niedziela, 27 maja 2012

Dziewięć


Faye.

Ostatni tydzień był całkiem zwyczajny nie licząc tego, że cały czas jeździłam z tatą oglądać nowe miejsca, gdzie moglibyśmy zamieszkać
Był piątek i oglądaliśmy siódme z kolei mieszkanie.
- Tam mają Państwo dwie sypialnie i garderobę.- mówiła oprowadzająca nas agentka nieruchomości, która podejrzanie uśmiechała się do taty.- To chyba coś dla ciebie?
- Nie, dziękuję ale nie przepadam za garderobami wolę mieć w pokoju szafę.- odpowiedziałam , tata chciał coś powiedzieć jednak w tym momencie zadzwonił mój telefon. Przeprosiłam po czym przeszłam do innego pokoju aby odebrać.
- Ratujesz mi  życie.- powiedziałam.
- Też się cieszę, że cię słyszę.- odpowiedział Niall.- masz jakieś plany na wieczór?
- Raczej nie. Powinnam się pakować i przygotowywać swoje rzeczy do wyprowadzki ale szczerze nie mam na to ochoty.
- To dobrze się składa, ponieważ chciałem cię zaprosić na spacer i może na kolację.
- Na randkę?- zaśmiałam się jednak reakcja chłopaka całkowicie mnie zaskoczyła.
- No właściwie tak.- odpowiedział zmieszany.- Miałabyś ochotę?
- Jasne to o siódmej pod … - nie zdążyłam dokończyć, ponieważ blondyn mi przerwał.
- Właściwie to pozwól, że pod ciebie podjadę.
- Nie ma sprawy, to do zobaczenia.
- Cześć.- powiedział i rozłączył się, a ja wróciłam do taty, który właśnie rozmawiał z kobietą o cenie apartamentu.
- Już wróciłaś, Faye poznaj nasze nowe mieszkanie, oczywiście jeżeli ci się spodoba. – zaczął mój rodziciel.
- Pewnie, że mi się podoba.!- krzyknęłam i rzuciłam się na tatę. Moja radość nie była spowodowana nowym mieszkaniem, a tym że miałam spotkać się z Niallem.  Po chwili jednak zdałam sobie sprawę, że to nie zwykłe przyjacielskie spotkanie, a randka.
- Tato pozwolisz, że pójdę do sklepu? – spytałam nieśmiało.
- Moja mała córeczka idzie na randkę. – odpowiedział i przytulił mnie, widząc moją minę dodał.- Może nie jestem już najmłodszy ale słuch to ja mam dobry.
- Świetnie.- mruknęłam i ruszyłam do wyjścia.

Niall

- I jak zgodziła się?- jako pierwszy krzyknął Zayn.
- No tak.- wyszczerzyłem się.
- Gdzie ją zabierzesz?- kontynuował mulat.
- Na jedzenie.
- No dobrze ale chyba nie do Nandos, prawda?
- Czemu nie?- spytałem.
- Ty mnie czasem załamujesz. – powiedział i zrobił mi wykład na temat tego jak powinna wyglądać randka.

Gabrysia

Mimo, że impreza urodzinowa nie do końca była urodzinowa okazała się strzałem w dziesiątkę i wszyscy dobrze się bawili. Największym zaskoczenie było dla mnie zachowanie Faye oraz Nialla, ponieważ cały wieczór spędzili  tylko i wyłącznie w swoim towarzystwie.  Resztę weekendu spędziłam z Bartkiem niestety musiał on chodzić w tygodniu do szkoły i zostawałam sama.
Cały piątkowy ranek paradowałam po mieszkaniu w za dużej bluzce cookie monster i czarnych bokserkach, około piętnastej ktoś zadzwonił do drzwi.
- Mówiłam ci żebyś brał klucze.- wrzasnęłam jednak kiedy otworzyłam drzwi moim oczom nie ukazał się kuzyn, a Harry.- O hej co ty tu robisz?- powiedziałam lecz chłopak zamiast mnie słuchać jeździł po mnie oczami, w ramach protestu zamknęłam drzwi.
- No weź przepraszam ale to nie moja wina, że rozproszyła mnie pół naga dziewczyna.  – odpowiedział, a ja lekko uchyliłam drzwi, od razu się uśmiechnął.
- Po pierwsze nie jestem pół naga, a po drugie co tu robisz?
- Chciałem cię gdzieś wyciągnąć ale może wolisz zostać w domu.
- Nie, wolę gdzieś wyjść. – odparłam i otworzyłam drzwi.- Daj mi kilka minut na przebranie i zaraz wracam.

Harry

Nie miałem co dzisiaj robić bo każdy z chłopaków był czymś zajęty. Liam dzwonił po lekarzach z całej Europy żeby dowiedzieć się o sposoby leczenia raka, Louis wybrał się z Eleonor do kina, a Zayn doradzał Niallowi jak ten powinien się zachowywać przy Faye.
Tak więc postanowiłem wybrać się do Gabe. Gdy doszedłem pod mieszkanie Bartka usłyszałem głośną muzykę. Po chwili w drzwiach stanęła kuzynka mojego przyjaciela. Była ubrana jedynie w koszulkę i jak podejrzewam majtki, nie powiem zrobiła na mnie wrażenie, ponieważ wyglądała uroczo. Niestety zorientowała się, że od kilku sekund nie odrywam od niej wzroku i zamknęła mi drzwi przed nosem, była pierwszą dziewczyną, która postąpiła ze mną w ten sposób. W końcu wpuściła mnie i poszła się przebrać, nie musiałem długo czekać.
- No to gdzie idziemy?- spytała wchodząc do salonu.
- Nie wiem wybierz jakieś miejsce, dostosuję się.- wyszczerzyłem się.
- Jest tu gdzieś jakieś wesołe miasteczko?
- 30 km za Londynem jest najbliższe. – odpowiedziałem.
- No to postanowione. – powiedziała i ruszyła w stronę drzwi. W czasie drogi rozmawialiśmy oraz podśpiewywaliśmy różne piosenki lecące w radiu, po kilkudziesięciu minutach dojechaliśmy na miejsce.
- Dom strachów?- zaproponowałem jednak dziewczyna pokiwała przecząco głową i wskazała pewne miejsce palcem. Spojrzałem w tę stronę i ujrzałem tak zwaną ‘latającą ławkę”, która była wysoka na kilkadziesiąt metrów oraz spadła bezwładnie. – Chyba sobie żartujesz?
- A wyglądam jakbym to robiła.- uśmiechnęła się. Okazało się, że ta cała karuzela nie była taka zła.

Gabrysia

Dzień spędzony z loczkiem okazał się być jednym z lepszych dni mojego życia, od dawna nie śmiałam się tak bardzo jak to robiłam przy chłopaku. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce podczas ostatniego dnia spędzonego z Julką, ta myśl przyszła mi do głowy gdy wyszliśmy z auta i staliśmy przed drzwiami prowadzącymi do apartamentowca. Chłopak zobaczył, że posmutniałam.
- Coś się stało?- spytał.
- Nie, przepraszam ale w jutro jest pierwsza  rocznica śmierci mojej przyjaciółki.- powiedziałam, a Hazza otarł palcem łzę, która właśnie spływała po moim policzku.
- Może chcesz żeby do ciebie z chłopakami przyszedł, bo z tego co wiem Bartek znowu cały weekend spędza z Crystal.
- Nie trzeba ale dziękuję, nie tylko za to ale i za cały dzisiejszy dzień. Do zobaczenia.- powiedziałam i pokierowałam się w stronę wejścia jednak poczułam, że ktoś łapię mnie za dłoń i obraca w swoim kierunku.

Harry

No i stało się, pocałowałem ją. 

Przepraszam bo nie wyszedł tak jakbym chciała. Mam nadzieję, że nie jesteście na mnie źli o ten ostatni fragment, bo może to jest za szybko. 
Jeżeli mam być szczera to ten rozdział do tej pory sprawił mi największy problem ale to cała ja bo np. mam już cały rozdział 10 ! 
Dodam go w piątek albo sobotę, ponieważ w czwartek mam prezentację projektu gimnazjalnego<trzymajcie kciuki>♥
10 rozdział wyjaśni nam sporo rzeczy.
Kochani dziękuję wam za te 1800 wejść, każdy komentarz i 10 obserwatorów. Na samym początku byłam przekonana, że nikt tego nie będzie czytał,a tu taki szok ;).
Jesteście wielcy.

piątek, 25 maja 2012

Osiem





Gabrysia


Słowa Nialla dotarły do mnie dopiero po chwili.
- Jak to ma raka?! Przecież wczoraj wszystko było dobrze i nikt nie mówił o żadnym raku!- krzyczałam. Mimo, że dopiero co poznałam Danielle zaprzyjaźniłam się z nią i ta wiadomość była dla mnie szokiem. Zresztą nie chciałam po raz kolejny stracić na zawsze kogoś z mojego otoczenia.
- Danielle kilka dni temu poszła do lekarza, ponieważ od pewnego czasu miała nagłe napady bólu brzucha. Lekarka powiedziała, że na razie nic nie może powiedzieć ale trzeba zrobić kilka dodatkowych badań. Dzisiaj, gdy wracaliśmy zadzwonili z kliniki i poprosili ją o przybycie.- chłopak na chwilę się zamilkł i starał się powstrzymać łzy.- Po godzinie wrócili z Liamem i powiedzieli nam, że to rak trzustki. Liam jest załamany, a Danielle nie chce dać po sobie poznać, że się boi. - blondyn rozpłakał się i mnie przytulił.
- Wszystko będzie dobrze, musi być. - zaczęłam mówić jednak słowa, które wydobywały się z moich ust były nie zrozumiałe, ponieważ płakałam. Chciałam przekonać sama siebie, że wszystko będzie ok jednak doskonale wiedziałam, że wyleczenie raka trzustki jest praktycznie nie możliwe.
- Wracajmy już do domu. Zostaniesz dzisiaj na noc u nas, bo pewnie Bartek poszedł do Crystal.- powiedział i ruszył przed siebie, ja zrobiłam to samo.

Danielle


Przez cały wieczór atmosfera była dosyć napięta. Gabe zaczyna coś podejrzewać, a ci co wiedzą unikają mnie, ponieważ nie wiedzą co mają powiedzieć. Weszłam do kuchni gdzie przy stole siedział Liam.
- Hej.-powiedziałam, a mój chłopak podniósł głowę. Oczy miał całe czerwone i spuchnięte od płaczu.
- Hej.- odpowiedział, a ja usiadłam koło niego.
- Proszę cię nie martw się. Będzie dobrze.- starałam się go pocieszyć. Mimo, że to ja byłam chora on przeżywał to bardziej.
- Oczywiście, że będzie dobrze. Od poniedziałku zaczniesz chemioterapię i w końcu wyzdrowiejesz.- uśmiechnął się jednak ja spuściłam głowę.
- Liam, ja nie podejmę się chemioterapii.
- Słucham? Co ty powiedziałaś.- mój ukochany zaczął mówić podniesionym głosem.
- Nie proszę cię abyś to zrozumiał jednak ja podjęłam już decyzję.- powiedziałam ze łzami w oczach, Liam kucnął przy mnie i złapał mnie za ramiona.
- Musisz się leczyć rozumiesz? Nie możesz mnie zostawić.
- Zostało mi kilka miesięcy i nie chcę ich spędzić w szpitalu. Liam zrozum ja umrę i nic na to nie poradzisz. Żadne leczenie nie pomoże, ponieważ nowotwór jest złośliwy i za późno go wykryli. Nie chcę być podłączona do aparatury i czekać na śmierć, ja chcę żyć.- zaczęłam płakać.
- Będziesz się leczyła, ty nie umrzesz! Rozumiesz.- krzyknął i wybiegł z kuchni.

Gabrysia


Ostatni tydzień był ciężki, prawie cały czas siedziałam w domu i oglądałam filmy. Wieczorami przychodził Bartek ze swoją dziewczyną, którą została Crystal. Czasem musiałam w nocy zakładać słuchawki i puszczać muzykę na całą głośność tylko po to żeby nie słyszeć jęków z pokoju obok.
Rodzice Faye rozwodzą się, więc spadły na nią teraz wszystkie obowiązki w domu i nie ma czasu nigdzie wyjść, nasze kontakty ograniczyły się do skype i twittera.
Liam i Danielle pokłócili się i nie rozmawiają ze sobą. Ja i Danielle zbliżyłyśmy się i często się widujemy, nie rozmawiamy wtedy o jej chorobie, a spędzamy czas jak większość młodych dziewczyn czyli chodzimy do kina i na zakupy.
Chłopcy wrócili do swojego wspólnego domu i cały czas udzielają wywiadów, a więc tez nie mają czasu na spotkanie. Jedynie dzwonią do mnie codziennie i pytają się czy mój kuzyn już zdążył mnie wykończyć.
Dzisiaj miałam jechać na spotkanie z ciocią i wujkiem, właśnie wybierałam ubranie na obiad, gdy usłyszałam sygnał informujący o tym, że ktoś dzwoni do mnie na Skype, była to Hanka.
- Hej, co tam?- zaczęłam rozmowę.
- Właśnie jestem w Polsce i siedzę u dziadków. Chcieli z tobą porozmawiać ale to za chwilę.
- Co ty robisz w domu?
- Mówiłam ci, że zerwałam z chłopakiem i ogólnie ze znajomymi z tamtego grona.
- Ok rozumiem, dobra to daj mi dziadków. - powiedziałam. Moje stosunki z siostrą były całkiem dobre jednak nie najlepsze. Rozmowa z dziadkami trwała kilkadziesiąt minut. Musiałam ich zapewnić, że u mnie wszystko dobrze i Bartek się mną opiekuje, niestety nie miałam więcej czasu gdyż kuzyn wparował do pokoju oznajmiając, że za dziesięć minut mam być gotowa do wyjścia.


Gdy wyszłam z pokoju zobaczyłam minę mojego kuzyna i zaczęłam się śmiać.
- Co się stało?- spytałam.
- Nic ty po prostu wyglądasz jak dziewczyna.- odpowiedziała i udaliśmy się do auta. Rodzinny obiad był całkiem udany lecz nie trwał długo ze względu na to, że wujek miał spotkanie, a ciocia jutro miała lecieć do Chin.
- Ja dzisiaj lecę do Crystal, a ty co masz zamiar robić?- zapytał Bartek.
- Wreszcie się wyspać.- odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy. Pożegnaliśmy się i każde poszło w swoją stronę. Po kilku minutach usłyszałam dźwięk dzwonka.
- Halo?- spytałam.
- Cześć tu Zayn. Słuchaj wraz z chłopakami mamy dla ciebie propozycję na wspólne wyjście na pizzę.
- Ok tylko teraz, bo chciałabym się przebrać?
- Teraz, bądź w pizzeri przy Bellton. Czekamy.- powiedział i posłał mi buziaka przez telefon. Na szczęście do lokalu miałam kilka minut. Gdy wreszcie doszłam zauważyłam, że drzwi są otwarte jednak w środku nikogo nie ma. Weszłam w głąb gdy nagle zapaliło się światło i zza różnych mebli wyskoczyli moi znajomi z Londynu.
- Niespodzianka!! Szczęśliwych siedemnastych urodziny.! - krzyknęli wszyscy naraz. Zamurowało mnie, nie dlatego, że byłam jakoś strasznie zaskoczona, a dlatego, że nie miałam dzisiaj urodzin. Z głębi sali wyszedł Bartek.
- No kuzyneczko widzisz spisałem się na medal, nie?
- Tak to bardzo miłe tylko Bartek ja nie mam dzisiaj urodzin.- powiedziałam speszona jednak po chwili wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Jak to nie? Przecież w kalendarzu masz zapisane, że 7 lipca są urodziny.- zaczął tłumaczyć się chłopak.
- Nie moje, a mojej przyjaciółki Julki.- Danielle, Bartek i Faye wiedzieli kim była Julka, więc widząc moją reakcję podeszli i przytulili mnie.
- No ale jedzenie nie może się zmarnować.- zaśmiałam się.
- Zgadzam się.- krzyknął Niall i wszyscy rozeszli się po lokalu. Ja usiadłam na stoliku, a obok mnie dosiadł się Harry.
- No ale niespodzianka się udała.- powiedział.
- No tak. - po chwili zaczęliśmy rozmawiać i wygłupiać się, w końcu wylądowaliśmy na podłodze, ponieważ chciałam go zrzucić ze stolika jednak on pociągnął mnie za sobą.
- Zdradzasz mnie?!- nagle koło nas pojawił się Lou.
- No co ty Lou.- odpowiedział Hazza.
- Nie mówiłem do ciebie.- uśmiechnął się chłopak.
- Lou skarbie jesteś dla niej za stary. - powiedziała Eleonor, która stanęła koło swojego chłopaka, a my wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.

Dziękuję za tak liczne komentarze i odwiedziny ;). Oczywiście liczę na więcej. Mam nadzieję, że rozdział was nie zanudził. Chciałam was poinformować o tym, że postanowiłam, że co dziesiąty rozdział będzie takim podsumowującym.<taki finał sezonu ;)> nie oznacza to, że potem będzie dluuga przerwa, a po prostu w te rozdziały będą długie i kluczowe. 


PYTANIE : Kogo wolicie Faye czy Gabe ? Czyją perspektywę chcielibyście czytać częściej? Odpowiedź zostaw w komentarzu. ;)


Powodzenia dla wszystkich, którzy tak jak ja poprawiają oceny .

-


poniedziałek, 21 maja 2012

Siedem

Faye


Gdy do salonu weszła Gabi nie ukrywałam zdziwienia lecz po chwili podeszłam do niej i uścisnęłam ją, następnie poznałam Bartka.
- Dziękuję, że pozwoliłeś mi wtedy zostać i przepraszam za stan w jakim byłam.-powiedziałam.
- Każdy ma gorszy dzień, a zresztą byłaś pierwszą ładną dziewczyną śpiącą w tym domu.- odpowiedział kuzyn mojej koleżanki.
- No bardzo ci dziękuję. - wtrąciła się Gabe i popchnęła chłopaka.
- Chodźcie już oglądać film.- krzyknął Liam i wszyscy zajęliśmy swoje miejsca. Ja siedziałam pomiędzy Niallem i Lousiem, a Gabi pomiędzy Harrym i Bartkiem.
- Co oglądamy?- spytała się Daniell.
- Horror?- podrzucił pomysł blondyn siedzący obok mnie.
- Nie!- odpowiedzieli wszyscy chórem. Po kilkuminutowej kłótni puściliśmy Sherlocka Holmesa. Przez większą część filmu rozmawialiśmy i śmialiśmy, następny w koejce był American Pie, który był wyątkowo głupi.
- Okej ja będę się zbierać, ponieważ muszę być w domu przed dwunastą.- powiedziałam gdy zobaczyłam, że dochodzi już 11.30.
- To ja cię odprowadzę.- powiedziała Gabrysia.
- Lepiej nie, bo znowu ktoś cię napadnie.- odpowiedział Lou.
- Ale obroniłam się, tak?
- No to może ja cię odprowadzę, jeśli nie masz nic przeciwko.- przerwał im Niall.
- Pewnie.- rzuciłam i pożegnałam się ze wszystkimi. Gdy wyszliśmy z budynku poczułam, że na dworze się ochłodziło, więc od razu zaczęłam pocierać dłońmi.
- Masz.- chłopak ściągnął swoją bluzę i podał mi, jednak ja pokiwałam przecząco głową.- Nie wygłupiaj się i wkładaj ją, bo jak nie...
- Bo jak nie, to co?
- Z tego co wiem chłopcy raczej wolą ściągać z dziewczyny ubranie niż je jej zakładać.- zażartowałam jednak widząc minę towarzysza wybuchnęłam śmiechem.- To był żart.- dodałam i ubrałam bluzę. Chwilę szliśmy w ciszy.
- Skąd jesteś?- spytałam.
- Z Irlandii.
- Nie tęsknisz czasem za domem?
- Cały czas ale dzięki chłopakom da się jakoś wytrzymać.- uśmiechnął się. - Twój ulubiony kolor?
- Hmm chyba niebieski, a twój?- odpowiedziałam i tak zaczęły się pytania na różne tematy. Po kilkudziesięciu minutach znaleźliśmy się pod moim domem.
- Dziękuję.
- Nie ma sprawy, nie mogłem pozwolić żeby cię jeszcze jakiś gwałciciel dopadł.- chłopak zaśmiał się.
- Nie tylko za odprowadzenie ale i za cały dzień oraz za drugą szansę.
- To ja dziękuję.- powiedział i przytulił mnie z całej siły. - Pamiętaj, że szybko nie dam ci spokoju.
- Mam się bać?
- Jeżeli tak to tylko niektórych fanek przed którymi trzeba uciekać.
- Przynajmniej będę mieć dobrą kondycję.- powiedziałam poczym się pożegnaliśmy. Nie zdążyłam dojść do drzwi, ponieważ usłyszałm dźwięk przychodzącej wiadomości.

Mówiłem, że nie dam ci spokoju - Niall 

Uśmiechnęłam się i szybko odpisałam.                                      

Zaczynam się bać. 


Po chwili dostałam odpowiedź.

Tylko nie miej koszmarów z mojego powodu. Dobranoc i śpij dobrze. 


Zablokowałam telefon i otworzyłam drzwi.
- Już jestem.- krzyknęłam jednak nie usłyszałam odpowiedzi. Udałam się do kuchni gdzie zobaczyłam, że przy stole siedzi moja mama ze starszą kobietą.
- Mamo.- słysząc mnie obydwie obróciły się i wtedy poznałam kim jest druga osoba.
- Witaj Faye.- powiedziała towarzyszka mojej mamy.
- Cześć babciu.- odpowiedziałam.


Gabrysia


Po wyjściu Faye i Nialla wszyscy zaczęli się rozchodzić. W salonie zostałam tylko ja i Daniell. Dziewczyna zachowywała się dziwnie i cały czas siedziała przygnębiona.
- Co się stało?- spytałam.
- Słucham?
- Cały wieczór siedzisz i ani razu się nie uśmiechnęłaś.
- Nie martw się, nic się nie stało.- poklepała mnie po ramieniu i wyszła z pokoju. Siedziałam chwilę sama i biłam się ze swoimi myślami. Nie użalałam się nad sobą ale czułam się nie na miejscu. W sumie cały czas rozmawiałam tylko z kuzynem lub Faye, reszta nie odezwała się do mnie ani słowem. Nie polubili mnie? Powiedziałam coś źle? Z początku myślałam, że Zaynem i Lou dobrze się dogadujemy ale też jakby coś się zmieniło.
- Jestem tu jak piąte koło u wozu.- powiedziałam sama do siebie poczym zebrałam swoje rzeczy i wyszłam z mieszkania. Pokierowałam się w stronę London eye. Po drodze zatrzymałam się i usiadłam na ławce i włożyłam słuchawki do uszu. Zamknełam na chwilę oczy lecz szybko usnęłam
- Gabe? Halo!- ktoś zaczął mną trząść, mimowolnie otworzyłam oczy i zobaczyłam, że nade mną stoi Niall.
- Co się stało?- spytałam zaspana.
- Chyba mogę cię spytać o to samo.
- Zasnęłam.- odpowiedziałam i zaczęłam się rozprostowywać.
- Ale co ty tu robisz i dlaczego nie ma cię z innymi.- chłopak zaczął nalegać abym powiedziała mu co się stało. Opierałam się lecz w końcu nie wytrzymałam i wszystko mu wyjaśniłam.
- Przepraszam wiem, że to głupie a ja jetem zmęczona. Dopadł mnie dół.- strałam się uśmiechnąć.
- To nie jest głupie. I tak prędzej czy później się o tym dowiesz. Ty, Bartek, Crystal, Faye w końcu byście się dowiedzieli.
- O czym ty mówisz? Czego się dowiemy?- spytałam.
- O tym, że Daniele ma raka.

Na samym początku przepraszam, że tak długo nie dodawałam nowego rozdziału ale jak wiecie jest koniec roku szkolengo i trzeba poprawić oceny ;) oprócz tego byłam chora i nie miałam nawet siły wstać z łóżka.
1000 wejść ♥ Dziękuję wam! Mam nadzieję, że rozdział się podoba i jak zawsze zachęcam do komentowania. 

wtorek, 15 maja 2012

Sześć


Faye


Z Niallem spędziłam dopiero kilka godzin, a już zdążył sprawić, że zapomniałam o wszystkich problemach.
- To chodźmy teraz coś zjeść.- zaproponował.
- Ale jedliśmy dwadzieścia minut temu.- zaśmiałam się. Chłopak spuścił głowę w geście smutku, więc po chwili dodałam.- Ale chętnie zjadłabym loda.
- O świetny pomysł, znam całkiem dobrą lodziarnię.- powiedział i pociągnął mnie w stronę jedzenia. Gdy każdy z nas zjadł swoją porcję udaliśmy się do parku i siedliśmy na trawie.
- Nawet nie wiesz ile bym dała za starszego brata.- uśmiechnęłam się.
- Proszę cię. Jak masz starsze rodzeństwo rodzice zawsze cię do niego porównują.- odparł.- Chociaż znowu młodszy musisz się zajmować.- rozmowa się kleiła i miałam wrażenie jakbyśmy znali się od lat.
- A tobie nie jest gorąco w tej czapce?- spytałam,
- W sumie to jest.- blondyn uśmiechnął się po czym zdjął czapkę i położył ją przed sobą.
- Niall ma prośbę.- zaczęłam dosyć niepewnie.
- Tak?
- Mógłbyś coś zaśpiewać? Nigdy wcześniej cię nie słyszałam. O boże ale ja jestem głupia.- zaczęłam się śmiać sama z siebie.
- Nie jesteś i zgoda ale pod jednym warunkiem. Zaśpiewasz ze mną.
- Słucham?- niemal krzyknęłam.- Ja nie umiem śpiewać.
- Znasz Uptown girl?
- No tak ale...- nie zdążyłam bo chłopak zaczął śpiewać. Po chwili dołączyłam się do niego.


Uptown girl
She's been living in her uptown world
I bet she never had a back street guy
I bet her mama never told her why

I'm gonna try for an uptown girl
She's been living in her white bread world
As long as anyone with hot blood can
And now she's looking for a downtown man
That's what I am.
And when she knows what she wants from her time
And when she wakes up and makes up her mind
She'll see I'm not so tough
Just because I'm in love with an uptown girl

She knows I've seen her in her uptown world.
She's getting tired of her high class toys
And all her presents from her uptown boys
She's got a choice.




Przez cały czas miałam zamknięte oczy lecz gdy skończyliśmy śpiewać usłyszałam brawa, więc postanowiłam spojrzeć co się dzieje. Dookoła nas stała masa ludzi, którzy klaskali oraz wrzucali monety do czapki blondyna, która leżała przed nami. Po chwili wszyscy się rozeszli, a ja byłam na tyle zdziwiona, że nie wykrztusiłam z siebie ani słowa.
- Widzisz, nie było tak źle.- uśmiechnął się Niall i zaczął liczyć pieniądze.- 30 funtów. W takim razie zapraszam cię na shake'a.
- Pierwszy shake za ciężko zarobione pieniądze.- uśmiechnęłam się po czym wstaliśmy i udaliśmy się w kierunku Milkshake city.
- Właśnie mam do ciebie pytanie. Organizujemy dzisiaj noc filmową i może miałabyś ochotę wpaść.
- Bardzo chętnie ale byłoby mi trochę głupio po tym ostatnim zajściu.
- Każdy ma gorsze dni, a ja nie przyjmuję odmowy.- powiedział chłopak.- Poza tym będą tam dziewczyny Liam'a, Lou oraz kilka naszych znajomych. Proooszę.
- Ok tylko zadzwonię do taty.- oczywiście tata się zgodził. Resztę dnia spędziliśmy wałęsając się po Londynie, a pod wieczór poszliśmy do mieszkania Lou i Harry'ego.


Gabrysia

 - No i jak?- spytał się Bartek, gdy tylko Crystal wysiadła z auta.
- Z czym?- oczywiście wiedziałam o co mu chodzi ale nie miałam ochoty odpowiadać na to pytanie.
- No jak z czym?! Z Crystal. Co o niej myślisz?
- Wydaje się być...- nie dałam rady dokończyć, ponieważ zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie mojej siostry.
- Cześć?
- No hej młoda.- usłyszałam roześmiany głos Hani.
- Co się stało, że zadzwoniłaś?
- Musiało się coś stać?
- No tak, przecież spędzasz swoje idealne wakacje we Francji. Mów co się stało.
- Mama prosiła żebym się zorientowała co z tobą. Spokojnie, mnie też się nie podoba to, że nawet na odległość muszę robić za twoją niańkę.
- Możesz jej powiedzieć, że u mnie wszystko dobrze i skoro już dzwonisz to co u ciebie?
- Oczywiście, że jej tak powiem. W innym razie kazałaby mi jechać do Anglii i spędzić z tobą całe dwa miesiące.- na chwilę zapadła cisza.- A co do idealnych wakacji, to nie są takie perfekcyjne ale nie martw się.
- Co się stało?
- W skrócie. Kamila jest w trzecim miesiącu ciąży ale ojcem dziecka nie jest Marek, tylko Robert. Tak mój, a raczej mój były chłopak.
- Tak mi przykro.
- Spokojnie, wszystko jest ok. Dobra kończę bo zbankrutuję przez roaming. Kocham cię.
- Ja ciebie też.- odpowiedziałam i wyłączyłam telefon. Naprawdę współczułam siostrze. Wydawało się, że ona i Robert to para idealna, a tu proszę.
- Co u Hani?- z zamyślenia wyrwał mnie głos kuzyna.
- Zerwała z chłopakiem, który ją zdradził.
- Przykre.- odpowiedział. Do mieszkania dojechaliśmy po kilkunastu minutach i każde z nas udało się do swojego pokoju aby chociaż chwilę się przespać. Niestety nie dane mi było spać długo, gdyż co chwilę się budziłam. W końcu poddałam się i wstałam.
Pierwszą rzeczą był prysznic i przebranie się w rzeczy na wieczór. Tym razem postawiłam na czarne rurki i białą trochę za dużą koszulkę z napisem " Cool story bro.". Gdy wyszłam z pokoju zobaczyłam Bartka, który właśnie stał w kuchni i starał się coś ugotować.
- Co robisz?- spytałam.
-Robię nam obiad. Nie widać?
- Czuć ale nie obiad tylko to co po nim zostało.- zaśmiałam się.
- To dobrze, że kupiłem mrożoną pizze.
- A tak właściwie co gotowałeś?
- Na razie tylko wodę na makaron.- powiedział i obydwoje zaczęliśmy się śmiać. - Póki pamiętam. W przyszłą sobotę wraca moja mama i zostaliśmy zaproszeni na uroczysty obiad.
- Ok. Chętnie spotkam się z ciocią i wujkiem.
Dochodziła siódma, więc postanowiliśmy się zbierać do chłopaków.  Nie było sensu jechać autem, ponieważ Bartek chciał się czegoś napić toteż wraz z Zaynem złożyliśmy się na taxi.
- To wy nie mieszkacie razem?- spytałam się mulata, gdy wsiedliśmy do pojazdu.
- Oczywiście, że mieszkamy. Oprócz tego każdy z nas ma swoje mieszkanie gdyby miał dość reszty lub gdyby chciał po prostu odpocząć. Przecież mnie też nie widzisz codziennie.- pokiwałam głową. Przez kilka minut jechaliśmy w ciszy.
- O co chodzi z El i Lou? Myślałem, że zerwali.- zaczął mój kuzyn.
- Sam do końca nie wiem. Gdy wczoraj przyjechaliśmy Eleonor poprosiła Lou żeby ten się z nią przeszedł. Potem wrócili i byli już pogodzeni.
- A o co im właściwie wcześniej poszło?- wtrąciłam.
- Jakiś brukowiec napisał, że Louis ma romans z jakąś tancerką. Oczywiście było to kłamstwo ale Eleonor uwierzyła i chciała zrobić sobie przerwę. Carrot daddy załamał się i nawet Hazza nie był w stanie go pocieszyć.- wyjaśnił Zayn. W końcu dojechaliśmy pod mały dom. Weszliśmy bez pukania i od razu pokierowaliśmy się w stronę salonu.
"O nie, Crystal."- pomyślałam gdy zobaczyłam blond czuprynę jednak po chwili dziewczyna się obróciła.
- Faye?- spytałam z niedowierzaniem.
- Gabrysia?- odpowiedziała.





Hania - 19

Starsza siostra Gabrysi. Od nowego roku zaczyna studia w Londynie na akademii sztuk pięknych. W przeciwieństwie do siostry nie lubi niespodzianek i większość ludzi uważa, że jest sztywna.
Bardzo zmienia się po rozstaniu z chłopakiem.






Wow! Coraz więcej gości i komentarzy. Bardzo ale to bardzo wam dziękuję, jesteście najlepsi.
Co do rozdziału to jestem tak sobie zadowolona, ponieważ zdaje mi się że za bardzo się to wszystko ciągnie. Obiecuję, że od kolejnego posta będzie więcej akcji.
Pozdrawiam.

sobota, 12 maja 2012

Pięć


Gabrysia

                    
"Auu, moja głowa"- pomyślałam i obróciłam się na drugi bok. Ku mojemu zaskoczeniu głowa zamiast znaleźć się na miękkiej poduszce wylądowała na mchu.
- Co do cholery.- mruknęłam i otworzyłam oczy. Nie byłam w swoim łóżku, ba nie byłam nawet w Londynie za to leżałam w lesie. Szybko podniosłam się i zobaczyłam kałużę krwi, która wydostała się z mojego kolana. Nie miałam nawet na sobie swoich ubrań tylko strój kąpielowy i czyjąś koszulę, która teraz i tak była cała czerwona.
- Spokojnie, nic ci nie jest. Postaraj sobie wszystko przypomnieć.- wróciłam wspomnieniami do wczorajszego wieczoru.

Razem z Crystal wróciłam do towarzystwa i postanowiliśmy pójść się wykąpać w jeziorze jednak z Daniell szybko wyszłyśmy i poszłyśmy na łąkę. Dobrze nam się rozmawiało lecz po dwóch godzinał uznałyśmy, że najwyższy czas wracać. Gdy doszłyśmy na parking zobaczyłyśmy, że reszta rozpaliła ognisko. Nie było z nimi Niall'a, który musiał wracać do Londynu, ponieważ był dzisiaj z kimś umówiony, Bartek i Crystal poszli się przejść, a Lou musiał wrócić z Eleonor, ponieważ dziewczyna prawdopodobnie złamała sobie rękę podczas zabawy w wodzie.
Później zaczęliśmy grać w coś co imitowało butelkę (były tylko zadania). W końcu wrócił mój kuzyn z dziewczyną, mieli ze sobą alkohol. Wypiłam kilka piw no i może trochę wódki.



Niestety ciągle nie wiedziałam jak trafiłam do lasu, nie miałam jednak czasu żeby dużej siedzieć i ruszyłam w drogę.
Po około godzinie doszłam do skraju lasu i zobaczyłam jezioro, które było oddalone o kilkaset metrów.
- Gabrysia!- krzyknęła Daniell, która zobaczyła mnie jako pierwsza i od razu zaczęła biec w moją stronę, reszta wzięła z niej przykład.
- Hej, przepraszam ale nie mogłam znaleźć drogi powrotnej.- wyszczerzyłam się.
- Tak się o ciebie martwiliśmy. Boże ty jesteś cała w krwi.- powiedziała.
- No tak. W jakiś sposób załatwiłam sobie kolano ale to raczej nic poważnego. A tak w ogóle może mi ktoś powiedzieć jak się tam znalazłam?- spytałam gdy wszyscy do nas dobiegli.
- Obudziłaś mnie o piątej i powiedziałaś, że chcesz iść na grzyby. Oczywiście powiedziałem, żebyś kładła się spać ale jak widać nie posłuchałaś mnie.- powiedział Bartek.
- Grzyby, serio? Czy wy mi nie daliście zioła albo grzybków halucynków,
może je chciałam! - wszyscy zaczęli się śmiać. Chłopcy pomogli dojść mi do auta, gdzie mniej więcej opatrzyli moją nogę. Następnie postanowiliśmy wracać ale umówiliśmy się, że przyjdziemy do mieszkania Lou i Harry'ego na noc filmową. Gdy mieliśmy już wsiadać do aut postanowiłam dowiedzieć się jeszcze jednej rzeczy.
- Ej, a co się stało z moimi ciuchami i czyją mam na sobie koszulę?
- Co zrobiłaś z ubraniami nie wiem ale masz moją koszulę.- uśmiechnął się Zayn.
- Ok, dziękuję i przepraszam.- powiedziałam ze spuszczoną głową.
- Nie ma za co.- uśmiechnął się i ruszyliśmy w drogę powrotną.


Faye


Obudziłam się o szóstej, obok mnie na łóżku leżała Sophie, która była pogrążona we śnie. Miała całą czerwoną twarz od płaczu. Postanowiłam jakoś się oporządzić, ponieważ byłam umówiona z Niallem. Dlaczego właściwie to zrobiłam? Przecież ja go zupełnie nie znałam mimo to postanowiłam się z nim spotkać. Na dole panowała całkowita cisza. Na początku udałam się do kuchni, gdzie zrobiłam sobie miskę płatków z mlekiem. Gdy weszłam do salonu byłam zaskoczona, ponieważ siedział tam mój tata, który pił kawę i czytał gazetę.
- Faye?- spytał. - Czemu tak wcześniej wstałaś przecież nie masz dzisiaj szkoły.?
- Nie mogłam już spać, a potem jestem umówiona z kolegą.- odparłam bez większych emocji. Po chwili zaczęłam rozmawiać z tatą o wszystkim, o wczorajszym wieczorze, o poprawie relacji z siostrą.- Widzisz między nami jest już dobrze, więc nie musicie się rozwodzić.- mówiłam przez łzy.
- Kochanie, przecież powiedzieliśmy ci, że nasz rozwód nie ma nic wspólnego z wami. To wszystko nasza wina, dobrze wiesz, że od dawna między nami się nie układało.- mężczyzna przytulił mnie jednak ja się wyrwałam.
- To dlaczego my mamy odpowiadać za wasze błędy?!- krzyknęłam i pobiegłam do pokoju. Gdy weszłam do środka Sophie ciągle słodko spała. Nie chciałam jej budzić, więc poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic. Po dwudziestu minutach wyszłam i zobaczyłam siostrę siedzącą na łóżku.
- Nie śpisz? Jest jeszcze wcześniej.- spytałam.
- Nie mogłam.- odpowiedziała.- Rozmawiałaś z którymś z nich?
- Mhm, z tatą ale nic to nie dało.
- Faye, mogę się ciebie o coś spytać?
- Pewnie.
- Czy my już nie będziemy rodziną?
- Oczywiście, że będziemy.- uśmiechnęłam się.- To, że nie będziemy mieszkać pod jednym dachem nie znaczy, że nie będziesz już moją siostrą. Teraz moja kolei. Nie będziesz wściekła jak dzisiaj wyjdę?
- Zależy od tego z kim wyjdziesz.
- Z Niallem.
- Ha! Wiedziałam, że mu się spodobałaś. Nie będę zła, bo i tak przychodzi do mnie Sara.- rozmawiałyśmy jeszcze chwilę po czym młoda poszła do siebie. Po kilku godzinach grzebania w szafie postanowiłam włożyć szare legginsy, białą długą bluzkę, płaszcz oraz beżowy szalik.





Już miałam zamiar wychodzić z domu, gdy zadzwonił mój telefon.
- Halo?
- No cześć tu Gabi. Jak poszła ci rozmowa z rodzicami? O i mam nadzieję, że ci nie przeszkadzam.
- Nie co ty, właśnie ewakuuję się z domu. Jeżeli chodzi o rozmowę i ogólnie o cały wczorajszy dzień to opowiem ci jutro, ponieważ to wyjątkowo długa historia i na pewno nie jest na telefon. A co u ciebie?
- Właśnie wracam do Londynu. Ale to też ci wszystko jutro opowiem. W szczególności o Crystal. Dziewczyna, która w nie wiem jaki sposób ukradła serce mojego kuzyna.
- Może lepiej nie obgaduj jej przy nim.- zaśmiałam się.
- Właśnie poszli na poranną kawę, a ja zostałam w samochodzie.
- Jest już 11.30, a ty mi mówisz o porannej kawie?
- Mhm. A ty jakie masz na dzisiaj plany?
- Umówiłam się ze znajomym i chyba się spóźnię.- powiedziałam, gdy doszłam do przystanku autobusowego i zobaczyłam, że przed chwilą uciekł mi autobus.
- Ok to ja nie przeszkadzam i wracam do świata, w którym jest Crystal. - zaśmiała się Gabe.
- Dasz radę, papa.
- Papa.- rzuciła i rozłączyła się. Postanowiłam zamówić taksówkę. Gdy dojechałam na miejsce chłopak już tam był. Siedział przy murku. Miał na sobie okulary przeciwsłoneczne i poznałam go tylko dlatego, że do mnie pomachał.
- Hej.
- Cześć.- odpowiedziałam.- Przepraszam za spóźnienie ale były korki.
- Ważne, że przyszłaś.- uśmiechnął się.
- Chciałabym z tobą porozmawiać o tym co ..- nie zdążyłam dokończyć, ponieważ blondyn mi przerwał.
- Słuchaj ja rozumiem i nie musisz mi tego mówić. Chciałbym żebyśmy zaczęli całkowicie od nowa.
- Faye.- uśmiechnęłam się i podałam chłopakowi rękę,
- Niall.- odwzajemnił uśmiech i mnie przytulił.

Wiem, że trochę krótki. Dziękuję za 550 wejść i komentarze♥
Nie wiem kiedy będzie kolejny rozdział, ponieważ jak wiecie zbliża się koniec roku co oznacza wyciąganie ocen ;). Oczywiście postaram się żeby pojawił się jak najszybciej.

środa, 9 maja 2012

Cztery

Gabrysia

Faye wszystko mi wytłumaczyła ale niestety musiała wracać do domu. Postanowiłyśmy spotkać się pojutrze i wtedy na spokojnie pogadać. Nie chciałam spędzić całego dnia w domu, więc po 15 minutach byłam gotwa do wyjścia, gdy otwierałam drzwi wyjściowe poczułam, że kogoś nimi uderzyłam.
- Auuuu.- wrzasnął chłopak, którego odrzuciło i właśnie znajdował się pod windą.
- Przepraszam, ja tak bardzo przepraszam. Nie chciałam i nie pomyślałam, nic ci nie jest?- byłam trochę poddenerwowana ale zobaczyłam minę chłopaka i zdałam sobie sprawę, że mówiłam po polsku. Postanowiłam powtórzyć wszystko po angielsku.
- Nie, nic się nie stało.- uśmiechnęłam się.- Kuzynka Bartka?
- Tak, Gabrysia.
- Zayn, miło mi i jak widać będziemy sąsiadami. Przepraszam ale muszę lecieć, ponieważ umówiłem się z przyjaciółmi. Mam nadzieję, że zdążymy się lepiej poznać.- rzucił i ruszły w kierunku swojego mieszkania, a ja poszłam do windy.

Louis

- Ej! O kogo mam być tym razem zazdrosny?- wrzasnął Harry.
- Co?
- Przecież wiem, że kogoś poznałeś. Ostatnio tak się zachowywałeś jak poznałeś Eleonor...- powiedział lecz, gdy zobaczył moją minę szybko dodał.- Przepraszam nie chciałem ale o nikim mi nie mówiłeś i czuję się no tak dziwnie.
- Wiesz, że cię kocham i nie musisz być o nikogo zazdrosny. No chyba, że o marchewki.- uśmiechnąłem się ale mój przyjaciel nie dawał za wygraną. W końcu nie wytrzymałem.
- No dobra. A więc wczoraj gdy wracałem zobaczyłem jak jakiś chłopak próbował dobrać się do jakiejś dziewczyny. No to przecież nie przejechałem obojętnie i zatrzymałem się.
- Aaa podrywa na rycerza.- przerwał mi loczek.
- No właśnie nie do końca, bo gdy tamten się rozkojarzył ona mu dowaliła, a po drugie to nie był żaden podryw.
- Jasne, jasne i lepiej się zbieraj bo za dwadzieścia minut jesteśmy umówieni z resztą.- powiedział Hazza i wrócił do łazienki.

Faye

Wracając do domu nie wiedziałam czego się spodziewać. Awantury? Pocieszenia? Przeprosin? A może chcieli  mi oznajmić, że zapisują mnie do szkoły prowadzonej przez siostry zakonne.
W końcu weszłam do domu.
- Faye. Zapraszamy do salonu.- usłyszałam głos mamy. Gdy weszłam zobaczyłam, że rodzice siedzą po przeciwnych stronach. Zdziwiłam się gdyż nigdzie nie widziałam Sophie.
- Mamo, tato ja was chciałam za to wszytsko bardzo preprosić. Wiem, że przegięłam ale zrozumcie mnie.- rodzice siedzieli w ciszy.- Chcecie mnie wysłać do sióstr zakonnych?
- Sióstr zakonnych? Kochanie ja wiem, że ty masz poczcuie humoru ale przecież zostałabyś wyrzucona po tygodniu.- zaczął ojciec.
- Chcieliśmy najpierw z tobą prozmawiać o bardzo istotnej sprawie. Potem przekażemy tą informacje twojej siostrze. Zastanawialiśmy się nad tym od dłuższego czasu i nie chcemy abyś winiła siebie za to, ponieważ to stało by się prędzej czy później.- powiedziała moja mama.
- O co wam chodzi? Ja ja nic nie rozumiem.
- Twojej mamie chodzi o to, że postanowiliśmy się rozwieść.- ta wiadomość wstrząsneła mną do tego stopnia, że nie byłam w stanie wykrztusić z sebie ani jedengo słowa.- Ponieważ pomiędzy tobą, a Sophie nie jest dobrze postanowiliśmy również, że każda z was zamieszka z jednym z nas. Mama dostała propozycję objęcia stanowiska redaktor naczelnej Vogue w Paryżu dlatego też wraz z twoją siostrą wyjedzie tam. Ty zostaniesz ze mną w Londynie, ponieważ ja tu pracuję, a ty się uczysz.
Jednak nie zostaniemy w tym domu i przeprowadzimy się bliżej centrum.- to było stanowczo za dużo jak na jeden dzień. Nie wytrzymałam i uciekłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i płakałam, po chwili usłyszałam pukanie.
- Zostawcie mnie.- krzyknęłam.
- Faye, mogę?- w drzwiach zobaczyłam małą blondynkę, która była cała czerwona i jej oczy były opuchnięte od płaczu.- Ja chciałam cię przeprosić. Wiem, że uważasz mnie teraz za najgorszego człowieka dla ziemi ale ja byłam po prostu zazdrosna.- powiedziała młoda poczym zaczęła płakać. Mimo, że przez ostatnie pół roku nie znosiłam jej, teraz wróciły do mnie wszystkie pozytywne emocje i wspomnienia związane z siostrą. Podbiegłam do niej i mocno ją przytuliłam.
- Skąd wiesz?
- Podsłuchałam ich wczorajszą rozmowę. Faye to wszystko moja wina, gdyby nie była taka okropna to by się nie stało.- nie mogłam pozwolić aby tak sądziłam, więc złapałam ją mocno za ramiona i spojrzała prosto w oczy.
- Sophie nie możesz tak myśleć. To nie jest nasz wina. Rozumiesz? To jest ich chory świat, w którym my nie mamy nic do powiedzenia. Myślą, że robią dobrze i robią to dla nas ale tak naprawde robią to dla siebie żeby było im łatwiej.
- Ale gdyby nie wczorajsza sytuacja może byliby jeszcze ze sobą.
- Może tak ale powiedz mi co to by było za życie? Mama ciągle wyjeżdża, a gdy wraca zawsze się kłócą. Chciałabyś żeby tak było?- spytałam. Siostrzczka pokiwała przecząco głową. Siedziałyśmy tak na podłodze i zaczęłyśmy rozmawiać. Było to dziwne gdyż dawno tego nie robiłyśmy i dopiero wtedy zrozumiałam jakim uczuciem darzę siostrę.

Gabrysia

Muszę przyznać, że Londyn mnie uwiódł. Chodziłam tak po mieście i robiłam zdjęcia w końcu usłyszałam, że dzwoni mój telefon.
- No hej, jesteś zajęta?- usłyszałam zdyszany głos kuzyna.
- Zależy.
- Bo ja dzisiaj jestem umówiony ze znajomymi na ognisko i pomyślałem sobie, że może pojechałabyś ze mną. Znaczy musisz jechać ale wiesz chciałem tak kulturalnie spytać.
- Mhm. No chętnie to za ile mam być w domu?- spytałam.
- Za pięć minut.
- Ale ja nie zdążę!- niestety nie zdążyłam dokończyć, ponieważ chłopak odłożył telefon. Po dziesięciu minutach morderczego biegu znalazłam się w swoim pokoju. Szybko przebrałam się w czarne rurki oraz biały sweter. Następnie wraz z Bartkiem udałam się do samochodu.
- Ok, a więc muszę ci powiedzieć kilka rzeczy.
- Och nie mów, że to będzie jakieś spotkanie dla emeytów.- wetschnęłam.
- Przecież mówiłem ci, że będą tam moi znajomi.- powiedział lekko poirytowany.
- No właśnie. - obydwoje wybuchnęliśmy śmiechem.
- Ale teraz tak na serio. Oprócz nas będzie tam : Zayn - nasz sąsiad, którego zdążyłaś już poznać. Harry, Liam, Niall i Louis. Mowię to, ponieważ śpiewają oni w zespole - One Direction - widząc moją minę doszedł do wniosku, że ich nie znam.- Będzie tam Daniell - dziewczyna Liama oraz Eleonor - ex Louisa.
- Ex?- spytałam.
- Tak ale to skomplikowane. W skrócie to media rozbiły ich związek. I najważniejsze, będzie tam Crystal.
- Kto to?- jednak po chwili zorientowałam się o co chodzi, ponieważ zobaczyłam jak chłopak oblewa się rumieńcami.- Rozumiem.
- No ale wracając do tematu. Błagam ten jeden raz w życiu nie zrób mi obciachu.- dokończył. Reszta podróży zleciała dosyć szybko. Gdy wreszcie dojechaliśmy zobaczyłam duże jezioro oraz grupkę ludzi siedzących na trawie.
- Hej, przedstawiam wam moją kuzynkę - Gabrysię. - powiedział mój kuzyn i nagle wszyscy na mnie spojrzeli. Od razu rozpoznałam Zayn'a oraz Lou - mojego wybawcę.
- Hej, jestem Daniell.- dziewczyna podała mi na rękę po czym szepnęła mi do ucha.- Uważaj na loczka, ponieważ zaraz zacznie swój podryw. - następnie poznałam resztę osób, gdy wreszcie doszło do Louisa.
- A więc to ty?- uśmiechnęłam się.
- Tak. Miło mi cię poznać.- powiedział lecz nagle jego "ex" dziewczynam podeszła od tyłu i mocno go objęła po czym namiętnie go pocałowała.
- Wybacz ale porwę swojego chłopaka.- rzuciła i odciągnęła Lou. Zorientowałam się, że zostawiłam w samochodzie swój telefon, więc postanowiłam po niego wrócić. Gdy miałam już wracać zobaczyłam niską blondynkę idącą w moim kierunku.
- Hej, ty muisz być Gabe?
- Tak, hej.- mimowlonie się uśmiechnęłam.
- Crystal.- powiedziała i w dosyć dziwny sposób odwzajemniła uśmiech. W tym momencie wiedziałam, że się nie polubimy.





Crystal. - 19

__________

No i czwarty. Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze i ogólnie za to, że jesteście.
Mam pytanie co byście na razie zmieniły, a co zostawiły?


poniedziałek, 7 maja 2012

Trzy



Faye

Chodziłam bez celu po Londynie przez kilka dobrych godzin, w końcu doszłam pod sklep Flepst. Był to jeden z tych, gdzie sprzedawali alkohol każdemu tylko po to żeby interes się kręcił.
Wprawdzie nigdy nie piłam ale w tym momencie czułam, że tego właśnie potrzebuję i weszłam do sklepu.

Godzinę i jedną litrową butelkę Whisky później.



Siedziałam na ławce w parku, co chwilę ktoś do mnie dzwonił. Raz był to tata kiedy indziej wujek, a innym razem nieznany numer. Po chwili zdecydowałam się oddzwonić.
- Faye! Boże dziewczyno, gdzie ty jesteś?- odezwał się wujek.
- Daj mnie na głośnik i spokojnie ni, ni nic mmmi nie jest.- poprosiłam i usłyszałam dźwięk oznaczający, że wszyscy wokół mnie słyszą.
- Czy ty jesteś pijana?- spytał się tata.
- Mhm, ale nie masz się co martwić to mój pierwszy i ostatni raz ale teraz mi nie przerywaj. Podejrzewam, że są tam wszyscy, łącznie z Sophie i tym całym boys bandem, który uważa mnie za największą zołze na świecie ale czy wiecie dlaczego tak się dzisiaj zachowałam? Nie! No to posłuchajcie. Gdy dowiedziałam się, że będę miała siostrę byłam szczęśliwa. Ta wizja, że będę dla niej autorytrtem i kiedyś będę ją broniła przed chłopcami z jej klasy dawała mi tyle radości, bo wiesz siostrzyczko ja cię naprawde kochałam.- nagle łzy napłynęły mi do oczu.- Z czasem stałaś się oczkiem w głowie całej rodziny. Ja to rozumiałam i nie byłam zazdrosna lecz gdy rodzice zaczęli mnie olewać w tych natrudniejszych dla mnie momentach, bo ty chciałaś spełnić swoje zachcianki to bolało ale ciągle byłaś moją malutką siostrzczką, którą kochałam. Jednak to co zrobiłaś rok temu sprawiło, że stałaś się dla mnie kimś zupełnie obcym ale może zacznijmy od początku.-otarłam łzy.- Wyobraźcie sobie, że ja Faye Evans byłam kiedyś zakochana. Tak, ta bezduszna dziewucha kochała kogoś i nie była jedyną w rodzinie, której ten chłopak się podobał. Pamiętasz tato jak rok temu pojechałeś z mamą nad morze i zostawiliście nas same? Tamtego wieczoru przyszedł do mnie Jake. Mieliśmy wspaniały wieczór, razem z Sophie oglądaliśmy filmy, śpiewaliśmy i jedliśmy pizze. Wyszłam do toalety na pięć minut, a ta mała żmija w tym czasie zrujnowała mi życie. Gdy wróciłam Jake'a już nie było. Spytałam się Soph. czy nie wie gdzie poszedł, a ta tylko odparła, że musiał wyjść. Już wtedy powinnam coś podejrzewać ale byłam zbyt głupia. Następnego dnia zadzwoniłam do niego i poprosiłam o spotkanie, zgodził się i umówiliśmy się w parku. Gdy przyszłam chłopak na mniej już czekał, chciałam go pocałować ale ten mnie odepchnął i zaczął krzyczeć. Jak ja mu mogłam to zrobić? Przecież on mnie kochał! Dlaczego to robiłam, przecież nigdy nieczego mi nie brakowało? Nie wiedziałam o co mu chodzi i popłakałam się. Wiecie co mi powiedział? Odparł, że moja siostra wczoraj się przy nim rozkleiła, ponieważ ta się o mnie boi i nie chce abym puszczała się na prawo i lewo za pieniądze.- musiałam na chwilę przystopować żeby złapać oddech.- Więc tatusiu ciągle uważasz, że twoja mała córeczka jest dzieckiem idealnym?- spytałam po czym się rozłączyłam.



Gabrysia

Razem z Lousiem pojechaliśmy na komendę i złożyliśmy zeznania. Przez to, że byłam niepełnoletnia policjanci nie chcieli puścić mnie samej i skończyło się na tym, że zadzwonili po Bartka.
- Gabrysia ty na pewno nie jesteś angielką. Wiesz masz dziwne imię i akcent.- zaczął Lou.
- Jestem polską. Przyjechałam tu do szkoły. Wprawdzie zaczynam dopiero od września ale postanowiłam się zaaklimatyzować z nowym otoczeniem.- odparłam.
- Mhm.- odpowiedział, chyba chciał coś dodać ale wszedł policjant i powiedział, że mó kuzyn na mnie już czeka. Kierowałam się do wyjścia, gdy Lou złapał mnie za rękę.
- Mam nadzieję, że nie wpakujesz się już w takie bagno i, że jeszcze kiedyś się zobaczymy.- powiedział i posłał mi ten swój uśmiech. Po chwili byłam na dole i zobaczyłam Bartka.
- Gabe?! Boże nigdy więcej nie puszczę cię samej.- krzyknął.
- Nic mi nie jest i nie przesadzaj ale nie mów do mnie Gabe.- uśmiechnęłam się.
Gdy doszliśmy do mieszkania drzwi były otwarte.
- Włamywacz?- spytałam.
- Nie. Chciałem cię poznać z sąsiadem i moim najelpszym kumplem zarazem.- odpowiedział i wciągnął mnie do środka.- Zayn jesteśmy.
Chłopak był tak samo postrzelony jak mój kuzyn. Przez cały wieczór graliśmy na konsoli i o dziwo udało mi się z nim wygrać, wprawdzie nie był zadowolny ale umiał to ukryć. Wyszedł koło pierwszej, a my położlyliśmy się spać.
O czwartej obudził mnie dźwięk telefonu.
- Halo?- spytałam zaspana.
- Gabrysia ja cię przepraszam ale nie mam nikogo kto mógłby mi pomóc.- usłyszałam dziewczęcy głos.
- Faye? Gdzie jesteś, co się stało?- nagle się ożywiłam. Po krótkiej rozmowie dziewczyna powiedziała mi gdzie jest, a ja szybko się ubrałam i poszłam do niej. Gdy doszłam do parku zobaczyłam przemoczoną blondynkę, która siedziała na ławce i cała drżała.
- Faye, Faye!- podbiegłam do niej i zobaczyłam, że płacze.- Hej, popatrz na mnie. Już wszystko dobrze, ok?- przytuliłam ją i dałam swoją bluzę. Dziewczyna była zalana, więc automatycznie odpadła możliwość pójścia do mnie na piechotę, została nam taksówka. Po kilkunastu minutach weszłyśmy do mieszkania. Ubrania były przemoczone, więc dałam jej swoje po czym połozyłam ją w swoim łóżku. Postanowiłam już nie spać i poczekać aż obudzi się Bartek.


Faye

Chciało mi się strasznie pić i bolała mnie głowa. "Ale chwileczkę, gdzie ja właściwie jestem" pomyślałam. Leżałam w fioletowym pokoju i nie za bardzo wiedziałam co się stało ubiegłej nocy. Po chwili wszytsko wróciło: whisky, rozmowa z rodziną i rozmowa z Gabrysią.
- O boże co ja zrobiłam.- mruknęłam. W tym momencie zobaczyłam w drzwiach nowo poznaną dziewczynę, która trzymała tacę ze śniadaniem i aspiryną.
- Hej, jak się czujesz?- spytała z uśmiechem na twarzy.
- Dobrze. Boże ja nie wiem jak mam cię przepraszać za to wszystko.- powiedziałam. Wiedziałam, że teraz muszę jej wszytsko opowiedzieć. Mimo, że znałyśmy się niecałą dobę miałam wrażenia jakbyśmy były najlepszymi przyjaciółkami od zawsze.
Gdy zaczęłam mówić łzy same napłynęły mi do oczu, dziewczyna przytuliła mnie.
- Czy twój kuzyn nie ma nic przeciwko?
- No co ty. Musiałam go wyganiać z sypialni, bo ten stwierdził że jesteś ładna i fajnie się na ciebie patrzt.- obydwie wybuchnęłyśmy śmiechem. Po zjedzeniu śniadania wzięłam prysznic i ubrałam ciuchy, które pożyczyła mi Gabi, gdy wróciłam do sypialni zobaczyłam, że na szafce nocnej leży mój telefon. Od razu wzięłam go do ręki i zobaczyłam 12 połączeni i dwie wiadomości. Postanowiłam napierw sprawdzić kto i co do mnie napisał.

" Faye. Próbujemy się do ciebie dodzwonić ale to nic nie daje. Proszę odezwij się i przeprazam za tw wszystkie lata "
                                                                                                                                    TATA

Szybko zamknęłam tę wiadomość i otworzyłam następną.

" Przepraszam za to co dzisiaj powiedziałem, nie chciałem doprowadzić cię do takiego stanu, a po twoim telefonie wszystko zrozumiałem. Proszę cię o jedno spotkanie abym miał szansę się zrewanżować i poznać cię lepiej. Zadzwoń też do taty bo bardzo się o ciebie martwi."
                                                                                                                        Blondyn - NIALL

- Halo, Faye? - usłyszałam głos taty.
- Cześć tatusiu. Ja tak bardzo cię przepraszam. Nic mi nie jest, nocowałam u przyjaciółki.
- Wróć szybko do domu, ponieważ razem z mamą i Sophie chcemy z tobą porozmawiać.
- Mama jest w domu?
- Tak przyleciała przed godziną.
- Dobrze, zaraz tam będę. Kocham cię pa.
- Też cię kocham.- odparł tata i wyłączył się.

Po chwili wybrałam kolejny numer.

- Halo?- usłyszałam irlandzki akcent.
- Cześć tu Faye, nie przeszkadzam?
- O Faye! Oczywiście, że nie.
- Możemy spotkać się jutro o 12 pod Big Benem?- spytałam.
- Pewnie.
- To do zobaczenia.- powiedziałam.




No i pechowa trójeczka. Cieszę się, że aż tyle osób tu weszło i zostawiło komentarze. Mam nadzieję, że powrót do szkoły po przerwie nie był straszny ;)






sobota, 5 maja 2012

Dwa

Gabrysia

Moje błogie lenistwo musiało zostać przerwane, ponieważ na 15.00 musiałam donieść do przyszłej szkoły świadectwo oraz inne dogumenty potwierdzające moje oceny oraz ukończenie pierwszej klasy liceum. A więc uzbrojona w GPS-a w telefonie ruszyłam w drogę.
O dziwo nie zgubiłam się i po kwadransie podeszłam po duży budynek. Przed drzwiami stała blondynka, więc postanowiłam do niej podejść.
- Hej! Przepraszam nie wiesz jak dojść do sekretariatu?- spytałam.
- Gabrysia?!- dziewczyna podskoczyła gdy mnie zobaczyło oraz od razu zaczęła poprawiać ubranie.
- To my się znamy?- nie ukrywałam zdziwienia
- Nie. Właśnie gdzie moje maniery. Nazywam się Faye Evans i oprowadzę cię po szkole.- dziewczyna uśmiechnęła się i podała mi rękę.- Witamy w Academy of London.
- Dzięki, ja nazywam się Gabrysia ale to już wiesz. A czy mogłybyśmy najpierw pójść do sekretariatu, bo muszę oddać dokumenty?
- Pewnie.- Faye oprowadziła mnie po całej szkole oraz opowiedziała o ludziach, którzy się tu uczą. Szybko znalazłyśmy wspólny język i temat naszej rozmowy spadł na nasze zainteresowania i ogólnie na życie.
- A więc jak każdy w twojej rodzinie grasz w tenisa. Znasz trzy języki i nie znosisz twojej młodszej siostry, która jest diabłem w ludzkiej skórze?- spytałam, ponieważ nie byłam pewna czy wszystko dobrze zrozumiałam.
- Dokładnie. Oprócz tego w wolnym czasie gram na gitarze i jem. Ok, teraz twoja kolei, opowiedz coś o sobie.
- Hmm. W sumie to moją największą pasją jest fotografia i sport. W wolnym czasie oglądam filmy, słucham muzyki i czytam książki. Jeśli chodzi o rodzinę, to w Polsce mieszkałam z rodzicami. Mama jest fotografem przez co często wyjeżdża i w sumie rzadko ją widuję, a tata ma własną firmę budowlaną. W Londynie mieszkam z kuzynem, który jest ode mnie starszy o dwa lata. Za nim wyjechał z kraju mieliśmy bardzo dobry kontakt, który potem się urwał ale teraz staramy się go odbudować.- uśmiechnęłam się po czym ugryzłam kanapkę kupioną w szkolnym sklepiku. Chwilę siedziałyśmy w ciszy.
- Wiesz, ja jeszcze mam miesiąc szkoły, dopiero potem jadę na wakację, więc może chciałabyś się jeszcze spotkać. Mogłabym ci pokazać Londyn i najlepsze sklepy.- powiedziała blondynka.
- Jasne, że tak. Siedzenie w domu z Bartkiem pewnie nie dałoby dobrych skutków.- rozmawiałyśmy jeszcze chwilę lecz zadzwonił tata Faye i kazał jej wracać do domu, ponieważ Sophie gorzej się czuje, a on nie daje sobie rady. Pożegnałyśmy się i każda poszła w inną stronę. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do taty.
- Cześć tato!
- No hej córeczko, coś się stało?
- Czy musi się coś stać żebym dzwoniła?
- No nie ale ja na twoim miejscu zająbym się zwiedzaniem czy zakupami, a nie dzwonieniem do ojca.- usłyszałam jak zaczął się śmiać.
- No dobra to u mnie wszystko w porządku. Nie będę ci przeszkadzać. Kocham cię, pa.
- Baw się dobrze, papa.- powiedział po czym się wyłączył. Przemyślałam słowa taty i doszłam do wniosku, że miał rację, w końcu byłam w wielkim mieście, a zachowywałam się jakbym nie miała co robić. Po chwili ruszyłam w stronę Oxford Street.

Faye

Gabrysia okazała się być całkiem fajną dziewczyną niestety nie miałam za dużo czasu aby lepiej ją poznać, ponieważ zadzwonił ojciec i kazał mi wracać do domu żebym zajęła się siostrą. Z tego co zrozumiałam to przyjechał wujek Simon z jakimś zespołem, który został oskarżony o plagiat nazwy zespołu. " Świetnie. Piątek, a ja muszę zajmować się siostrą"- pomyślałam.
- Już jestem.- krzyknęłam, gdy tylko weszłam do domu. Z salonu wyszedł wujek.- Wujek Simon!- powiedziałam po czym rzuciłam mu się na szyję.- Tak dawno cię nie było.
- No muszę powiedzieć, że wydoroślałaś Faye.- uśmiechnął się.- Chodź, bo Sophie wariuje.
- A to dlaczego?- zdziwiłam się.
- Bo przyjechałem tu z One Direction.- mężczyzna uśmiechnął się.
- Z one co ?- spytałam.
- Z tymi, których twoja siostra ubóstwia.- odparł.
- Aha, już wszystko rozumiem.- powiedziałam i ruszyłam za wujkiem. Gdy weszliśmy do pokoju na kanapie siedziało pięciu chłopaków, tata i Sophie.
- Simonie my musimy jeszcze porozmawiać, a ty Faye weź siostrę i chłopców ze sobą na górę.- powiedział tata, a ja gestem pokazałam żeby wszyscy zainteresowani udali się za mną.
- Sophie idź do siebie.- rozkazałam siostrze, gdy doszliśmy pod jej pokój.
- Nie chcę, a ty mnie nie zmusisz.
- Mhm.- zastanowiłam się po czym dodałam - A któremu z nich chciałaś myć włosy? Harry, tak?- zwróciłam się do chłopaka z burzą loków na głowie.- Jeżeli jeszcze nie wiesz jesteś przyszłym mężem mojej siostry. Chętnie bym ci pogratulowała ale w sumie nie ma czego.- widząc minę Sophie wiedziałam, że przesadziłam, po chwili młoda rozpłakała się i popędziła do pokoju, a za nią pobiegł loczek. Czy żałowałam? Szczerze? Nie, nie żałowałam, ponieważ pierwszy raz w życiu mogłam odwdzięczyć się za to co ona mi zrobiła.
- Dziewczyno, czy ty nie przesadziłaś? To tylko dwunastolatka, która nic ci nie zrobiła. Nie powinnaś być taką zołzą.- zaczął blondyn.
- Ty, ty nic o mnie nie wiesz.- krzyknęłam i zalałam się łzami. Wybiegłam z domu. Nagle wszytsko zaczęło wracać. Zakończenie gimnazjum, na którym nie było tylko moich rodziców, ponieważ mojej siostrzyczce zachciało się nowych butów, które mogły być w każdej chwili sprzedane. Pobyt w szpitalu po operacji, mamy znowu przy mnie nie było bo Sophie zachciało się jechać do Paryża.
Usiadłam pod drzewem. Nie obchodziło mnie, że pada deszcz, a ja byłam ubrana w bluzkę na ramiączkach. Poczułam, że ktoś dotknął moje ramię.
- Przepraszam, ja nie wiem co powiedziałem ale masz rację nie znam ani ciebie ani twojej siostry, ja po prostu uważałem, że twoje zachowanie było nie fair. - powiedział blondyn, podniosłam się.
- Nie masz za co. Ja jestem zawsze tą gorszą w naszej rodzinie. Jeżeli moje zachowanie było nie fair to ciekawe co byś powiedział na prawdziwe oblicze Sophie.- odpowiedziałam i ruszyłam przed siebie.

Gabrysia

Po kilku godzinnych zakupach, na których nie kupiłam praktycznie nic postanowiłam wrócić do domu. Na dworze było ciemno, a  ja nie do końca wiedziałam jak wrócić więc znowu włączyłam GPS-a w telefonie. Po kilkunastu minutach padła mi komórka.
- No to pięknie.- mruknęłam do siebie w ojczystym języku.
- O widzę piękną rodaczkę. Mogę jakoś ci pomóc?- spytał się chłopak, który za mną szedł.
- W sumie to tak.- uśmiechnęłam się- Przyleciałm tu wczoraj i nie do końca wiem jak dojść do najbliżeszej stacji metra.- chłopak zaproponował, że podprowadzi mnie. Zaczęliśmy rozmawiać o tym co tu robimy. Po chwili Tomek ( tak się nazywał ) zaczął mnie dotykać.
- Ej przestań.!- zaprotestowałam.
- Przecież wiem, że tego chcesz.- odparł i przyparł mnie do ściany budynku. Zaczęłam krzyczeć ale nikt mnie nie słyszał. Wyrywałam się ale chłopak był ode mnie dużo silniejszy. Myślałam, że już wszystko stracone i niebawem wystąpię w Angielskiej wersji " Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie", gdy nagle zatrzymał się samochód, a z niego wysiadł chłopak. Napastnik na chwilę zdezorientował się, a ja wykorzystałam moment i udrzyłam go z całej siły z pięści. Podszedł do mnie mój wybawiciel.
- Nic ci nie jest? Zadzwoniłem na policję.- zapytał
- Chyba nie, chociaż boli mnie nadgarstek.
- Nie dziwię się, dosyć mocno uderzyłaś i w sumie odebrałaś mi możliwość zagrania rycerza. - uśmiechnął się. ( Czy mówiłam jaki ma ładny uśmiech?).
- Problem w tym, że ja nie jestem księżniczką. - odprłam. - Gabrysia.- podałam mu rękę.
- Louis.- odwzajemnił uśmiech i usłyszeliśmy sygnał poliyjnej syreny.

No i przed nami drugi rozdział. Nie jestem nim zachwycona ale ja rzadko kiedy jestem zadowolona ze swojej pracy :)

Pozdrawiam

piątek, 4 maja 2012

Jeden

Gabrysia

Stałam nad przepaścią i za chwilę miałam skoczyć na bungee.
- Jesteś gotowa?- zapytał mnie mężczyzna w średnim wieku.
- Jak nigdy.- odpowiedziałam po czym skoczyłam. Lot powinnien trwa kilka sekund ale mój się nie kończył. Zaczęłam krzyczeć i pankiować, ponieważ zdałam sobie sprawę, że tylko kilkadziesiąc metrów dzieli mnie od uderzenia w ziemię.
- Aaaaa - wrzasnełam, koło mnie stała stewardessa.
- Za chwilę lądujemy. Proszę złożyć stolik oraz ustawić fotel w pozycji pionowej. - kobieta sztucznie się uśmiechnęła i poszła do kolejnego pasażera. Gdy wykonałam wszystkie polecenia spojrzałam na zegarek, wskazył 2;28.
- Czas przestawić zegarek.- mruknęłam.
Zaraz po wylądowaniu poszłam po bagaże. To niesamowite, że moje całe życie zmieściło się w dużej walizce, plecaku i torbie. Szłam właśnie w kierunku parkingu, gdy ktoś złamał mnie za ramie byłam przerażona, że to może być jakiś pedofil, więc szybko wykonałam kilka ruchów, których nauczono mnie na samoobronie. Gdy chłopak leżał na ziemi przyjażałam mu się, ten jednak zaraz się podniósł, a ja stanęłam w pozycji obronnej.
- Gabi ? - spytał po polsku.
- Zależy dla kogo.
- To ja Bartek. Boże młoda ty to masz refleks.- odpowiedział. Dopiero teraz go poznałam. Musiałam przyznać, że bardzo się zmienił.
- Bartek.- krzyknęłam i przytuliłam go.- Boże ja cię tak bardzo przepraszam za to wszystko ale jestem zmęczona i przewrażliwiona.-rozejrzałam się dookoła - A gdzie wujek i ciocia ?
- Mama teraz jest w Stanach i wraca dopiero za dwa tygodnie.- ciocia była stewardessą.- A ojciec znowu musiał zostać na noc w pracy.- To ostatnie zdanie wypowiedział z grymasem na twarzy. Kilka miesięcy temu podsłuchałam rozmowę rodziców, którzy mówili że rodzicom Bartka od dawna nie układa się w małżeństwie. - Dobra to daj mi walizkę i zabieram cię do siebie.
- Masz własny dom? - spytałam zdziwiona.
- Mieszkanie.- uśmiechnął się triumfalnie.- Dostałem je na osiemnastkę.- chłopak ruszył w stronę taksówki. Podróż (o ile można tak nazwać 30 minutową jazdę autem) minęła szybko, w końcu była noc.
Cały czas rozmawiałam z kuzynem o wszystkim co się działo do tej pory. Opowiedziałam mu o Julce, oczywiście od razu się rozpłakałam. On mówił o swoich znajomych, o studiach które zaczyna od września i o kłopotach rodzinnych.
- Moi rodzice się rozwodzą.- burknął i nie chętnie się uśmiechnął. Muszę przyznać, że byłam zdziwiona, ponieważ ciocia i wujek zawsze wydawali się być parą idealną. - Wszystko się popsuło, gdy tata stracił pracę i musieliśmy wyjechać do Anglii. Mama nigdy nie pogodziła się z tym, że musiała zostawić rodzinę i znajomych.
- Ale gdy przyjeżdżaliście do Polski ciocia zawsze mówiła, że Londyn to cudowne miasto, a wujek ma świetną pracę.- mówiłam z nie dowierzaniem.
- Ojciec pracował po 20 godzin dziennie, a mama miała dość samotności dlatego znowu zaczęła latać w coraz dłuższe podróże. Przepraszam, dopiero co przyjechałaś, a ja dręczę cię swoimi problemami. - Bardzo dobrze, że mi powiedziałeś. Szkoda, że nie mogę ci w żaden sposób pomóc.- samochód się zatrzymał, gdy z niego wysiadłam moim oczom ukazał się apartamentowiec. - Mieszkanie , tak ? - zaśmiałam się.
- No tak. Wejdźmy do środka. - chłopak wziął moje bagaże i udał się do drzwi. Na parterze znajdowała się portiernia, a za nią winda, do której weszliśmy.
Okazało się, że na naszym piętrze są jeszcze dwa inne apartamenty. Gdy weszliśmy do tego o numerze 113 Bartek położył moje rzeczy w przedpokoju i zaczął mnie oprowadzać. Na samym początku weszliśmy do kuchni, która była połączona z salonem.
- Dobra tam na prawo jest twój pokój, a tam - wskazał palcem sąsiednie drzwi - mój. Ja się teraz kładę bo w przeciwieństwie do nie których mam jutro szkołę.- powiedział i poszedł do swojego pokoju , ja zrobiłam to samo.  

5 h później.

- Zabiję cię kimkolwiek jesteś.- powiedziałam, gdy usłyszałam dźwięk mojego dzwonka, podniosłam telefon i zobaczyłam na wyświetlaczu zdjęcie mojej mamy.- Halo ?
- Gabrysia, to ty? Dlaczego nie zadzwoniłaś zaraz po wylądowaniu?
- Mamo była już noc nie chciałam was budzić, niestety ty nie pomyślałaś podobnie.
- Och przepraszam nie chciałam cię budzić, no ale opowiadaj jak tam jest.
- Normalnie. Mamo jestem tu od kilku godzin i jestem padnięta. Mogę zadzwonić później?- spytałam z nadzieją w głosie.
- No dobrze ale nie zapomnij. Kocham cię , papa.- powiedziała moja rodzicielka po czym się rozłączyła,  a ja ponownie zasnęłam.


Faye

- Wyjdziesz wreszcie?! - krzyknęłam do Sophie, która już od dwudziestu minut siedziała zamknięta w toalecie. - Przecież jesteś chora i tak nie idziesz do szkoły, tym bardziej nie spotkasz tego całego Harrego, czy jak mu tam.
- Byłam pierwsza, więc czekaj, a to że nie idę do szkoły nie znaczy, że muszę wyglądać tak obleśnie jak ty.- odpowiedziała. Spojrzałam na zegarek, za dziesięć minut powinnam wychodzić, chociaż już teraz wiedziałam, że za nic na świecie nie zdążę.
- Dziewczynki śniadanie!.- usłyszałam tatę, który siedział na dole w kuchni. Gdy mama wyjechała on musiał się nami zająć i pilnować tej glizdy w domu, oczywiście mowa tu o nikim innym jak o mojej małej siostrze. Po chwili zrezygnowłam z czekania na wolną łazienkę i zeszłam na dół, gdy weszłam do kuchni poczułam zapach naleśników.
- Faye ty jeszcze nie ubrana? - spytał.
- Jak widać.- westchnęłam - Proszę cię idź jej coś powiedzieć, może ciebie posłucha.
- Oprócz tego, że jestem ojcem jestem też prawnikiem. - tata uśmiechnął się i poszedł na górę. Spokojnie zjadłam śniadanie i wróciłam do pokoju żeby wziąć czyste ubrania.
- No proszę już tatę musisz wysłać.- w drzwiach stała Sophie.
- Z tego co wiem jesteś chora, więc lepiej połóż się do łóżka chyba, że chcesz żebym powiedziała mamie o tym jak kiepsko wyglądasz, a wtedy raczej nie puści cię na koncert twojego ukochanego zespołu, prawda?- był to mój as w rękawie. Sophie zrozumiała, że mogę to zrobić i wróciła do siebie. Po piętnastu minutach byłam w połowie drogi do szkoły. Na moje nieszczęście lało jak z cebra i co chwilę wpadałam w kałuże. Cała brudna i mokra wleciałam do klasy, niestety nie zauważyłam Pani Hell, która akurat stała pod tablicą i wpadłam na nią wytrącając jej z ręki testy, które miała dzisiaj oddać.
- Evans! - wrzasnęła, a cała klasa wybuchnęła śmiechem. - Do dyrektora marsz.
- Och, a mogę przynajmniej się dowiedzieć co dostałam z testu? - spytałam, nauczycielka podniosła jedną z kartek.
- Masz piątkę, co nie zmienia faktu, że już cię tu nie ma.- odparła.
Gdy szłam korytarzem zastanawiałam się co ze mną jest nie tak. Moi rodzice: tata - najlepszy prawnik w całej Anglii, mama- redaktor naczelna jednego z lepszych pism dla kobiet. Miałam dobre oceny ale zawsze pakowałam się w kłopoty i to przez moją młodszą siostę, która wykorzystywała każdą sytuację żeby mi tylko dokopać, po chwili doszłam do sekretariatu.
- Faye Evans.- przedstawiłam się.
- Możesz wejść.- odpowiedziała strarsza kobieta. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je.
- Panie Dyrektorze? - zapytałam.
- Och to ty Faye, wejdź. Możesz mi powiedzieć co znowu zrobiłaś.- spytał ,a ja opowiedziałam w skrócie całą historię. Pan Robens był przyjacielem mojego ojca, więc znałam go od dawna i w sumie był jedną z nie wielu osób, które mnie rozumiały. - Faye, Faye, Faye.... Co ja mam z tobą zrobić ? - głośno się zastanawiał.- Na początek zostaniesz po lekcjach i będziesz czekała na nową uczennicę, która ma dołączyć do twojej klasy od nowego roku szkolnego. Jest ona z polski i dostała stypendium dlatego chciałbym abyś pomogła jej zaaklimatyzować się w nowym otoczeniu , a po drugie wydaje mi się, że jestem zmuszony porozmawiać z twoimi rodzicami. Teraz proszę wracaj do klasy.
- Oczywiście, dziękuję. - westchnęłam i powolnym kromkiem wróciłam na lekcje.


Mieszkanie Bartka.

    
Szkoła Faye.                                                                        Tata Faye.

***

Pierwszy rozdział... Nuda, nuda ale był potrzebny ;) Dziękuję za wejścia i komentarze, które podnoszą mnie na duchu. Obiecuję, że w drugim będzie się działo więcej ;)
Pozdrawiam kasl.






czwartek, 3 maja 2012

Prolog

                                                                                                                                            01.09.2008r.

Drogi pamiętniczku... Chyba właśnie tak zaczyna się pisanie pamiętnika ale ja jestem na to za stara. Zacznijmy od początku. Nazywam się Gabrysia ( chociaż większość moich znajomych mówi na mnie Gabe) no i mam 13 lat. Dzisiaj wraz z moją najlepszą przyjaciółką Julką zaczęłam naukę w dwujęzycznym gimnazjum i czekają mnie trzy lata ciężkiej pracy.


                                                                                                                                               26.04.2009r.

Dzisiejszy dzień można spokojnie zaliczyć do tych nudniejszych. Jedyną ciekawą rzeczą był wykład absolwenta naszej szkoły o organizacji, która przyznaje uczniom stypendia, dzięki którym mają oni możliwość wyjechać na ostatnie dwa lata nauki w liceum do szkoły za granicą. Oczywiście ja i Julka od razu postanowiłyśmy, że będziemy się o nie starać, ponieważ obydwie chcemy wyrwać się z Polski.
Od jutra zaczynamy szlifować język oraz musimy poszukać jakiegoś wolontariatu.


                                                                                                                                            08.07.2010r.

Wakacyjna przygoda? Zawsze o takiej marzyłam i po dzisiejszym dniu muszę stwierdzić,  że marzenia się spełniają. ;) Ale zacznę od początku. Tak jak już wcześniej wspominałam na pierwszy obóz wyjeżdżam dopiero w przyszłym tygodniu, więc chciałam spotkać się jeszcze z Julką, która ma już jutro wyjechać nad morze do dziadków. Od dawna chciałyśmy pojechać na cały dzień do Krakowa, więc pomyślałyśmy dlaczego nie? Zakupy, słońce i zabytki ... Wszystko byłoby pięknie gdyby nie to, że uciekł nam ostatni pociąg jadący do Katowic i musiałyśmy zadzwonić do rodziców, którzy nie mieli pojęcia o naszym 'wyjeździe'. Wiem, że nie była to jakaś wielka przygoda ale zawsze jakaś. Następną taką mogę przeżyć dopiero po osiemnastce, ponieważ wtedy kończy mi się szlaban.


                                                                                                                                              12.01.2011r.

Koniec gimnazjum wraz z egzaminami zbliża się wielkimi krokami. Na szczęście mam laureata z angielskiego, historii i biologii, więc nie muszę się martwić o dostanie się do liceum i egzaminy- HA! jestem z wszystkich zwolniona;).
Julka nazywa mnie kujonem ale i tak ją kocham, jest w końcu dla mnie jak siostra. Mimo to czasami lubię ją dręczyć tym, że podczas gdy ona będzie się męczyć z matematyką czy polskim ja będę spokojnie spała. Dzisiejszy dzień zaliczam do udanych, w końcu dzisiaj są moje szesnaste urodziny.
Cała klasa zaśpiewała mi sto lat, a ja zamówiłam trzy duże pizze i cole żeby świętować. Nasza wychowawczyni nie była zachwycona ale zgodziła się na to wszystko pod warunkiem, że następna godzina wychowawcza zostanie zamieniona na lekcję polskiego.


                                                                                                                                               29.08.2011r.

Nie mam  nawet siły żeby pisać. Przepłakałam kolejną noc i mimo upływu czasu nie mogę zapomnieć. Rodzice od czasu pogrzebu Julki poświęcają mi więcej uwagii i chociaż mówią, że wszystko jest w porządku ja wiem, że tak nie jest. Dwa dni temu podsłuchałam ich rozmowę, chcą zapisać mnie do psychologa żeby ten pomógł mi uporać się z tą sytuacją ale jak można  uporać się ze śmiercią najbliżeszj osoby ? Co z naszymi planami, marzeniami? Jak ona mogła mnie zostawić, nawet się nie pożegnałyśmy! Znowu płaczę i mimo środków na sennych nie mogę zasnąć nawet na piętnaście minut.
Za pare dni zaczyna się szkoła, a ja nawet nie mam kupionych podręczników. Dostałyśmy się do najlepszego liceum w okolicy, a ja mimo to zastanawiam się czy po prostu nie wziąć kilku białych tabletek i nie dołączyć do przyjaciółki.


                                                                                                                                              14.03.2012r.

Dzisiaj zobaczyłam wyniki. Tak, dostałam się i od przyszłego roku zaczynam naukę w Londynie. Nie chciałam nawet próbować ale to było nasze marzenie: moje i Julki, a z marzeń się nie rezygnuje choćby nie wiem co. ♥
Rodzice zgodzili się na mój wcześniejszy wyjazd, ponieważ stwierdzili że to mi pomorze oswoić się z miastem i podszlifuje język. Wyjeżdżam w dzień zakończenia roku szkolnego i przez wakacje będę mieszkała z Bartkiem, ponieważ akademik jest opłacany dopiero od września. Aaaaa ! Londynie nadchodzę.!

Siedziałam w samolocie i kartkowałam stary dziennik, który od ponad czterech lat służył mi jako pamiętnik. Można powiedzieć, że było tam moje całe życie. Pod większością wpisów znajdowały się zdjęcia lub inne pamiątki, które dało się wkleić. Większość z nich sprawiała, że na mojej twarzy pojawiał się uśmiech, jednak gdy czytałam te z ostatnich wakacji wróciły do mnie wszystkie wspomnienia i emocje, które towarzyszyły mi w tamtych chwilach. Po chwili czułam jak pojedyncza łza spływa mi po policzku, szybko wytarłam ją rękawem bluzy.

W końcu dotarłam do ostatniej nie zapisanej strony, wyciągnęłam długopis i zaczęłam pisać.


                                                                                                                                              29.06.2012r.

Kończy się ten dziennik i kończy się pewien rozdział w moim życiu. Nie jestem już tą samą trzynastolatką, która cztery lata temu zrobiła pierwszy wpis. Siedemnastolatka, która teraz pisze wie kim jest i czego chce od życia. Wie również, że marzenia się spełniają i to nie za pomocą magii, a ciężkiej pracy. Jedyne co mi zostało z tej dziewczynki to nadzieja na to, że jej życie będzie czymś więcej niż to, które wiodłam dotychczas.
Jeżeli moje życie byłoby książką, to to co stało się do tej pory było zalediwe prologiem.

Schowałam pamiętnik do torby i spojrzałam na zegarek.
- Jeszcze godzina lotu.- mruknęłam do siebie i włożyłam słuchawki do uszu, po chwili zasnęłam.



Dziennik, który Gabi prowadziła przez cztery lata.


______________________________________

Oto i prolog. Wiem, że nie zdradza za dużo ale cóż. Dziękuję za wejścia i komentarze. Mam nadzieję, że w miarę się wam podoba.
Pozdrawiam