespołu.
Gdy wchodziłam do szpitala zastanawiałam się o czym mam
rozmawiać z siostrą, która wraz z lekarzami walczyła o życie swojego zdjęcia. Gdyby nie ten wypadek pomyślałam i
miałam rację, ponieważ gdyby nie on wszyscy by teraz żyli i byli szczęśliwi. Chcecie
wiedzieć co się stało? Przed paroma dniami Hania zasłabła i zabrano ją do
lekarza, gdy Louis się o tym dowiedział chciał zaraz do niej jechać ale Liam
stwierdził, że chłopak jest za bardzo zdenerwowany aby być w stanie prowadzić
samochód i pojechał z nim. Niestety pogoda była fatalna i kierowca ciężarówki
stracił panowanie na pojazdem, wjechał w auto moich przyjaciół i odebrał im
życie. Mojej siostrze od tamtego momentu znacznie się pogorszyło i nie dostała
pozwolenia nawet dzisiaj na wyjście ze szpitala.
- Cześć. - powiedziałam, gdy tylko weszłam do sali jednak
nie zobaczyłam tam dziewczyny. W mojej głowie zaczęły pojawiać się wszystkie
najgorsze myśli, od razu pobiegłam do pielęgniarki. - Gdzie jest Hanka?!-
wrzasnęłam.
- Pozwól, że cię zaprowadzę. - kobieta poszła ze mną na inny
oddział i kazała mi wejść do dużej sali. Na dużym łóżku leżała młoda
dziewczyna, która trzymała na rękach niemowlaka.
- Cichutko. - powiedziała bardzo cicho i gestem przywołała
mnie do siebie. - Czy to nie jest jakiś beznadziejny dowcip losu? W dniu
pogrzebu rodzi się syn zmarłego. - oznajmiła ciągle trzymając malucha.
- Bardzo go przypomina.
- Wiem, Louis jest bardzo podobny do ojca.
- Tak ma na imię? - spytałam.
- Dokładnie Louis Tomasz Liam Tomlinson. - słysząc imię taty
moje oczy całkowicie się zeszkliły. - Dzwoniłam już do mamy i do jego rodziny
zaraz tu będą. Gabrysiu?
- Tak?
- Nie miałabyś nic przeciwko gdyby jego ojcem chrzestnym został
Harry, wiem że właśnie tego chciał Lou.
- Oczywiście, że nie. Dlaczego miałabym cokolwiek do tego
mieć?
- Ponieważ chciałabym żebyś była jego chrzestną. - nie
mogłam uwierzyć w to co usłyszałam.
- Tak, byłabym zaszczycona. - oznajmiłam. Po długiej
rozmowie postanowiłam wyjść jednak usłyszałam, że Hanka zaczęła coś mówić.
- Gabe nie mamy tak dużo czasu jak nam się wydaje i nie
powinniśmy czekać.
- O co ci chodzi? - zapytałam jednak ona zacytowała.
- Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą.
Jadąc taksówką zastanawiałam się nad słowami wypowiedzianymi
przez Hankę. Co do jednego miała rację, kochałam Stylesa i nie wyobrażałam
sobie, że mogłabym żyć bez niego jednak za bardzo bałam się mu wyznać uczucia,
ponieważ nie chciałam zostać po raz kolejny zraniona.
- Ile by pan czekał na ukochaną osobę? - spytała kierowcy,
który był lekko zaszokowany moim pytaniem.
- Jeżeli byłaby tą jedyną pewnie całe życie. - ucieszyłam
się z odpowiedzi jednak mężczyzna kontynuował. - Ale nie oznacza to, że
zrobiłbym wszystko żeby ze mną została. Moja matka zawsze mawiała, że jeżeli
się kogoś kocha trzeba pozwolić mu odejść.
- Zmieniamy kierunek! - krzyknęłam. - Chcę jechać na Topy
street.
- Już się robi panienko.
***
Wychodząc z samochodu zrzuciłam czarne szpilki, które
uniemożliwiały mi bieg. Na dworze padało, więc nie minęło dziesięć sekund, a
byłam już całkowicie przemoczona. Na całe szczęście drzwi do domu chłopców były
otworzone.
- Gabe?! - zaczął Niall, który bardziej był przerażony moim
wyglądem niż faktem, że mnie widzi. - Hanka urodziła!!! Jedziemy zobaczyć
dzidziusia.
- Wiem. Gdzie jest Harry? - moi przyjaciele byli bardzo
zdziwieni jednak Zayn jako pierwszy otrząsnął się i odpowiedział.
- U siebie.
- Dzięki. - odparłam i pobiegłam po schodach na górę, gdy
wleciałam do jego pokoju zobaczyłam jak siedzi przy biurku i patrzy się pusto w
okno, dopiero po chwili zorientował się, że jestem.
- Co tu robisz?
- Harry przepraszam. - powiedziałam zdyszana.
- Gabe...
- Nie, daj mi dojść do słowa. - przerwałam mu. - Gdy mnie
zdradziłeś czułam się okropnie. Miałam wrażenie, że nikomu na mnie nie zależy i
byłam przekonana, że wszystko co się stało było moją winą jednak myliłam się. Chciałam
uciec przed problemami i wyjechałam do Nowego Jorku jednak gdy wróciłam i cię
pocałowałam zrozumiałam, że moje uczucia względem ciebie nie zmieniły się
jednak bałam się, że znowu ktoś mnie zrani ale teraz wiem, że myliłam się i
jeżeli się kogoś kocha trzeba mu to powiedzieć bo bez tego życie nie ma sensu. -
mówiłam tak szybko, że zwątpiłam że chłopak cokolwiek zrozumie. - Wiem, że to
jest okropne, że wyznaje ci moje uczucia w dniu pogrzebu twojego przyjaciela
jednak jeżeli nie teraz to nigdy i nawet jeżeli ty mnie nigdy nie kochałeś to
chcę żebyś wiedział, że ja cię kochałam, kocham i zawsze będę kochać. - Hazza
podniósł się i podszedł do mnie.
- Powiem ci tak. - zaczął. - Na początku myślałem, że jesteś
zwykłą nastolatką, która uważa się za królową świata jednak potem zrozumiałem,
że nic w tobie nie jest zwykłe. Twój uśmiech, który pokochałem, twoja troska o
zwierzęta oraz sposób w jaki się na mnie patrzyłaś za każdym razem. Kocham cię
jednak nie możemy być razem. - słysząc te słowa załamałam się.
- Dlaczego? - szepnęłam.
- Ponieważ za każdym razem bałbym się, że cię zranię.
- Ty chyba nie rozumiesz o co chodzi w miłości?! -
wrzasnęłam. - Czasem musi być gorzej żeby potem mogło być lepiej. Gdybyś mnie
nie zdradził nie wyjechałabym i nie zrozumiała jak bardzo każda minuta bez
ciebie mnie rani. Myślisz, że kiedy płakałam to przez to, że spałeś z inną? Ja
wtedy bałam się, że przez to już nigdy mnie nie pocałujesz, przytulisz i że do
końca życia będę musiała żyć ze świadomością, że nie obudzę się przy tobie. I
jeżeli tego kurwa nie rozumiesz to znaczy, że nigdy mnie nie kochałeś.
- Ja cię nie kochałem?! - tym razem on podniósł głos. -
Odkąd wyjechałaś nie mogłem spać, ponieważ bałem się, że cię już nie ujrzę. Chciałem
zostawić chłopaków i wyjechać żeby zapomnieć, więc nie mów, że cię nie
kochałem.... - nie pozwoliłam mu skończyć ponieważ go pocałowałam, gdy
skończyłam nie uciekłam jak ostatnim razem.
- Harry kocham cię i jeżeli jesteś w stanie zaryzykować to
ja też. Nie obchodzi mnie ile razy się pokłócimy ile razy będziemy siebie przeklinać.
Od tej pory będę liczyła tylko te momenty kiedy budzimy i zasypiamy przy sobie,
kiedy planujemy kolejny dzień i kiedy cieszymy się młodością.
- Gabe kocham cię i już nigdy nie pozwolę ci odjeść. -
odparł ciągle mnie przytulając.
- Gdybyś chociaż spróbował miałbyś do czynienia z nami. - za
nami stali nasi przyjaciele.
- Harry ja też cię kocham.
*~*
Ja już napisałam swoją historię, pełną wzlotów i upadków. Czy
czegokolwiek żałuję? Nie, ponieważ gdyby nie niektóre decyzje nigdy nie
poznałabym tych, którzy teraz tyle dla mnie znaczą, nie przeżyłabym tylu
wspaniałych chwil, a pulpit nie byłby zapełniony setkami zdjęć.
![]() |
Jeżeli myślicie, że wasze życie jest zwyczajne powinniście
się z tego cieszyć, ponieważ tylko wtedy jesteście w stanie docenić każdą
drobnostkę. Nie martwcie się, że nic się nie dzieje, ponieważ każdego dnia, w
każdej minucie zaczyna się nasza historia na nowo i kiedyś spełnimy swoje
marzenia, ponieważ to nasze życie, jesteśmy młodzi i to do nas należy świat.
Cztery miesiące, 56 obserwatorów, 18 474 wejść i setki komentarzy.
Pisząc ten rozdział płakałam, ponieważ wiedziałam, że kończąc historię Gabrysi kończy się pewien rozdział w moim życiu. Dopiero teraz zrozumiałam ile dałam siebie, swoich przemyśleń i zrozumiałam czego oczekuję od życia.
Jednak największe podziękowania należą się WAM, ponieważ to wy sprawiliście, że ten blog istniał tyle czasu. Specjalne podziękowania dla dziewczyn, które odkąd pamiętam dodawały mi otuchy: Cappy, M., Kaście, Sylwia_Shy oraz KiSs Me!! ♥ ~ jesteście wspaniałe i nigdy nie zapomnę jak dużo dla mnie zrobiłyście.
Mam nadzieję, że nie zawiodłam Was tym rozdziałem.
Jesteście wspaniali i wierzcie mi, że już od dawna tak nie ryczałam pisząc. Och zaraz kliknę Opublikuj i coś się skończy, no ale cóż żeby coś się zaczęło tak musi być.
Co do nowego blog link niebawem zostanie podany.
![]() |
wtorek, 25 września 2012
Trzydzieści trzy
Bartek
Wychodząc ze szpitala zastanawiałem się nad swoim życiem.
Miałem wszystkiego czego potrzebowałem: przyjaciół, rodzinę i kochającą mnie
dziewczynę mimo to czułem pewnego rodzaju niedosyt wiążący się z tym, że
kazałem Gabrysi zmierzyć się z problemami, a sam tego nie zrobiłem. Od czasu
kłótni z Crystal nie odezwałem się do niej ani słowem mimo, że pisała i
dzwoniła. Wiedziałem, że już urodziła i nie chciała do mnie wrócić, a jedynie
porozmawiać jednak ja w żaden sposób nie reagowałem na jej próby kontaktu ze
mną. Bałem się, że uczucia do mnie powrócą kiedy ją zobaczę mimo to
postanowiłem się z tym zmierzyć.
***
Po pół godziny doszedłem pod drzwi i zapukałem.
- Mamo znowu zapomniałaś kluczy? - w drzwiach po-jawiła się
moja ex dziewczyna trzymająca na rękach małego bobasa, który bardzo ją
przypominał. - Bartek to ty...
- Sam nie wierzę, że tu jestem. Mogę wejść?
- Oczywiście. - odparła i wpuściła mnie do środka. - Tak się
cieszę, że cię widzę.
- Chłopiec czy dziewczynka? - zadałem pytanie wskazując na
dziecko.
- Mała Sue. - pocałowała córkę w czoło. - Możesz sekundkę
poczekać, a ja ją położę spać? - blondynka była szczęśliwa i nigdy nie
widziałem jej takiej.
- Jasne. - odpowiedziałem i usiadłem na kanapie, gdy wróciła
zacząłem rozmowę. - Przyszedłem tutaj, ponieważ chcę wszystko wyjaśnić. Chodzi
mi o to, że zachowałem się okropnie.
![]() |
- Bartek to wszystko była moja wina. - przerwała mi. -
Widzisz, gdy byłam z tobą ćpałam i na niczym mi nie zależało. Wiem, zabrzmi
głupio ale wtedy myślałam, że na tym polega młodość: szaleństwo, imprezy oraz
beztroskie życie, dopiero gdy urodziła się Sue zdałam sobie sprawę z tego jaka
byłam. Wierz mi, że nigdy nie chciałam cię zranić i zachowywałam się jak zwykła
dziwka. - słysząc te słowa zrozumiałem jak się zmieniła, a jej z oczu zaczęły
lecieć łzy. - Życie z rodzicami, których nie obchodzisz było cholernie ciężki. Zawsze robiłam wszystko żeby zwrócili na mnie uwagę ale to nie skutkowało, nie
chcę być dla niej taką matką.
- Przepraszam, że nie zauważyłem tego, gdy byliśmy razem,
byłem zapatrzonym w siebie dupkiem.- odpowiedziałem i przytuliłem się do
dziewczyny.
- Myślisz, że możemy zostać przyjaciółmi i zacząć wszystko
od nowa.
- Pewnie. - uśmiechnąłem się. - Wybacz, że pytam ale co z
jej ojcem?
- Odszedł tuż przed porodem. Najpierw dręczyłam się, że to
moja wina jednak potem zrozumiałam, że nie był nas godny. A co u ciebie?
- Jestem z Ja..- przerwał mi dzwonek telefonu.
- Witam dzwonię ze szpitala... - odezwał się lekarz leczący
moją dziewczynę.
Hania
![]() |
Siedząc przed laptopem przeglądałam stare zdjęcia Gabe, na
każdym z nich miała gigantyczny uśmiech, nagle usłyszałam głośne pukanie do
drzwi.
![]() |
- Idę. - wrzasnęłam. Gdy tylko je otworzyłam zobaczyłam
Louisa. - Co ty tu robisz?
- Też tęskniłem. - odpowiedział i mocno się we mnie wtulił,
kilka minut później leżeliśmy w łóżku okryci wyłącznie cienką kołdrą. -
Brakowało mi ciebie.
- No ja myślę. - uśmiechnęłam się. - Możesz mi jednak
powiedzieć dlaczego nie jesteś u rodziców.
- Bo nie mogłem tam bez ciebie pojechać.
![]() |
- Słucham? - prawie się zadławiłam.
- Chcę żebyś ich poznała.
- Louis ale ja nie wiem czy to dobry pomysł.
- A niby dlaczego zły?
- Bo najpierw chcę z tobą porozmawiać. - odparłam i nie
wiedziałam czy powinnam teraz wypowiadać te słowa.
- Kochanie co się stało?- chłopak poderwał się i spojrzał na
mnie.
- Wszystko ci opowiem ale może gdzie indziej? -
zaproponowałam z nadzieją w głosie.
- Ale...
- Żadnego ale, już idę się przebrać. - pocałowałam
ukochanego w nos i pobiegłam do toalety. Gdy wychodziliśmy z apartamentu miałam
na sobie długie brązowe kozaki, szarą sukienkę oraz czarny płaszcz.
- Możesz mi wreszcie to powiedzieć. - domagał się
odpowiedzi.
![]() |
- Nie chcę żeby to zadecydowało o twojej przyszłości. Wiem,
że kochasz muzykę i nie chcę ci jej odbierać jednak sama sobie nie poradzę.
- Haniu powiedz mi...
- Louis jestem w ciąży. - szepnęłam.
Gabrysia
Wychodząc z samolotu myślałam co powiem Hance, gdy się z nią
spotkam. Wiedziałam, że muszę ją przeprosić.
- Gabryela Welnikowska? - spytał się mnie mężczyzna, który
złapał moją walizkę jadącą po taśmie.
- Zależy dla kogo. - uśmiechnęłam się.
- Jest Pani proszona za mną.
- Nigdzie nie pójdę póki nie dowiem się o co chodzi.
- Nie wiem co się dzieje ale zapewniam, że nie grozi Pani żadne
niebezpieczeństwo.- uznałam, że nie ma sensu po raz kolejny domagać się
odpowiedzi, której tak czy inaczej nie dostanę. Szłam kilka dobrych minut aż
zobaczyłam przed sobą drzwi.
- To tutaj. - oznajmił mężczyzna.
- Dziękuję. - odparłam i weszłam do środka. Spodziewałam się
wszystkiego: zostanę oskarżona o przemyt narkotyków, w mojej walizce znajdują
się podejrzane przedmioty, paszport się przedawnił ale na pewno nie oczekiwałam
jego. Jak zwykle stał z uśmiechem i przyglądał mi się w ten charakterystyczny
sposób.
- Nienawidzę cię. - warknęłam.
- Ty też nieraz mnie denerwujesz. - odpowiedział ze
spokojem.
- Styles nawet mnie nie prowokuj.
- Co się stało, że wróciłaś do Londynu? - zapytał.
- Wierz mi, że to nie twoja sprawa.
- Stęskniłaś się za mną?
- Chyba śnisz. - uśmiechnęłam się. - Bardziej bym tęskniła
za deszczem niż za tobą.
- Jesteś taka urocza kiedy się denerwujesz.
- Zaraz mogę ci pokazać moją mniej uroczą stronę.
- Przyszedłem tutaj żeby sobie z tobą wszystko wyjaśnić.
- Nareszcie będę miała spokój. - usiadłam na walizce i
odgarnęłam włosy z ramion. - A więc od czego zaczynamy?
- Jak ci się podoba w Nowym Jorku?
- Jest cudownie. A jak w Londynie? - wiedziałam w jaką grę
zaczął grać, więc postanowiłam zrobić to samo.
- Też nie narzekam. Ostatnio poznałem całkiem miłą
dziewczynę.
- O to życzę szczęścia. Może kiedyś mnie z nią zapoznasz? -
zrobiłam krótką przerwę. - Chyba, że ma czterdzieści lat, dwójkę dzieci i męża?
- A więc ciągle mi nie wybaczyłaś i coś do mnie czujesz.
- Nie, to nie to. Widzisz tak się składa, że wszyscy mówią,
że od czasu naszego rozstania nie możesz się pozbierać i siedzisz w domu.
- Mam cię dość. - odparł i ruszył stronę drzwi.
- Raczej nie możesz znieść mojego widoku, bo tak chciałbyś
mnie pocałować. - chciałam uderzyć w jego słaby punkt, wstałam.
- Ochota na to przeszła mi w momencie kiedy przestałem do
ciebie cokolwiek czuć.
- Naprawdę? Widzisz jakie te uczucia są ulotne.
- Myślisz, że nie wiem, że chcesz mnie sprowokować? Wiesz
dobrze, że coś do siebie czujemy.
- Harry jak ty szybko zmieniasz zdanie. - westchnęłam i
kolejny raz opadłam na walizkę.
- Założę się, że ciągle mnie kochasz. - przybliżył się do
mnie, złapałam go za głowę i przyciągnęłam do ciebie.
- Czy gdyby tak było czułabym coś po tym? - spytałam i
złączyłam nasze usta w długim pocałunku, na który tak długo czekałam.
I w ten sposób dotarliśmy do przedostatniego rozdziału. Chciałabym już teraz zacząć się żegnać i dziękować jednak wiem, że przyjdzie na to jeszcze czas.
Powiem wam tak, mimo że jeszcze tylko jeden rozdział WSZYSTKO może się zmienić, więc nie bądźcie niczego pewni.
Co do ostatniego rozdziału pojawi się on w piątek wieczorem/ sobotę rano i będzie dłuższy niż dotychczasowe. Potem już tylko będziecie słuchali tego co mam Wam do powiedzenia ♥♥♥
sobota, 22 września 2012
Trzydzieści dwa
Jade
* 6 miesięcy później *
Siedząc na kanapie kartkowałam podręcznik od chemii i
próbowałam cokolwiek zrozumieć niestety nie było mi to dane.
- Poddaję się. - mruknęłam zrezygnowana i wygodnie się
rozłożyłam, nagle usłyszałam dźwięk dzwonka. Podchodząc do drzwi zastanawiałam
się kto mógłby to być.
- Cześć. - Hanka była uśmiechnięta od ucha do ucha, nie
dziwiłam się w końcu po dwu miesięcznej trasie Lou wracał do domu.
- Hej. - przytuliłam dziewczynę. - A ty nie powinnaś być na
lotnisku?
- Louis chce najpierw pojechać do rodziców na kilka dni, a
potem mamy się spotkać. - odpowiedziała. Gdy zaczęłyśmy rozmawiać widziałam, że
coś nie daje jej spokoju.
- Miałaś od niej jakieś wieści? - wtrąciłam.
- Tylko od mamy. Podobno dobrze jej idzie w Nowym Jorku i
ogólnie jej się podoba. - smutno się uśmiechnęła.
- Tęsknię za nią.
- Ja też. - dodała polka. - Ale nie mogłam jej powstrzymać
przed wyjazdem. Tu już nic jej nie trzymało.
- Hanka ona miała nas, a tam nie ma nikogo. - nie mogłam
uwierzyć, że dziewczyna nie walczyła o swoją siostrę.
- Ja tylko chcę żeby była szczęśliwa.
Gabrysia
![]() |
Czternasty lutego, najgorszy dzień w roku - myślałam
przemierzając ulice Nowego Jorku ubrana w czarne rurki, szary sweter oraz gruby
czerwony szalik. Od miesięcy zastanawiałam się czy mój wyjazd był dobrym
pomysłem, czy właściwie postąpiłam zostawiając za sobą przeszłość i zaczynając
wszystko od nowa. Po śmierci taty nie mogłam znaleźć sobie miejsca na ziemi aż
w końcu mama powiedziała, że może załatwić mi przeniesienie do Stanów.
- Gabe! - usłyszałam za sobą krzyk mojej współlokatorki Sydney.
- Poczekaj. - gdy dziewczyna dobiegła do mnie dyszała jakby właśnie pokonała
kilku kilometrowy dystans.
- Co się stało, że tak biegłaś? - spytałam, gdy S doszła do
siebie.
- Dostałaś list. - powiedziała i wręczyła mi białą kopertę.
- Mogłaś mi go dać w pokoju kiedy wrócę. - zupełnie nie
rozumiałam jej zachowania.
- Jestem umówiona z Jasonem na wieczór, no wiesz dzisiaj są
walentynki. - odparła i ułożyła z palców serce.
- Och wiesz co prawie zapomniałam. - prychnęłam i odeszłam.
Od czasu zerwania z Harrym wszystko co kojarzyło mi się z miłością i One
Direction sprawiało, że chciało mi się wymiotować. Fakt, że chłopcy próbowali
się ze mną nieraz skontaktować tylko pogarszał sytuację. Oczywiście wiedziałam
co dzieje się u nich i u moich bliskich jednak nie chciałam żeby zadziałało to
w drugą stronę.
Gdy usiadłam na ławce pokrytej śniegiem otworzyłam kopertę i
zaczęłam czytać.
![]() |
Gabrysiu
Wiem, że dziwi Cię
skąd mam Twój adres jednak pamiętaj, że nikt na tym świecie nie jest anonimowy.
Piszę do Ciebie, ponieważ nie mam pojęcia co się stało z moją kochaną młodszą
kuzynką.
Na samym początku
byłem przekonany, że Twój wyjazd jest spowodowany śmiercią taty jednak teraz
uważam, że ty po prostu bałaś się stawić czoła wszystkiemu co Cię czekało.
Proszę nie przestawaj czytać tego listu tylko dlatego, że usłyszałaś krytykę,
na którą jesteś tak wrażliwa. Zachowałaś się egoistycznie i nie dojrzale
zostawiając Hankę i wszystkich przyjaciół. Wiesz jak dziecinnie wyglądał fakt,
że nie odebrałaś żadnego telefonu od nas? Chciałaś żeby Harry się martwił?
Osiągnęłaś swój cel. Styles od czasu Twojego wyjazdu nie może się pozbierać i
ciągle stara się do Ciebie jakoś dotrzeć.
Jade znowu ma problemy
z sercem, od 16.02 idzie do szpitala, ponieważ musi mieć wykonane badania. Zapomniał
bym dodać, że jesteśmy parą.
Twojej siostrze się
układa jednak nie może być szczęśliwa, ponieważ ciągle zastanawia się co się z
Tobą dzieje. Myślisz, że wiesz co u nas?
Nie uważasz, że czas
dorosnąć?
Bartek
Czytając ostatnie zdanie wyciągnęłam telefon i wykręciłam
numer.
- Dzień dobry, chciałabym zarezerwować bilet do Londynu na
jutro. - powiedziałam.
Jade
- Myślisz, że dwie pidżamy mi wystarczą? - spytałam Bartka,
który siedział na fotelu i bawił się palcami.
- Mhm. - mruknął.
- Nie martw się wszystko będzie dobrze.
- Wiem, że będzie. - uśmiechnął się. - Jednak martwi mnie
coś innego. Napisałem kilka tygodni temu list do Gabe, w którym chyba trochę
przesadziłem.
- Skąd miałeś jej adres? - nie kryłam zdziwienia.
- Nie ważne ale teraz mam do siebie pretensje. - rozmyślał
jeszcze przez chwilę. - Chodź, bo się spóźnimy.
Bartek
Gdy J leżała już na sali poszedłem do lekarza.
- Mogę? -spytałem.
- Tak. - odpowiedział.
- Chciałem się dowiedzieć jak z nią.
- Nie jestem w stanie teraz odpowiedzieć na to pytanie.
Pojawiły się komplikacje i nie chodzi tu o odrzucenie przeszczepu. Boimy się,
że może to być coś związanego z systemem odpornościowym.
Harry
Skakałem po kanałach aż nie trafiłem na program plotkarski.
- Wczoraj na lotnisku JFK widziano Gabe - ex Stylesa. Podobno
tylko jej udało zdobyć serce najgorętszego Brytyjczyka. Hazza jeżeli nas
oglądasz wiedz, że ta jedyna wczoraj wsiadła na pokład samolotu lecącego do
Londynu. - minęło tyle czasu jednak ja
ciągle ją kochałem. Wiedziałem, że nie pozwolę jej po raz kolejny odejść.

Trzydzieści dwa rozdziały - miesiące życia.
Och coraz bliżej końca i ciągle nie wiem jak mam się pożegnać z Wami i z tym blogiem.
Następny rozdział w środę, a kolejny w sobotę ;)
wtorek, 18 września 2012
Trzydzieści jeden
Gabrysia
![]() |
Gdy tylko przyjechałyśmy do Londynu udałyśmy się na
lotnisko. Chłopcy musieli jechać po jakiekolwiek ubrania, my na szczęście
miałyśmy jakieś stare ciuchy w mieszkaniu w Katowicach. Była druga w nocy ale
udało nam się kupić bilety na najbliższy lot.
- Wszystko będzie dobrze. - pocieszyła mnie siostra zaraz po
zajęciu miejsc na pokładzie.
- Widzisz w moim życiu na razie nic nie jest okej. -
odparłam i założyłam słuchawki na uszy. Hanka szybko zasnęła ja jednak czułam
wewnętrzny niepokój i co chwilę budziłam się, w końcu kapitan ogłosił, że
lądujemy. - Wstawaj. - zaczęłam trząść siostrą jednak ona mruczała "Louis,
Louis". Przynamniej ona jedna powoli okładała swoje życie. W tym momencie
poczułam gigantyczną tęsknotę za Harrym. Być może zdradził mnie z tą starą
idiotką mimo wszystko kochałam go i chciałam aby teraz ze mną był. Po wyjściu z
lotniska wsiadłyśmy do taksówki i włączyłam telefon, od razu zobaczyłam, że
dzwoni do mnie Zayn.
- Gabrysia wiecie już coś?! - niemal krzyknął.
- Jeszcze nic, dopiero wsiadłyśmy do taryfy. Naprawdę nie
musicie tu przyjeżdżać.
- Słuchaj dla Bartka to też jest rodzina, Lou chce być przy
Hance, a ty jesteś moją najlepszą przyjaciółką i jak głupio to nie zabrzmi
kocham Cię jak siostrę. Zresztą jest już za późno, ponieważ właśnie wsiadamy do
samolotu.
- Dzięki. - mruknęłam.
- Mamy wasz adres, więc zaraz po lądowaniu do Ciebie
zadzwonię. - powiedział i się rozłączył.
- Co u nich? - mruknęła moja siostra.
- Za dwie godziny będą w Polsce. - odpowiedziałam i
pozwoliłam sobie na chwilę odpoczynku. Moje sny były niewyraźne jednak czułam
szczęście.
- Jesteśmy już. - Hania obudziła mnie poczym zapłaciła
mężczyźnie i pobiegła w stronę szpitala, zrobiłam to samo. Gdy znalazłyśmy się
na oddziale, na którym leżał tata spostrzegłyśmy mamę oraz dziadków.
- Mamo! - krzyknęłyśmy niemal jednocześnie. Nasza
rodzicielka zaczęła biec w naszą stronę poczym wpadłyśmy sobie w ramiona.
- Dziękuję, że przyjechałyście. - zmierzyła nas wzrokiem. -
Gabrysiu idź do dziadków, a z tobą chciałabym porozmawiać.
- Chyba też mam prawo wiedzieć co z tatą. - oburzyłam się,
ponieważ kobieta potraktowała mnie jak małe dziecko.
- Gabe. - nacisnęła na mnie Hanka i z oburzoną miną poszłam
do babci.
Harry
Nie wiedziałem czy dobrze zrobiłem przyjeżdżając do Gabrysi.
Wyraźnie powiedziała mi, że to koniec jednak wiedziałem, że potrzebuje mnie tak
samo jak jej.
- Hania wysłała mi wiadomość. - zaczął kuzyn dziewczyn. -
Chcę żebyśmy przyjechali do niej do domu, ponieważ tam jest z mamą i dziadkami.
- A co z Gabe? - spytałem.
- Chyba też jest ale nie trzyma się najlepiej. Z ich ojcem
jest ciężko, ponieważ mam poważny uraz głowy oraz co chwilę pojawiają się
krwotoki.
Po około godzinie znaleźliśmy się pod dużym jednorodzinnym domem
przed którym czekała starsza z sióstr. Dziewczyna po kolei przywitała się z
każdym, a na koniec ze mną.
- Moja siostra bardzo Cię potrzebuję. Nie wiem co jej
zrobiłeś ale wiedz, że ona jest najlepszym co spotka Cię w życiu. Może jest
dziwna i irytująca ale kocham ją i jeżeli coś jej zrobisz zabiję Cię.
- Powiedz mi gdzie teraz jest. - brunetka powiedziała mi
gdzie mam iść i od razu pobiegłem w tamtym kierunku. W końcu dostrzegłem ją jak
idzie i bawi się z psem. Zawołałem ją.
Gabrysia
Spacer z Wirusem okazał się najlepszym rozwiązaniem. Miałam
już wracać do domu, gdy usłyszałam tak dobrze znany mi głos. Spojrzałam przed
siebie i zobaczyłam mojego byłego chłopaka. Nie myśląc i nie czkając puściłam
się pędem w jego stronę.
Harry
![]() |
Gdy tyko do mnie dobiegła objąłem ją z całej siły. Zaczęła
wypłakiwać się w moje ramię. Chciałem jej powiedzieć, że ją przepraszam i
kocham jednak wiedziałem, że ma teraz większe problemy i nie chciałem jej
dręczyć.
- Wszystko się ułoży. - powiedziałem zachrypniętym głosem
jednak ona nic nie odpowiedziała.
Hania
- Bartek ty będziesz spał wraz z Zaynem w pokoju gościnnym.
- oznajmiłam chłopakom, którzy nie byli najszczęśliwsi.
- A ja? - zapytał Louis z miną szczeniaka.
- Hmm, chyba muszę się jeszcze zastanowić. - odparłam i
przygryzłam wargę. MÓJ CHŁOPAK (tak
zostaliśmy parą minionego wieczoru) przyciągnął mnie do siebie i zaczął
całować.
- Och moja Haneczka ma chłopaczka. Takiego przystojnego i
miłego. - powiedziała moja babcia, która pojawiła się z nikąd. Ucieszyłam się,
że nie znała angielskiego i Lou nie zrozumiał ani słowa.
- Ciociu, a wiesz, że on jest słynną gwiazdą? - zaczął
Bartek.
- Ach tak? - kobieta miała minę jakby dowiedziała się, że
wygrała w lotka. - You. Sing. Me. - wypowiedziała trzy słowa bez ładu
gramatycznego. Pasiasty tylko się uśmiechnął i pokiwał twierdząco głową.
- Skąd znasz..?- zaczęłam
- Chodzę z Panią Helą na języki dla seniorów. -
odpowiedziała z dumą.
- I to właśnie chyba przez Panią Helę nic nie umie. - kuzyn
poruszył brwiami w zabawny sposób.
- Bartłomieju, opamiętaj się!- powiedziała radośnie
staruszka i pociągnęła za sobą mojego chłopaka.
Gabrysia
Razem z Harrym weszliśmy do sali, w której leżał mój tata, a
Wirus został z portierem.
- Dziękuję, że tu ze mną przyszedłeś. - odparłam. - Byłam tu
już dzisiaj ale miałam straszną potrzebę go zobaczyć.
- Przyjaciele robią dla siebie takie rzeczy. - pierwsze
słowo wyjątkowo mnie zabolało jednak nieśmiało się uśmiechnęłam. Staliśmy
chwile w ciszy.
- Gabrysia...?- usłyszałam głos taty i od razu usiadłam przy
nim, zaczęłam z nim rozmawiać w ojczystym języku.
- Tatusiu jak się czujesz?
- Moja córeczka....
- Tak, to ja. - powiedziałam, a do moich oczu zaczęły cisnąć
się łzy.
- Harry.? - mój opiekun dostrzegł chłopaka stojącego w kącie
sali.
- Tak. - chłopak odpowiedział nieśmiało.
- Zajmij się nią, bo ja już nie będę mógł ale tylko spróbuj
ją skrzywdzić.
- Tato! - krzyknęłam w akcie rozpaczy i zwróciłam się do
loczka. - Biegnij po lekarza.
- Córeczko nie trzeba...
- Nie możesz mnie zostawić rozumiesz? Nie dam sobie bez
Ciebie rady. Hanka i mama też...
- Jesteś naprawdę silną dziewczynką i wierzę w Ciebie ale ja
jestem teraz zmęczony.
- Tatusiu....
- Przeproś ode mnie mamę i siostrę. - powiedział i opuścił
głowę. Nagle na monitorze pokazała się ciągła linia. Do sali wbiegł lekarz i
kazał mojemu ex odciągnąć mnie.
- Gabrysiu, chodź. - chłopak przytulił mnie jednak zaczęłam
się wyrywać i krzyczeć. Doskonale wiedział, że się nie poddam, więc wziął mnie
na plecy. Biłam go żeby mnie puścił jednak on się nie poddawał i gdy wynosił
mnie z sali usłyszałam głos lekarza.
![]() |
- Nie żyje. Czas zgonu 7.03.
Na samym początku chciałbym przeprosić, że dodałam rozdział z takim opóźnieniem ale ostatnie dni były ciężkie ze względu na szkołę ~ nie, że wykręcam się 3 klasą ale wierzcie mi jest ciężko.
Do końca zostały tylko 3 rozdziały ----- następny będzie z perspektywy Jade ;)
Ostatni rozdział (czyt. epickie finał ;)) dodam w następną sobotę ;)
Jeżeli macie jakieś pytania ~ śmiało ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)