środa, 29 sierpnia 2012

Dwadzieścia siedem


Faye

Siedziałam na łóżku i dopakowywałam ostatnie rzeczy, które były mi niezbędne. Już miałam zamknąć walizkę, gdy ujrzałam tatę.
- Wiesz, że Ci na to nigdy nie pozwolę?- spytał.
- Mam już osiemnaście lat. - pomachałam mu paszportem przed oczami. - Jakbyś nie pamiętał mam dzisiaj urodziny.
- Nie zapomniałem o nich ale nie wiem co się z tobą dzieje i jak mogę Ci pomóc.
- Tato, chcę spełniać swoje marzenia, a żeby Londyn był tylko wspomnieniem. - wiedziałam, że ojciec nie akceptuje Glorii jako koleżanki, ponieważ ma na mnie "zły wpływ". On nie rozumie jednak, że przy niej jedynej mogę być sobą.
- To wszystko przez Nialla? A może innych znajomych? Wierz mi, że wszystko może jeszcze się ułożyć. - do jego oczu napłynęły łzy.
- Podjęłam decyzję i wyjeżdżam do Los Angeles czy Ci się podoba czy nie. - na chwilę zamilkliśmy.- Skoro mowa o moich urodzinach, to kiedy dostanę dostęp do konta bankowego. Zawsze mi powtarzaliście, że odkładacie dla mnie pieniądze i dostanę je na osiemnastkę. - uśmiechnęłam się.
- Jeżeli stąd wyjedziesz, to nigdy...
- Nie rozumiem! Nie możecie mi tego zrobić.
- Myślisz, że nie wiem o narkotykach, które zażywasz? O alkoholu, od którego jesteś uzależniona? Rozmawiałem z mamą i postanowiliśmy, że pójdziesz na odwyk.- powiedział, a ja szybko chwyciłam walizkę i torbę.
- Nienawidzę was ale uda mi się bez waszej cholernej pomocy! - wykrzyczałam i wybiegłam z domu. Do spotkania z Glo miałam jeszcze kilka godzin, więc postanowiłam się przejść do pobliskiej kawiarni, gdzie zwykle przesiadywałam z Gabe. Po drodze zaczęłam zastanawiać się co się ze mną stało. Czy faktycznie aż tak się stoczyłam? Czy fakt, że zaczęłam mieć inne spojrzenie na świat aż tak wpłynął na moje kontakty z innymi? Czy przez Glorię żaden z moich przyjaciół nie złożył mi życzeń?  Szybko odegnałam od siebie te myśli i zajęłam miejsce w środku lokalu. Było piątkowe popołudnie, więc roiło się tu od ludzi.
- Sto lat. - usłyszałam za sobą i gdy tylko się odwróciłam ujrzałam Gabe.
- Dzięki, chyba. - odpowiedziałam. - Chcesz usiąść.
- Wątpię w to, że ty chcesz, więc dziękuję ale postoję. - podałam mi małe pudełeczko. - To dla Ciebie ale w sumie nie wiem dlaczego, po tym jak mnie ostatnio potraktowałaś powinnam omijać Cię szerokim łukiem.
- Śledzisz mnie? - skąd wiedziała, że mnie tu zastanie.
- Nie, przyszłam tu na kawę, a to chciałam Ci wysłać.
- Ale dlaczego? - nie była w stanie zrozumieć jaki miała w tym cel.
- Bo kiedyś się przyjaźniłyśmy, bo ciągle Cię lubię i widzę, że coś złego się z Tobą dzieje.
- Ze mną? Spójrz na siebie i swoje pseudo życie. - warknęłam i pomyślałam, że po tych słowach dziewczyna zostawi mnie w spokoju jednak tak się nie stało.
Tumblr_m5h5o2kh0c1ql7klco1_500_large

- Widzisz Faye, miałaś przyjaciół i ludzi, którzy Cię kochali. Teraz myślisz, że zostałaś sama ale nie jest tak.
- Tak jasne... Wszyscy wysyłają mi życzenia i cieszą się razem ze mną w dniu moich urodzin! Nie mam już nikogo.
- Masz mnie ale tym razem musisz sama uporać się ze swoimi problemami. - rzekła i wyszła z kawiarni. Siedziałam chwilę w ciszy i zaczęłam zastanawiać się dlaczego aż tak się zmieniłam. W końcu zrozumiałam o co chodziło. Całą sytuację można by nazwać EFEKTEM MOTYLA. Wszystko zaczęło się, gdy Niall zobaczył jak całowałam się  tamtym chłopakiem. Przez wiele dni nie miałam z nim kontaktu i jedyną osobą, która mnie rozumiała był Zayn. Prawie codziennie się spotykaliśmy i spędzaliśmy czas rozmawiając o naszych marzeniach i obawach. Wszystko byłoby dobrze gdyby mnie nie pocałował. Uciekłam bez słowa i trafiłam do klubu gdzie poznałam Glorię. Od tamtego momentu nienawidzę siebie i tego jaką osobą się stałam. Jak mogłam kochać kilka osób naraz?
Z rozmyślań wyrwał mnie głos kelnerki, która akurat podała mi wcześniej zamówiony napój.

- Dziękuję. - mruknęłam i wzięłam łyk jeszcze gorącej kawy. Do spotkania na lotnisku została mi jeszcze godzina, chciałam się powoli zbierać jednak przypomniałam sobie o jedynym prezencie jaki dzisiaj dostałam. Było to pudełeczko średnich rozmiarów obwiązane wstążeczką, gdy je otworzyłam pierwszą rzeczą, którą zobaczyłam była kremowa kartka.


Żebyś nigdy nie zapomniała o tym, że jesteś Faye Evans.
Kochamy Cię i tęsknimy. Wróć do nas jak będziesz gotowa.
Szczęśliwych urodzin

Gabe, Niall, Zayn i reszta ♥♥

Z oczy poleciały mi łzy jednak chciałam zobaczyć co mi dali. Były to zdjęcia, które przedstawiały mnie, rodzinę i przyjaciół. Każdy był podpisany.

My razem. Nasza pierwsza słit focia.



Pamiętasz jak uczyłyśmy się jeździć na
desce?






Świrnięte : Faye i Gabe 






Nie wiem skąd Gabe ma nasze zdjęcie.
Niall 
156159_379379735452282_907864607_n_large
Twoja filmowa ściana ze
zdjęciami.



Chciałyśmy sobie wtedy zrobić sesję.
Niestety Niall i spółka nam przeszkodzili.
Nigdy nie zapomnę Danielle, która wylądowała
w wodzie.





Twój tata dał mi to zdjęcie jak pierwszy raz
u Ciebie byłam. Od tamtego czasu dużo
się nie zmieniłaś.

Sophie chciała wyglądać dokładnie
tak jak ty.


To zdjęcie zrobiłaś Niallowi na
pierwszej randce. Do tej pory pamiętam
jak świrowałaś widząc je. 
Kochamy te Twoje blond włosy! Szkoda, że
nie udało Ci się ich wtedy pokręcić. ♥





Ty + Zayn = Najlepsi przyjaciele forever.

Gdy skończyłam je oglądać, spakowałam je do torby i zadzwoniłam do Gabe, która niemal od razu odebrała.
- Dziękuję. - szepnęłam. - Ale muszę sobie wszystko poukładać i wrócę kiedy będę gotowa.
- Faye, uda Ci się. - powiedziała.
- Boję się, że jest już dla mnie za późno.
- Nie mów tak...- przerwałam jej.
- Ja już wybrałam swoją drogę życia. Ty też powinnaś.
- Nie zapomnij o nas.
- Nigdy. - odpowiedziałam poczym się rozłączyłam. Wzięłam swoje wszystkie bagaże i udałam się na lotnisko, gdzie miałam zacząć wszystko od nowa. 



No i wróciłam. Teraz zostaje z Wami do końca. W Marinie (cudowna Chorwacka wioska) był internet i udało mi się nabrać trochę inspiracji. 
Dziękuję Wam za tak liczne odwiedziny i komentarze, które znaczą dla mnie naprawdę dużo. 
Jest to ostatni rozdział pisany przez Faye jednak pojawi się ona. 
Do końca bloga coraz bliżej jednak będzie on niespodzianką. 

http://perfect-crazy-sweet.blogspot.com/ <---- ZAPRASZAM TUTAJ.

piątek, 17 sierpnia 2012

Przerwa 18.08-29.08


A więc dzisiaj w nocy wyruszam do Chorwacji na 10 dni.
Miejscowość do jakiej jadę jest dziurą, więc wątpię żebym miała okazję coś dodać.
Zaraz po moim powrocie pojawi się nowy rozdział, niestety ostatni z perspektywy Faye.
Dziękuję Wam za odwiedzanie mnie i mam nadzieję, że dalej będziecie to robić.♥

Udanej końcówki wakacji!

niedziela, 12 sierpnia 2012

Dwadzieścia sześć


Gabrysia

- To był najdziwniejszy obiad z rodzicami od czasów ukończenia gimnazjum. – skomentowałam zaraz po wyjściu z restauracji.
- Nie było tak źle. – pocieszył mnie.
- Naprawdę?- zaśmiałam się.- Nawet wtedy, gdy tata dopytywał się o to czy byłeś karany albo czy w twojej rodzinie są choroby zakaźne?
- Masz rację, to było dziwne. – powiedział i pocałował mnie w czoło. – Skoro to mamy za sobą, a jest jeszcze wcześnie może porobilibyśmy coś?
- Mam nawet pomysł co…- odparłam i pociągnęłam loczka za sobą.

Jade

Szliśmy z Niallem ulicami Londynu. Pogoda o dziwo była ładna, a przechodnie nie rozpoznawali chłopaka dzięki czemu mieliśmy odrobinę prywatności.
- Nie wytrzymam.- powiedziałam i zatrzymałam się. – Dlaczego zerwałeś z Faye? – spytałam, a chłopak tylko się zaśmiał.
- Nie byliśmy dla siebie stworzeni. – tylko tyle mi odpowiedział i wrócił do bycia załamanym i smutnym.
- Mam dość. – zaprotestowałam i zobaczyłam zdziwienie na jego twarzy. – Jestem szczęśliwa, że was poznałam. Odkąd pamiętam chciałam mieć prawdziwych przyjaciół ale teraz gdy ich już poznałam każdemu coś się przytrafia. Gabe chodzi przygnębiona przez Faye, Hankę i bóg wie co. Liam tylko udaje,  że czuje się lepiej. Ty – spojrzałam mu prosto w oczy – przestałeś się uśmiechać i to mnie naprawdę boli.
- Jade nie możesz od nas wymagać żebyśmy chodzili szczęśliwi, gdy takie rzeczy się dzieją. Od śmierci Danielle minął dopiero miesiąc, więc nie oczekuj, że Li będzie chodził na randki i śmiał się jak kiedyś. Gabrysia też sporo przeżyła, a teraz do tego wszystkiego doszła kłótnia z Faye i siostrą. A ja jeszcze nie znalazłem powodu do uśmiechu.
- Ty mnie nie rozumiesz.- pokręciłam głową.- Chodzi mi o to, że przyjaciele powinni sobie pomagać, a ja nie umiem być dla was wsparciem.
- Posłuchaj…- zaczął ale mu przerwałam.
- Wiem czego wszyscy potrzebują!- krzyknęłam uradowana, a blondyn tylko pytająco na mnie spojrzał.

Harry

Starałem się dopytać gdzie idziemy i czego powinienem się spodziewać, niestety nie dało to żadnych efektów.
- Jesteśmy na miejscu.- oznajmiła dziewczyna, gdy stanęliśmy pod niemałym barem.
- To znaczy gdzie?- spytałem się, ponieważ nie miałem pojęcia co to było za miejsce.
- Polski bar!- odparła z uśmiechem na twarzy i weszliśmy do środka.- Wiesz, tak dawno nie miałam kontaktu z nikim z Polski, zresztą chciałabym abyś trochę bardziej mnie poznał.
- Ale przecież ja cię znam!- zaprotestowałem.
- Znasz raczej tą nie najbardziej rozrywkową stronę mnie. - jej twarz promieniała radością.- Ostatni rok był dla mnie ciężki i stałam się, hm taka przymulona. Dzisiaj jednak zrozumiałam ile straciłam. Zresztą nigdy nie chciałam być ofiarą losu, która ciągle się nad sobą użala.
- Kocham cię, wiesz? - powiedziałem jednak po chwili zrozumiałem, że nigdy nie powiedziałem jej tego wprost.
- Teraz już wiem.- obróciła się i podeszła do wysokiego mężczyzny stojącego za ladą.- Hej, poproszę talerz przekąsek i Tyskie. - zamówiła coś w ojczystym języku, którego nie zrozumiałem. Jeszcze przez chwilę rozmawiała ze sprzedawcą poczym wróciła do mnie i razem zajęliśmy miejsce tuż przy telewizorze.
- Dlaczego tu jest tyle ludzi?- zapytałem tuż po tym, gdy zorientowałem się ile Polaków siedzi i przekrzykuje się.
- Dzisiaj są eliminacje do mistrzostw świata w piłce nożnej.- oznajmiła i wzięła łyk piwa.- Gdy byłam młodsza zawsze zapraszałam do siebie znajomych na ważniejsze wydarzenia sportowe. Po prostu dobrze się bawmy. - uśmiechnęła się.


Gabrysia

Zaraz po meczu postanowiliśmy wyjść i wrócić do domu ze względu na późną porę. Jutro musiałam iść do szkoły, a Harry po raz kolejnych miał spędzić cały dzień w studiu.
- Poczekajcie!- usłyszałam dziewczęcy głos i obróciłam się. W naszą stronę biegły dwie siostry. Jedna z nich była w moim wieku, a druga była znacznie młodsza. - Przepraszam ale widziałam, że wychodziliście z tego baru.- mówiła ale widząc moją zdziwioną minę dodała.- Mówisz po polsku?
- Tak i wszystko rozumiem. - odpowiedziałam w ojczystym języku.
- O co chodzi?- spytał się loczek.
- Moja siostra uwielbia 1D, w szczególności jego.- wskazała palcem mojego chłopaka.- Czy mogłaby sobie zrobić z nim zdjęcie?
Po chwili Hazza trzymał na rękach dziewczynkę i robił sobie z nią zdjęcie. Widząc uśmiech na jego twarzy poczułam się naprawdę dobrze.
- Dziękuję. - powiedziała mała fanka i zwróciła się do mnie. - Ładnie razem wyglądacie. - po chwili przytuliła mnie i wróciła z siostrą do lokalu, my za to złapaliśmy taksówkę i każde z nas wróciło do swojego mieszkania.


Niall

- Nie rozumiem co my tutaj robimy...- odezwałem się.
- To dom moich dziadków. - oznajmiła z entuzjazmem Jade i poszła w kierunku drzwi wejściowych. - Widzisz to rodzice mojej mamy, którzy są strasznie bogaci. Historia jak z filmu, moja mama zakochała się w biednym chłopaku, a rodzice powiedzieli jej, że jeżeli wyjdzie za niego nie będzie już nigdy więcej ich córką. - dziewczyna posmutniała. - Ona jednak tak go kochała, że postanowiła zaryzykować.
- Bardzo mi przykro.- powiedziałem.
- Ja mam z nimi dobry kontakt. Ale wracając do tematu, moi dziadkowie mają duży dom w Brighton i pomyślałam, że wspólny wyjazd dobrze by nam zrobił, tym bardziej, że w przyszłym tygodniu mamy przerwę w szkole. - znowu rozpromieniła się i weszła do środka.


Hania

- Słuchaj tak dalej nie może być. - zaczął Bartek.
- Nie rozumiem o co ci chodzi. - odpowiedziałam bez emocji.
- Gabrysia to twoja siostra!
- Co z tego?! Przez nią...- chłopak jednak nie dał dojść mi do słowa.
- To nie jej wina, rozumiesz. Pokłóciłyście się ale sama słyszałaś lekarza, ta ciąża była od dawna zagrożona! Żyłaś w ciągłym stresie, a do tego piłaś alkohol.
- Czyli teraz to moja wina, tak!- krzyknęłam, a w moich oczach pojawiły się łzy.
- Nie Haniu, to nie twoja wina ale także nie Gabe. Kiedyś waszych rodziców zabraknie i będziecie mieć tylko siebie. - powiedział mój kuzyn, a ja miałam ochotę przytulić moją małą siostrzyczkę.

***
Nie wiem jak Wam się podoba. 
Mam nadzieję, że nie zawiodłam. 
Wyszedł taki jakiś dziwny ale co tam. 
Zapraszam do komentowania.

czwartek, 9 sierpnia 2012

Dwadzieścia pięć



Jade

- No.- powiedziałam do telefonu i czekałam na odpowiedź Gabe.
- Potrzebuję Twojej pomocy.
- Coś się stało?- przyznam, że lekko spanikowałam, ponieważ nigdy nie słyszałam żeby ta dziewczyna kogokolwiek prosiła o pomoc.
- I tak i nie. - zamilkła na chwilę.- Moja siostra... Ja się z nią pokłóciłam i Hania straciła dziecko.
- Ona była w ciąży?!- niemal krzyknęłam. Nie znałam tej dziewczyny osobiście ale z opowieści Gabe wydawała się być naprawdę odpowiedzialna.
- Tak i przeze mnie jej stan się zmienił...- nie wierzyłam, że to prawda, więc postanowiłam ją pocieszyć.
- Słuchaj to nie twoja wina, nie możesz...
- Jade przepraszam ale nie dzwonię po to żebyś mnie pocieszyła.
- W takim razie o co ci chodzi?- spytałam zrezygnowana.
- Chciałam wrócić do Polski żeby przemyśleć kilka spraw. Niestety rodzice się nie zgodzili ale wyczuli, że coś nie gra i postanowili przyjechać, oczywiście udało im się znaleźć lot w południe, więc pod wieczór będą w Londynie. Problem w tym, że Hanka i Bartek są w szpitalu, a ja tak jak i mieszkanie jesteśmy w rozsypce. Zostałam z tym wszystkim sama.- jej głos się załamał i usłyszałam płacz.
- Nie jesteś z tym sama, będę u Ciebie za pół godziny.
- Dziękuję i proszę nie mów nic Harremu ani reszcie.
- Jeżeli nie chcesz nie powiem ale czy rodzice wiedzą o tym wszystkim?
- Nie i nie powiem im. Dzwoniłam do Bartka i uzgodniliśmy, że Hanka pojechała z nowymi znajomymi na coś w rodzaju integracji.
- Ok, w takim razie do zobaczenia.
- Pa i jeszcze raz dzięki.- powiedziała i rozłączyła się. Ostatni tydzień nie był dla mnie najłatwiejszy ale nie mogłam zostawić tak bliskiej mi osoby samej. Czemu wszystko nie może być jak w filmie? Dlaczego nagle moi znajomi chcą do mnie wrócić, a ja po kilku godzinach rozmowy im wybaczam? Przecież wiem, że przy najbliższej okazji mnie skrzywdzą. Dlaczego Daren pomaga mi w nauce i czy ja się w nim podkochuje? On nawet nie jest w moim guście... Co się ze mną dzieje? z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk telefonu, a na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie uśmiechniętego Liama.
- Cześć. - powiedziałam radośnie.
- Przepraszam, że dzwonię rano w niedzielę ale Harry nie może się uspokoić odkąd Gabe nie przyszła wczoraj na imprezę, a teraz do tego nie może się do niej dodzwonić. Wiesz może co się z nią dzieje?- słyszałam w jego głosie niepokój,
- Li, powiedz loczkowi, że z Gabrysiom wszystko ok.
- Jemu to nie wystarczy.
- Na razie musi.
- Dobra nie wnikam. - już chciałam się pożegnać, gdy dodał.- A wiesz może co z Niallem, bo on także od wczoraj się nie odzywał.
- Nic nie wiem.- zmartwiłam się.- Wybacz ale muszę kończyć, bo mam kilka spraw do załatwienia.
- To na razie. - odpowiedział i zakończył rozmowę. Nie chciałam dłużej zwlekać, więc szybko narzuciłam na siebie czarne rurki i starą bluzę.
Po niecałych czterdziestu minutach stałam pod drzwiami apartamentu kuzyna mojej przyjaciółki. Gdy zapukałam ku mojemu zdziwieniu drzwi otworzył mi Niall.
- Co ty tu robisz?- wydukałam.
- Wracałem do mieszkania, gdy zobaczyłem jak ze sklepu wychodzi Gabe. Była w tragicznym stanie, nie chciałem zostawiać jej samej. Po drodze opowiedziała mi o wszystkim. - powiedział i wpuścił mnie do środka.
- Wybacz ale ty też nie wyglądasz najlepiej.
- Wczoraj zerwałem z Faye.


Gabrysia


- I jak wyglądam? - spytałam, a dwójka moich przyjaciół pochwaliła mój wygląd. Miałam na sobie sukienkę w drobne kwiatki sięgającą do połowy ud, która była przewiązana paskiem oraz luźną kremową marynarkę. Dzięki Francuzce moja twarz i włosy wyglądały w miarę przyzwoicie.
- To my się będziemy zbierać. - mruknął blondyn i przytulił mnie, zaraz po nim dołączyła do nas Jade.
- Nie wiem jak mam wam dziękować. - powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- A od czego są przyjaciele? - na te słowa pojedyncza łez spłynęła po moim policzku.
- Niall.- zatrzymałam chłopaka przy drzwiach.- Powiedz Hazzie, że zadzwonię do niego i wszystko mu wyjaśnię.
- Pewnie, powodzenia.- odparł i wraz z dziewczyną opuścił mieszkanie. Na rodziców czekałam ponad godzinę.
- Gabrysiu jak ty ślicznie wyglądasz!- krzyknęła moja mama, gdy mnie tylko zobaczyła. Jak zwykle miała na sobie czarne spodnie i koszulę dżinsową.
- Tu muszę zgodzić się z mamą.- powiedział tata i przytulił mnie. Oprowadziłam ich po domu i wszyscy usiedliśmy na kanapie.
- Kochanie, razem z mamą martwimy się o ciebie. Chodzisz do szkoły dopiero tydzień, a już chcesz wracać do domu.
- Chciałam was odwiedzić.
- Masz problemy z koleżankami?- zapytała mama.
- O nie!- zaprotestowałam. - W szkole są naprawdę świetni ludzie. Oprócz tego poznałam prawdziwych przyjaciół.
- To pewnie wina jakiegoś chłopaka, niech ja go tylko dorwę. - tata podniósł się z miejsca, a ja postanowiłam na razie nic mu nie mówić o Harrym. 
- Tato nie mam żadnego chłopaka, a tym bardziej nie mam problemów.
- Może znowu pokłóciłaś się z siostrą? - tym razem mama zapodała nowy pomysł.
- Po części tak... - niestety nie dokończyłam, ponieważ usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Idź, może to Bartuś. - mama ucieszyła się na samą myśl o tym. Wątpiłam jednak, że to mój kuzyn. Gdy otworzyłam drzwi do środka wskoczył nikt inny jak Harry.
- Czy ty wiesz jak ja się o ciebie martwiłem? Nie przyszło Ci na myśl żeby chociaż do mnie zadzwonić?!- nie dziwiłam się, że miał do mnie pretensje.
- Kochanie, możesz mi powiedzieć kim jest ten chłopak?- odezwał się tata, który nagle wraz z żoną pojawił się w korytarzu.
- Em... Mamo, tato to mój chłopak, ma na imię Harry. - powiedziałam ze spuszczoną głową i złapałam loczka za rękę.


[http://perfect-crazy-sweet.blogspot.com/]


Dziękuję Wam za te wszystkie cudowne komentarze, nawet nie wiecie jaki banan zagościł na mojej twarzy. 
Kolejny zapewne będzie w poniedziałek ;) 

+ pytanie : za co lubicie Gabe?

niedziela, 5 sierpnia 2012

Dwadzieścia cztery


Gabrysia

Mimo, że była sobota nie spałam od dobrych kilku godzin. Od czwartej w nocy regularnie dzwoniła do mnie Faye ja jednak od ostatniego incydentu nie reagowałam i wymazałam ją ze swojego życiorysu.
Dryyyyy Dryyyyy po raz kolejny mój telefon dał o sobie znać.
- Czego ode mnie do cholery jasnej chcesz?!- krzyknęłam mając nadzieję, że mój koszmar wreszcie się skończy.- Nie wystarczy Ci fakt, że upokorzyłaś mnie.
- Gaaaa Gabbb Gabeee.- powiedziała całkowicie pijana dziewczyna.
- Chcesz żebym znowu Ci pomogła i przenocowała cię? Może zadzwoń do Glorii w końcu jesteście teraz przyjaciółkami.- do moich oczu napłynęły łzy.- Wiesz myślałam, że pomiędzy nami też jest przyjaźń ale jak widzę całkowicie się myliłam.
- Proszę, pooosłuchaj...- przerwałam jej.
- Nie to ty mnie posłuchaj. Nie chcę Cię znać, więc nie dzwoń do mnie.- wrzasnęłam ostatni raz i rzuciłam komórką o ścianę. Przez chwilę siedziałam w ciszy, gdy usłyszałam pukanie do drzwi.
- Mogę?- zobaczyłam siostrę i pokiwałam głową na znak zgody.- Czemu tak krzyczałaś i czemu płaczesz?- dziewczyna wyraźnie się zmartwiła i podeszła do mnie.
- Faye. - mruknęłam. - W końcu komuś zaufałam...
- Spokojnie mała. Nikt nie jest wart aby przez niego płakać.
- I mówisz to ty. - uniosłam się.
- Próbuję ci tylko pomóc!- Hanka również podniosła ton.
- Teraz próbujesz mi pomóc? Gdzie byłaś przez te wszystkie lata kiedy Cię potrzebowałam? Gdzie byłaś rok temu, gdy zmarła Julka? Wiesz co się ze mną wtedy działo? - widząc jej minę wstałam.- Oczywiście, że nie wiesz! Wolałaś spędzać czas ze swoim chłopakiem i przyjaciółką, która i tak cię zostawiła. Ale wracając do tematu, rok temu nie było dnia żebym nie piła czy też nie ćpała.!
- Dlaczego mi nie powiedziałaś?!- ciężarna również zaczęła krzyczeć.
- Mówiłam Ci ale ty nie chciałaś o tym słyszeć. - rzuciłam i wybiegłam z pokoju, chciałam uciec z mieszkania ale wpadłam na Bartka, który właśnie wrócił do domu. Prawdopodobnie kolejną noc spędził ze swoją nową dziewczyną.
- Ej, co Ci jest? - zapytał widząc mnie w takim stanie. - Co tu się kurwa dzieje?!- dodał, gdy tylko zobaczył Hanię. Żadna z nas nie zdążyła nic powiedzieć, ponieważ moja starsza siostra złapała się za brzuch i upadła na ziemię.
- Hania!- obydwoje krzyknęliśmy i rzuciliśmy się biegiem w jej stronę. Brunetka podniosła głowę i niepewnie dotknęła swoich spodni, z których teraz sączyła się krew.
- Dzwoń po karetkę!- rozkazał mój kuzyn, a ja pierwszy raz go posłuchałam.

Faye *dzień wcześniej*

- Thomas robi dzisiaj tą imprezę to może się do niego przejdziemy? - zaproponowała Glo.
- Nie mogę, jestem już umówiona z Niallem. - odparłam.
- Z tym pedałem? Faye uwierz mi, że stać Cię na kogoś o niebo lepszego. Z tego co zauważyłam Sky jest tobą zainteresowany.- powiedziała i poruszyła brwiami w zabawny sposób.
- Nie mów tak o moim chłopaku.- zrobiłam obrażoną minę.- A co do Sky to nie jestem nim zainteresowana.
- Jak można nie interesować się takim ciachem. - białowłosa z niedowierzaniem pokręciła głową.
- Skoro jest takim ciachem, to się z nim umów.- burknęłam i rzuciłam się na jej gigantyczne łóżko. Pokój Glorii tak jak i cały jej dom był urządzony z wielkim rozmachem i musiał kosztować jej rodziców majątek.
4951065_700b_large
- Jakbyś nie wiedziała mam już chłopaka. - powiedziała i przyjrzała się swoim zdjęciom wiszącym na ścianie. Na każdym z nich miała mocny makijaż i czerwoną bandanę. - Gdybyś była lesbijką przespałabyś się ze mną?- nagle zapytała.
- Słucham?- nie mogłam uwierzyć w to co przed chwilą usłyszałam.
- Spytałam się czy gdybyś była lesbijką to byś się ze mną przespała. -powtórzyła bez emocji.- Bo gdy ja ujrzałam Cie pierwszy raz pomyślałam sobie, że jesteś całkiem niezła i dlatego zaczęłam się z Tobą przjaźnić.Tumblr_m88nzgyq7f1rxk8ozo1_500_large

- Nie rozumiem.- wydukałam.
- W sumie jako blondynka pociągałaś mnie bardziej ale ciągle jesteś niczego sobie.- przyjaciółka zaczęła się do mnie przybliżać, a ja siadłam na skraju łóżka.- Więc przespałabyś się ze mną?
- Jaaa.- nie miałam pojęcia co powinnam powiedzieć.
- Odpowiedź jest prosta albo tak albo nie.- dziewczyna delikatnie usiadła na moich kolanach i złapała rękami moją twarz.
- Gloria jesteśmy pijane, a do tego brałyśmy narkotyki. - moje argumenty nie miały dla niej znaczenia, ponieważ zaczęła ściągać z siebie ubrania aż została w samej bieliźnie. - Tak zrobiłabym to. - odpowiedziałam i wszystko poszło już później łatwo.

*kilka godzin później*

Szłam jedną z wielu ulic w Londynie. Miałam na sobie potargane czarne rajstopy, długie kozaki oraz płaszcz założony na bieliznę. Ubranie zostawiłam w domu Glorii, ponieważ w innym razie spóźniłabym się na spotkanie z Niallem. W głowie ciągle przemykały mi w obrazy z ostatnich paru godzin. Ja i białowłosa w łóżku i wszystkie rzeczy jakie się pomiędzy nami wydarzyły.
- Cześć piękna. - od tyłu podbiegł do mnie blondyn i objął mnie.
- Hej.- odpowiedziałam i zachwiałam się.
- Co się stało?
- Nic.
- Faye popatrz na mnie.- rozkazał jednak nie chciałam tego zrobić. Chłopak był silniejszy ode mnie i po kilku sekundach patrzył mi prosto w oczy.- Znowu brałaś.
- Ostatni raz.- krzywo uśmiechnęłam się.
- Ile było już tych ostatnich razów?- w jego oczach pojawiły się łzy.- Ja chcę starą Faye, tą w której się zakochałem. Tą radosną blondynkę, której uśmiech sprawiał, że chciałem żyć.
- Niall tamta dziewczyna już nie wróci.
- Tamta dziewczyna gdzieś tam jest ale boi się ujawnić.- wyszeptał. Przez chwilę panowała cisza.- Nie możesz się z nią zadawać, bo to jej wina.
- Glorii? - nie mogłam uwierzyć i zaczęłam się śmiać.- Może chcesz żebym znowu zaprzyjaźniła się z tą słodką idiotką Gabrysiom, która jest najsłabszą osobą jaką znałam. A może mam lepiej poznać Jade? - krzyczałam.
- Nie chciałem tego robić ale nie mam wyboru.
- O co ci chodzi?!
- Musisz wybrać Faye. Albo ja albo twoi nowi znajomi.
- Nie możesz mi kazać wybierać, ponieważ ja zawsze wybiorę ich. - znowu żadne z nas nic nie mówiło.
- Kochałem Cię Faye, naprawdę Cię kochałem. Ale jak zauważyłaś to już czas przeszły, ponieważ tamtej dziewczyny już nie ma.- powiedział i ruszył przed siebie.
- Wiesz co Gloria miała racje, jesteś ciotą! - wrzeszczałam za odchodzącym blondynem, który ani raz nie obrócił się za siebie.

Gabrysia *obecnie*

Nienawidziłam szpitali. Za każdym razem, gdy tu byłam działo się coś złego. Teraz czekałam razem z Bartkiem na korytarzu na lekarza, który przyjął Hanię.
- Jeżeli ona straci dziecko, to będzie moja wina. - powtarzałam w kółko, w końcu kuzyn objął mnie.
- Gabe ona nie starci dziecka. - sam próbował siebie przekonać. Siedzieliśmy tak kilkadziesiąt minut aż w końcu przed nam pojawił się mężczyzna w białym fartuchu.
- Gabryela Welnikowska?- zwrócił się do mnie, a ja potwierdziłam. - Pani siostra jest stabilna.
- Co z jej dzieckiem?- wtrącił się chłopak.
- Bardzo mi przykro ale nie udało nam się go uratować. Pacjentka poroniła i z trudem udało nam się ją uratować. - nie musiałam słyszeć nic więcej. Pobiegłam do sali gdzie leżała moja siostra.
- Proszę Cię wyjdź.- powiedziała cicho.
- Hania ja...
- Nie słyszałaś przez ciebie straciłam dziecko. To twoja wina, że moje dziecko nie żyje!- wrzasnęła, a w drzwiach stanął nasz kuzyn.
- Gabe ona wcale nie chciała tego powiedzieć.
- Właśnie, że chciała i ma całkowitą rację.- szepnęłam i udałam się do wyjścia. Gdy znalazłam się poza granicami budynku poczułam zimne krople na całym ciele. Na dworze było może kilkanaście stopni, a ja miałam na sobie  dużą czarną koszulkę nike i spodenki pod kolor, które zeszłej nocy służyły mi za pidżamę.
Było tylko jedne miejsce do którego mogłam się udać, a był nim mój dom w Polsce. 

Wróciłam♥
10000 wejść ! - WOOOW. 
Dzisiaj nadrabiam wasze blogi 

Mam do was pytanie, a mianowicie czy blog wam się przestał podobać? Pytam się, ponieważ zaczęło pojawiać się coraz mniej komentarzy, a jak już się trafią to w głównej mierze są to reklamy innych blogów. Są oczywiście osoby, które komentują i jestem im za to BARDZOOO wdzięczna. Wracając do tematu napiszcie co wam się nie podoba abym mogła to poprawić. :)