A więc chciałam Was wszystkich zaprosić na mojego nowego bloga. Przepraszam, że to tu piszę, ale bardzo zależy mi na waszej opinii.
Historia ta bardzo różni się od poprzednich, ale jestem szczęśliwa, bo wreszcie mam taką wenę jak przy Forever London ♥
Nowy blog ♥
sobota, 8 grudnia 2012
środa, 3 października 2012
Pytanie?
Chciałabym Was się spytać czy zostawić tego bloga czy też usunąć, odpowiedzcie w komentarzach oraz zapraszam na nowego bloga.
I believe in yesterday
sobota, 29 września 2012
Trzydzieści cztery (ostatni) ♥
Gabrysia
Po raz czwarty w ciągu dwóch lat zakładałam tą samą czarną
sukienkę, po raz czwarty zastanawiałam się dlaczego. Rok temu, gdy wsiadałam do
samolotu lecącego do Londynu byłam przekonana, że już nigdy więcej nie będę
płakać, że wykorzystam swój młody wiek na zabawę jednak teraz z perspektywy
czasu zobaczyłam jak bardzo się zmieniłam, ponieważ teraz jedyne na czym mi
zależało to na szczęściu.
- Już czas. - w drzwiach pojawiła się moja ciężarna koleżanka
wraz ze swoim przyszłym mężem, a moim kuzynem Bartkiem. Pokiwałam głową na
znak, że zrozumiałam i podniosłam się z łóżka. Idąc przez małe mieszkanie
rozmyślałam nad wszystkim co stało się do tej pory, mając osiemnaście lat
przeżyłam więcej przyjaciół niż nie jedna trzydziestolatka.
- Jak ona się czuje? - spytałam.
- A jak może się czuć? - pytaniem na pytanie odpowiedział
Bartek i złapał miłość swojego życia za rękę zostawiając mnie w tyle.
***
Wychodząc z czarnego auta zobaczyłam barierki, które
oddzielały dziesiątki płaczący dziewczyn od żałobników, którzy szli w stronę
małego kościoła. Nie chciałam podążyć za nimi, ponieważ nie czułam się na
siłach, postanowiłam więc od razu iść w głąb cmentarza, gdzie mieli zostać
pochowani moi przyjaciele.
- Gabrysia? - usłyszałam, a gdy obróciłam się zobaczyłam
wysoką blondynkę.
- Faye? - nie minęło kilka sekund, gdy do siebie
podbiegłyśmy i zaczęłyśmy płakać. - Jak mogłaś mnie wtedy ze wszystkim zostawić?
- próbowałam się dowiedzieć jednak ona nic nie odpowiadała.
- Gabe decyzja o wyjeździe była najlepszą jaką kiedykolwiek
podjęłam i wierz mi, że tego nie żałuję.
- To czemu wróciłaś?
- To byli również moi przyjaciele. - po tych słowach
zaczęłyśmy rozmawiać o wszystkim co wydarzyło się w ostatnim czasie. Dziewczyna
mówiła o tym, gdy po tygodniu spędzonym tylko z Glorią rozstała się z nią,
ponieważ tamta traktowała ją raz jak własność raz jak zabawkę. F nie chciała
zostać w Stanach i potrzebowała pomocy aby skończyć z uzależnieniem od
narkotyków i poleciała do matki do Paryża, gdzie zaczęła naukę w nowej szkole i
zaczęła nowe życie.
- Szkoda, że mnie się nie ułożyło. - szepnęłam.
- Gabe błagam cię nie gadaj głupot, ty nawet nie dostrzegasz
ile masz! Wszyscy tutaj cię kochają, a nikt nie powiedział, że życie jest
usłane różami. Czasem musi być ciężej żeby potem się ułożyło.
- Faye ty masz teraz bajeczne życie! - warknęłam.
- Ale czy wiesz ile straciłam?! - zaczęła płakać. - Tak na
prawdę zawsze kochałam i będę kochać tylko i wyłącznie Nialla, którego
straciłam przez swoją głupotę. Nie mam żadnych kontaktów z ojcem, który uważa
mnie za ćpającą dziwkę, a do tego straciłam was wszystkich. Myślisz, że nie
jest mi ciężką z myślą jak bardzo was raniłam.
- Faye... - nie zdążyłam, ponieważ usłyszałyśmy kroki ludzi,
którzy szli tuż za księdzem.
- Muszę iść, nie chcę żeby mnie tu ktokolwiek zobaczył. -
oznajmiła.
- Znowu chcesz uciec?
- Gabe ja tu jeszcze wrócę ale nie teraz. Nie jestem gotowa
na te spotkania tym bardziej w takim dniu. - odparła.
- Przyjdź do mnie, gdy będziesz gotowa.
- Obiecuję. - to było jej ostatnie słowo, a potem odeszła. Kilka
minut później na grobami stał dziesiątki osób, które przeżywały stratę chłopaków
tak samo jak ja.
- Teraz pożegnanie przeczyta przyjaciel zmarłych Zayn Malik.
- oznajmił ksiądz po czym na podeście stanął mulat ubrany w czarny garnitur.
- Na samym początku chciałbym wszystkim podziękować za
przybycie. - zrobił krótką pauzę i kontynuował. - Pamiętam jeden z pierwszy
wywiadów jak udzieliliśmy, zapytano nas wtedy jak wyobrażamy sobie nasze życie
za kilka lat. Liam odparł, że będzie zapewne siedział w Londyńskim mieszkaniu i
oglądał stare zdjęcia. - na policzku pojawiła mu się pojedyncza łza. - Louis za
to uważał, że znajdzie idealną dziewczynę, którą pokocha całym sercem i będzie
miał z nią gromadkę dzieci, no cóż jak powiedział tak zrobił. Poznał Hankę i
zakochał się w niej bez pamięci jaka szkoda, że nie zobaczy swojego syna, na
którego tak bardzo czekał. - przez kolejne kilka minut mówił o chłopcach w
samych pozytywach po czym na zakończenie dodał. - Zostaniecie w naszych sercach
na zawsze. - po nim swoje przemowy mieli Niall oraz Harry, z którym nie
rozmawiałam od czasu, gdy po naszym pocałunku uciekłam.
- Na samym końcu prosimy o mowę siostry ukochanej Louisa
Tomlinsona. - wiedziałam, że chodzi o mnie jednak nie miałam pojęcia, że będę
miała coś mówić. Niepewnym krokiem udałam się w stronę mównicy patrząc przy tym
na wszystkich moich bliskich. Widziałam, że chłopcy dodają mi otuchy jednak
Hazza nawet na mnie nie spojrzał.
- Witam. - zaczęłam. - Kiedy przed sekundą poproszono mnie
abym powiedziała coś na temat Liama i Louisa zastanawiałam się co powinnam
powiedzieć, ponieważ wszystko zostało już powiedziane przez moich poprzedników.
Banalne by było powiedzieć po raz kolejny, że byli oni wspaniali i kochali
swoich przyjaciół, postanowiłam więc opowiedzieć naszą historię. -przerwałam i
spojrzałam na Bartka, który tylko pokiwał twierdząco głową. - Gdy rok temu
przyjechałam do Londynu byłam całkowicie samotna, wieczorami chodziłam po
knajpach i sklepach jednak pewnego razu zostałam zaatakowana, wtedy to Lou
pomógł mi. Pamiętam, gdy zaczęliśmy rozmawiać i powiedział, że nie jest
księciem z bajki jednak mylił się. Dla mnie, mojej siostry i swoich sióstr był,
jest i zawsze będzie księciem, który zawsze w potrzebie pomoże i pocieszy swym
zaraźliwym uśmiechem. Prawda jest taka, że pokochałam go jak brata, którego
nigdy nie miałam. Co do Liama. - uśmiechnęłam się.- Był on moim opiekunem, który
zawsze powstrzymywał mnie od robienia głupich rzeczy oraz pomógł mi jak nikt
inny, gdy miałam problemy z alkoholem. - zaczęłam płakać. - Mam nadzieję, że
tam gdzie teraz jest spotkał miłość swojego życia Danielle i stał się moim
aniołem stróżem. - na zakończenie podniosłam głowę ku niebu i dodałam. -
Chłopcy mam nadzieję, że się na nas patrzycie i będziecie z nas dumni. - gdy
schodziłam z podestu podleciała do mnie mała dziewczynka i wtuliła się w moje
nogi. Uklęknęłam i rozpoznałam w niej młodszą siostrę marchewkowego.
- Dziękuję. - szepnęła i wróciła do matki.
- To ja dziękuję.- odparłam.
***
Po uroczystości podeszłam do Zayna i Nialla, którzy stali
nad grobami.
- Będzie mi ich strasznie brakować.
- Nie tylko tobie mała. - odpowiedział Zayn i przytulił
mnie.
- Ślicznie dzisiaj zakończyłaś ceremonię. - dodał Niall.
- Jadę do Hanki, a wy? - spytałam jednak chłopcy nie mogli,
ponieważ musieli zająć się sprawami formalnymi. Załatwieniem ostatniej trasy
koncertowej na cześć przyjaciół oraz następnie rozwiązaniem zespołu.
Gdy wchodziłam do szpitala zastanawiałam się o czym mam
rozmawiać z siostrą, która wraz z lekarzami walczyła o życie swojego zdjęcia. Gdyby nie ten wypadek pomyślałam i
miałam rację, ponieważ gdyby nie on wszyscy by teraz żyli i byli szczęśliwi. Chcecie
wiedzieć co się stało? Przed paroma dniami Hania zasłabła i zabrano ją do
lekarza, gdy Louis się o tym dowiedział chciał zaraz do niej jechać ale Liam
stwierdził, że chłopak jest za bardzo zdenerwowany aby być w stanie prowadzić
samochód i pojechał z nim. Niestety pogoda była fatalna i kierowca ciężarówki
stracił panowanie na pojazdem, wjechał w auto moich przyjaciół i odebrał im
życie. Mojej siostrze od tamtego momentu znacznie się pogorszyło i nie dostała
pozwolenia nawet dzisiaj na wyjście ze szpitala.
- Cześć. - powiedziałam, gdy tylko weszłam do sali jednak
nie zobaczyłam tam dziewczyny. W mojej głowie zaczęły pojawiać się wszystkie
najgorsze myśli, od razu pobiegłam do pielęgniarki. - Gdzie jest Hanka?!-
wrzasnęłam.
- Pozwól, że cię zaprowadzę. - kobieta poszła ze mną na inny
oddział i kazała mi wejść do dużej sali. Na dużym łóżku leżała młoda
dziewczyna, która trzymała na rękach niemowlaka.
- Cichutko. - powiedziała bardzo cicho i gestem przywołała
mnie do siebie. - Czy to nie jest jakiś beznadziejny dowcip losu? W dniu
pogrzebu rodzi się syn zmarłego. - oznajmiła ciągle trzymając malucha.
- Bardzo go przypomina.
- Wiem, Louis jest bardzo podobny do ojca.
- Tak ma na imię? - spytałam.
- Dokładnie Louis Tomasz Liam Tomlinson. - słysząc imię taty
moje oczy całkowicie się zeszkliły. - Dzwoniłam już do mamy i do jego rodziny
zaraz tu będą. Gabrysiu?
- Tak?
- Nie miałabyś nic przeciwko gdyby jego ojcem chrzestnym został
Harry, wiem że właśnie tego chciał Lou.
- Oczywiście, że nie. Dlaczego miałabym cokolwiek do tego
mieć?
- Ponieważ chciałabym żebyś była jego chrzestną. - nie
mogłam uwierzyć w to co usłyszałam.
- Tak, byłabym zaszczycona. - oznajmiłam. Po długiej
rozmowie postanowiłam wyjść jednak usłyszałam, że Hanka zaczęła coś mówić.
- Gabe nie mamy tak dużo czasu jak nam się wydaje i nie
powinniśmy czekać.
- O co ci chodzi? - zapytałam jednak ona zacytowała.
- Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą.
Jadąc taksówką zastanawiałam się nad słowami wypowiedzianymi
przez Hankę. Co do jednego miała rację, kochałam Stylesa i nie wyobrażałam
sobie, że mogłabym żyć bez niego jednak za bardzo bałam się mu wyznać uczucia,
ponieważ nie chciałam zostać po raz kolejny zraniona.
- Ile by pan czekał na ukochaną osobę? - spytała kierowcy,
który był lekko zaszokowany moim pytaniem.
- Jeżeli byłaby tą jedyną pewnie całe życie. - ucieszyłam
się z odpowiedzi jednak mężczyzna kontynuował. - Ale nie oznacza to, że
zrobiłbym wszystko żeby ze mną została. Moja matka zawsze mawiała, że jeżeli
się kogoś kocha trzeba pozwolić mu odejść.
- Zmieniamy kierunek! - krzyknęłam. - Chcę jechać na Topy
street.
- Już się robi panienko.
***
Wychodząc z samochodu zrzuciłam czarne szpilki, które
uniemożliwiały mi bieg. Na dworze padało, więc nie minęło dziesięć sekund, a
byłam już całkowicie przemoczona. Na całe szczęście drzwi do domu chłopców były
otworzone.
- Gabe?! - zaczął Niall, który bardziej był przerażony moim
wyglądem niż faktem, że mnie widzi. - Hanka urodziła!!! Jedziemy zobaczyć
dzidziusia.
- Wiem. Gdzie jest Harry? - moi przyjaciele byli bardzo
zdziwieni jednak Zayn jako pierwszy otrząsnął się i odpowiedział.
- U siebie.
- Dzięki. - odparłam i pobiegłam po schodach na górę, gdy
wleciałam do jego pokoju zobaczyłam jak siedzi przy biurku i patrzy się pusto w
okno, dopiero po chwili zorientował się, że jestem.
- Co tu robisz?
- Harry przepraszam. - powiedziałam zdyszana.
- Gabe...
- Nie, daj mi dojść do słowa. - przerwałam mu. - Gdy mnie
zdradziłeś czułam się okropnie. Miałam wrażenie, że nikomu na mnie nie zależy i
byłam przekonana, że wszystko co się stało było moją winą jednak myliłam się. Chciałam
uciec przed problemami i wyjechałam do Nowego Jorku jednak gdy wróciłam i cię
pocałowałam zrozumiałam, że moje uczucia względem ciebie nie zmieniły się
jednak bałam się, że znowu ktoś mnie zrani ale teraz wiem, że myliłam się i
jeżeli się kogoś kocha trzeba mu to powiedzieć bo bez tego życie nie ma sensu. -
mówiłam tak szybko, że zwątpiłam że chłopak cokolwiek zrozumie. - Wiem, że to
jest okropne, że wyznaje ci moje uczucia w dniu pogrzebu twojego przyjaciela
jednak jeżeli nie teraz to nigdy i nawet jeżeli ty mnie nigdy nie kochałeś to
chcę żebyś wiedział, że ja cię kochałam, kocham i zawsze będę kochać. - Hazza
podniósł się i podszedł do mnie.
- Powiem ci tak. - zaczął. - Na początku myślałem, że jesteś
zwykłą nastolatką, która uważa się za królową świata jednak potem zrozumiałem,
że nic w tobie nie jest zwykłe. Twój uśmiech, który pokochałem, twoja troska o
zwierzęta oraz sposób w jaki się na mnie patrzyłaś za każdym razem. Kocham cię
jednak nie możemy być razem. - słysząc te słowa załamałam się.
- Dlaczego? - szepnęłam.
- Ponieważ za każdym razem bałbym się, że cię zranię.
- Ty chyba nie rozumiesz o co chodzi w miłości?! -
wrzasnęłam. - Czasem musi być gorzej żeby potem mogło być lepiej. Gdybyś mnie
nie zdradził nie wyjechałabym i nie zrozumiała jak bardzo każda minuta bez
ciebie mnie rani. Myślisz, że kiedy płakałam to przez to, że spałeś z inną? Ja
wtedy bałam się, że przez to już nigdy mnie nie pocałujesz, przytulisz i że do
końca życia będę musiała żyć ze świadomością, że nie obudzę się przy tobie. I
jeżeli tego kurwa nie rozumiesz to znaczy, że nigdy mnie nie kochałeś.
- Ja cię nie kochałem?! - tym razem on podniósł głos. -
Odkąd wyjechałaś nie mogłem spać, ponieważ bałem się, że cię już nie ujrzę. Chciałem
zostawić chłopaków i wyjechać żeby zapomnieć, więc nie mów, że cię nie
kochałem.... - nie pozwoliłam mu skończyć ponieważ go pocałowałam, gdy
skończyłam nie uciekłam jak ostatnim razem.
- Harry kocham cię i jeżeli jesteś w stanie zaryzykować to
ja też. Nie obchodzi mnie ile razy się pokłócimy ile razy będziemy siebie przeklinać.
Od tej pory będę liczyła tylko te momenty kiedy budzimy i zasypiamy przy sobie,
kiedy planujemy kolejny dzień i kiedy cieszymy się młodością.
- Gabe kocham cię i już nigdy nie pozwolę ci odjeść. -
odparł ciągle mnie przytulając.
- Gdybyś chociaż spróbował miałbyś do czynienia z nami. - za
nami stali nasi przyjaciele.
- Harry ja też cię kocham.
*~*
Ja już napisałam swoją historię, pełną wzlotów i upadków. Czy
czegokolwiek żałuję? Nie, ponieważ gdyby nie niektóre decyzje nigdy nie
poznałabym tych, którzy teraz tyle dla mnie znaczą, nie przeżyłabym tylu
wspaniałych chwil, a pulpit nie byłby zapełniony setkami zdjęć.
Jeżeli myślicie, że wasze życie jest zwyczajne powinniście
się z tego cieszyć, ponieważ tylko wtedy jesteście w stanie docenić każdą
drobnostkę. Nie martwcie się, że nic się nie dzieje, ponieważ każdego dnia, w
każdej minucie zaczyna się nasza historia na nowo i kiedyś spełnimy swoje
marzenia, ponieważ to nasze życie, jesteśmy młodzi i to do nas należy świat.
Cztery miesiące, 56 obserwatorów, 18 474 wejść i setki komentarzy.
Pisząc ten rozdział płakałam, ponieważ wiedziałam, że kończąc historię Gabrysi kończy się pewien rozdział w moim życiu. Dopiero teraz zrozumiałam ile dałam siebie, swoich przemyśleń i zrozumiałam czego oczekuję od życia.
Jednak największe podziękowania należą się WAM, ponieważ to wy sprawiliście, że ten blog istniał tyle czasu. Specjalne podziękowania dla dziewczyn, które odkąd pamiętam dodawały mi otuchy: Cappy, M., Kaście, Sylwia_Shy oraz KiSs Me!! ♥ ~ jesteście wspaniałe i nigdy nie zapomnę jak dużo dla mnie zrobiłyście.
Mam nadzieję, że nie zawiodłam Was tym rozdziałem.
Jesteście wspaniali i wierzcie mi, że już od dawna tak nie ryczałam pisząc. Och zaraz kliknę Opublikuj i coś się skończy, no ale cóż żeby coś się zaczęło tak musi być.
Co do nowego blog link niebawem zostanie podany.
wtorek, 25 września 2012
Trzydzieści trzy
Bartek
Wychodząc ze szpitala zastanawiałem się nad swoim życiem.
Miałem wszystkiego czego potrzebowałem: przyjaciół, rodzinę i kochającą mnie
dziewczynę mimo to czułem pewnego rodzaju niedosyt wiążący się z tym, że
kazałem Gabrysi zmierzyć się z problemami, a sam tego nie zrobiłem. Od czasu
kłótni z Crystal nie odezwałem się do niej ani słowem mimo, że pisała i
dzwoniła. Wiedziałem, że już urodziła i nie chciała do mnie wrócić, a jedynie
porozmawiać jednak ja w żaden sposób nie reagowałem na jej próby kontaktu ze
mną. Bałem się, że uczucia do mnie powrócą kiedy ją zobaczę mimo to
postanowiłem się z tym zmierzyć.
***
Po pół godziny doszedłem pod drzwi i zapukałem.
- Mamo znowu zapomniałaś kluczy? - w drzwiach po-jawiła się
moja ex dziewczyna trzymająca na rękach małego bobasa, który bardzo ją
przypominał. - Bartek to ty...
- Sam nie wierzę, że tu jestem. Mogę wejść?
- Oczywiście. - odparła i wpuściła mnie do środka. - Tak się
cieszę, że cię widzę.
- Chłopiec czy dziewczynka? - zadałem pytanie wskazując na
dziecko.
- Mała Sue. - pocałowała córkę w czoło. - Możesz sekundkę
poczekać, a ja ją położę spać? - blondynka była szczęśliwa i nigdy nie
widziałem jej takiej.
- Jasne. - odpowiedziałem i usiadłem na kanapie, gdy wróciła
zacząłem rozmowę. - Przyszedłem tutaj, ponieważ chcę wszystko wyjaśnić. Chodzi
mi o to, że zachowałem się okropnie.
- Bartek to wszystko była moja wina. - przerwała mi. -
Widzisz, gdy byłam z tobą ćpałam i na niczym mi nie zależało. Wiem, zabrzmi
głupio ale wtedy myślałam, że na tym polega młodość: szaleństwo, imprezy oraz
beztroskie życie, dopiero gdy urodziła się Sue zdałam sobie sprawę z tego jaka
byłam. Wierz mi, że nigdy nie chciałam cię zranić i zachowywałam się jak zwykła
dziwka. - słysząc te słowa zrozumiałem jak się zmieniła, a jej z oczu zaczęły
lecieć łzy. - Życie z rodzicami, których nie obchodzisz było cholernie ciężki. Zawsze robiłam wszystko żeby zwrócili na mnie uwagę ale to nie skutkowało, nie
chcę być dla niej taką matką.
- Przepraszam, że nie zauważyłem tego, gdy byliśmy razem,
byłem zapatrzonym w siebie dupkiem.- odpowiedziałem i przytuliłem się do
dziewczyny.
- Myślisz, że możemy zostać przyjaciółmi i zacząć wszystko
od nowa.
- Pewnie. - uśmiechnąłem się. - Wybacz, że pytam ale co z
jej ojcem?
- Odszedł tuż przed porodem. Najpierw dręczyłam się, że to
moja wina jednak potem zrozumiałam, że nie był nas godny. A co u ciebie?
- Jestem z Ja..- przerwał mi dzwonek telefonu.
- Witam dzwonię ze szpitala... - odezwał się lekarz leczący
moją dziewczynę.
Hania
Siedząc przed laptopem przeglądałam stare zdjęcia Gabe, na
każdym z nich miała gigantyczny uśmiech, nagle usłyszałam głośne pukanie do
drzwi.
- Idę. - wrzasnęłam. Gdy tylko je otworzyłam zobaczyłam
Louisa. - Co ty tu robisz?
- Też tęskniłem. - odpowiedział i mocno się we mnie wtulił,
kilka minut później leżeliśmy w łóżku okryci wyłącznie cienką kołdrą. -
Brakowało mi ciebie.
- No ja myślę. - uśmiechnęłam się. - Możesz mi jednak
powiedzieć dlaczego nie jesteś u rodziców.
- Bo nie mogłem tam bez ciebie pojechać.
- Słucham? - prawie się zadławiłam.
- Chcę żebyś ich poznała.
- Louis ale ja nie wiem czy to dobry pomysł.
- A niby dlaczego zły?
- Bo najpierw chcę z tobą porozmawiać. - odparłam i nie
wiedziałam czy powinnam teraz wypowiadać te słowa.
- Kochanie co się stało?- chłopak poderwał się i spojrzał na
mnie.
- Wszystko ci opowiem ale może gdzie indziej? -
zaproponowałam z nadzieją w głosie.
- Ale...
- Żadnego ale, już idę się przebrać. - pocałowałam
ukochanego w nos i pobiegłam do toalety. Gdy wychodziliśmy z apartamentu miałam
na sobie długie brązowe kozaki, szarą sukienkę oraz czarny płaszcz.
- Możesz mi wreszcie to powiedzieć. - domagał się
odpowiedzi.
- Nie chcę żeby to zadecydowało o twojej przyszłości. Wiem,
że kochasz muzykę i nie chcę ci jej odbierać jednak sama sobie nie poradzę.
- Haniu powiedz mi...
- Louis jestem w ciąży. - szepnęłam.
Gabrysia
Wychodząc z samolotu myślałam co powiem Hance, gdy się z nią
spotkam. Wiedziałam, że muszę ją przeprosić.
- Gabryela Welnikowska? - spytał się mnie mężczyzna, który
złapał moją walizkę jadącą po taśmie.
- Zależy dla kogo. - uśmiechnęłam się.
- Jest Pani proszona za mną.
- Nigdzie nie pójdę póki nie dowiem się o co chodzi.
- Nie wiem co się dzieje ale zapewniam, że nie grozi Pani żadne
niebezpieczeństwo.- uznałam, że nie ma sensu po raz kolejny domagać się
odpowiedzi, której tak czy inaczej nie dostanę. Szłam kilka dobrych minut aż
zobaczyłam przed sobą drzwi.
- To tutaj. - oznajmił mężczyzna.
- Dziękuję. - odparłam i weszłam do środka. Spodziewałam się
wszystkiego: zostanę oskarżona o przemyt narkotyków, w mojej walizce znajdują
się podejrzane przedmioty, paszport się przedawnił ale na pewno nie oczekiwałam
jego. Jak zwykle stał z uśmiechem i przyglądał mi się w ten charakterystyczny
sposób.
- Nienawidzę cię. - warknęłam.
- Ty też nieraz mnie denerwujesz. - odpowiedział ze
spokojem.
- Styles nawet mnie nie prowokuj.
- Co się stało, że wróciłaś do Londynu? - zapytał.
- Wierz mi, że to nie twoja sprawa.
- Stęskniłaś się za mną?
- Chyba śnisz. - uśmiechnęłam się. - Bardziej bym tęskniła
za deszczem niż za tobą.
- Jesteś taka urocza kiedy się denerwujesz.
- Zaraz mogę ci pokazać moją mniej uroczą stronę.
- Przyszedłem tutaj żeby sobie z tobą wszystko wyjaśnić.
- Nareszcie będę miała spokój. - usiadłam na walizce i
odgarnęłam włosy z ramion. - A więc od czego zaczynamy?
- Jak ci się podoba w Nowym Jorku?
- Jest cudownie. A jak w Londynie? - wiedziałam w jaką grę
zaczął grać, więc postanowiłam zrobić to samo.
- Też nie narzekam. Ostatnio poznałem całkiem miłą
dziewczynę.
- O to życzę szczęścia. Może kiedyś mnie z nią zapoznasz? -
zrobiłam krótką przerwę. - Chyba, że ma czterdzieści lat, dwójkę dzieci i męża?
- A więc ciągle mi nie wybaczyłaś i coś do mnie czujesz.
- Nie, to nie to. Widzisz tak się składa, że wszyscy mówią,
że od czasu naszego rozstania nie możesz się pozbierać i siedzisz w domu.
- Mam cię dość. - odparł i ruszył stronę drzwi.
- Raczej nie możesz znieść mojego widoku, bo tak chciałbyś
mnie pocałować. - chciałam uderzyć w jego słaby punkt, wstałam.
- Ochota na to przeszła mi w momencie kiedy przestałem do
ciebie cokolwiek czuć.
- Naprawdę? Widzisz jakie te uczucia są ulotne.
- Myślisz, że nie wiem, że chcesz mnie sprowokować? Wiesz
dobrze, że coś do siebie czujemy.
- Harry jak ty szybko zmieniasz zdanie. - westchnęłam i
kolejny raz opadłam na walizkę.
- Założę się, że ciągle mnie kochasz. - przybliżył się do
mnie, złapałam go za głowę i przyciągnęłam do ciebie.
- Czy gdyby tak było czułabym coś po tym? - spytałam i
złączyłam nasze usta w długim pocałunku, na który tak długo czekałam.
I w ten sposób dotarliśmy do przedostatniego rozdziału. Chciałabym już teraz zacząć się żegnać i dziękować jednak wiem, że przyjdzie na to jeszcze czas.
Powiem wam tak, mimo że jeszcze tylko jeden rozdział WSZYSTKO może się zmienić, więc nie bądźcie niczego pewni.
Co do ostatniego rozdziału pojawi się on w piątek wieczorem/ sobotę rano i będzie dłuższy niż dotychczasowe. Potem już tylko będziecie słuchali tego co mam Wam do powiedzenia ♥♥♥
sobota, 22 września 2012
Trzydzieści dwa
Jade
* 6 miesięcy później *
Siedząc na kanapie kartkowałam podręcznik od chemii i
próbowałam cokolwiek zrozumieć niestety nie było mi to dane.
- Poddaję się. - mruknęłam zrezygnowana i wygodnie się
rozłożyłam, nagle usłyszałam dźwięk dzwonka. Podchodząc do drzwi zastanawiałam
się kto mógłby to być.
- Cześć. - Hanka była uśmiechnięta od ucha do ucha, nie
dziwiłam się w końcu po dwu miesięcznej trasie Lou wracał do domu.
- Hej. - przytuliłam dziewczynę. - A ty nie powinnaś być na
lotnisku?
- Louis chce najpierw pojechać do rodziców na kilka dni, a
potem mamy się spotkać. - odpowiedziała. Gdy zaczęłyśmy rozmawiać widziałam, że
coś nie daje jej spokoju.
- Miałaś od niej jakieś wieści? - wtrąciłam.
- Tylko od mamy. Podobno dobrze jej idzie w Nowym Jorku i
ogólnie jej się podoba. - smutno się uśmiechnęła.
- Tęsknię za nią.
- Ja też. - dodała polka. - Ale nie mogłam jej powstrzymać
przed wyjazdem. Tu już nic jej nie trzymało.
- Hanka ona miała nas, a tam nie ma nikogo. - nie mogłam
uwierzyć, że dziewczyna nie walczyła o swoją siostrę.
- Ja tylko chcę żeby była szczęśliwa.
Gabrysia
Czternasty lutego, najgorszy dzień w roku - myślałam
przemierzając ulice Nowego Jorku ubrana w czarne rurki, szary sweter oraz gruby
czerwony szalik. Od miesięcy zastanawiałam się czy mój wyjazd był dobrym
pomysłem, czy właściwie postąpiłam zostawiając za sobą przeszłość i zaczynając
wszystko od nowa. Po śmierci taty nie mogłam znaleźć sobie miejsca na ziemi aż
w końcu mama powiedziała, że może załatwić mi przeniesienie do Stanów.
- Gabe! - usłyszałam za sobą krzyk mojej współlokatorki Sydney.
- Poczekaj. - gdy dziewczyna dobiegła do mnie dyszała jakby właśnie pokonała
kilku kilometrowy dystans.
- Co się stało, że tak biegłaś? - spytałam, gdy S doszła do
siebie.
- Dostałaś list. - powiedziała i wręczyła mi białą kopertę.
- Mogłaś mi go dać w pokoju kiedy wrócę. - zupełnie nie
rozumiałam jej zachowania.
- Jestem umówiona z Jasonem na wieczór, no wiesz dzisiaj są
walentynki. - odparła i ułożyła z palców serce.
- Och wiesz co prawie zapomniałam. - prychnęłam i odeszłam.
Od czasu zerwania z Harrym wszystko co kojarzyło mi się z miłością i One
Direction sprawiało, że chciało mi się wymiotować. Fakt, że chłopcy próbowali
się ze mną nieraz skontaktować tylko pogarszał sytuację. Oczywiście wiedziałam
co dzieje się u nich i u moich bliskich jednak nie chciałam żeby zadziałało to
w drugą stronę.
Gdy usiadłam na ławce pokrytej śniegiem otworzyłam kopertę i
zaczęłam czytać.
Gabrysiu
Wiem, że dziwi Cię
skąd mam Twój adres jednak pamiętaj, że nikt na tym świecie nie jest anonimowy.
Piszę do Ciebie, ponieważ nie mam pojęcia co się stało z moją kochaną młodszą
kuzynką.
Na samym początku
byłem przekonany, że Twój wyjazd jest spowodowany śmiercią taty jednak teraz
uważam, że ty po prostu bałaś się stawić czoła wszystkiemu co Cię czekało.
Proszę nie przestawaj czytać tego listu tylko dlatego, że usłyszałaś krytykę,
na którą jesteś tak wrażliwa. Zachowałaś się egoistycznie i nie dojrzale
zostawiając Hankę i wszystkich przyjaciół. Wiesz jak dziecinnie wyglądał fakt,
że nie odebrałaś żadnego telefonu od nas? Chciałaś żeby Harry się martwił?
Osiągnęłaś swój cel. Styles od czasu Twojego wyjazdu nie może się pozbierać i
ciągle stara się do Ciebie jakoś dotrzeć.
Jade znowu ma problemy
z sercem, od 16.02 idzie do szpitala, ponieważ musi mieć wykonane badania. Zapomniał
bym dodać, że jesteśmy parą.
Twojej siostrze się
układa jednak nie może być szczęśliwa, ponieważ ciągle zastanawia się co się z
Tobą dzieje. Myślisz, że wiesz co u nas?
Nie uważasz, że czas
dorosnąć?
Bartek
Czytając ostatnie zdanie wyciągnęłam telefon i wykręciłam
numer.
- Dzień dobry, chciałabym zarezerwować bilet do Londynu na
jutro. - powiedziałam.
Jade
- Myślisz, że dwie pidżamy mi wystarczą? - spytałam Bartka,
który siedział na fotelu i bawił się palcami.
- Mhm. - mruknął.
- Nie martw się wszystko będzie dobrze.
- Wiem, że będzie. - uśmiechnął się. - Jednak martwi mnie
coś innego. Napisałem kilka tygodni temu list do Gabe, w którym chyba trochę
przesadziłem.
- Skąd miałeś jej adres? - nie kryłam zdziwienia.
- Nie ważne ale teraz mam do siebie pretensje. - rozmyślał
jeszcze przez chwilę. - Chodź, bo się spóźnimy.
Bartek
Gdy J leżała już na sali poszedłem do lekarza.
- Mogę? -spytałem.
- Tak. - odpowiedział.
- Chciałem się dowiedzieć jak z nią.
- Nie jestem w stanie teraz odpowiedzieć na to pytanie.
Pojawiły się komplikacje i nie chodzi tu o odrzucenie przeszczepu. Boimy się,
że może to być coś związanego z systemem odpornościowym.
Harry
Skakałem po kanałach aż nie trafiłem na program plotkarski.
- Wczoraj na lotnisku JFK widziano Gabe - ex Stylesa. Podobno
tylko jej udało zdobyć serce najgorętszego Brytyjczyka. Hazza jeżeli nas
oglądasz wiedz, że ta jedyna wczoraj wsiadła na pokład samolotu lecącego do
Londynu. - minęło tyle czasu jednak ja
ciągle ją kochałem. Wiedziałem, że nie pozwolę jej po raz kolejny odejść.
Trzydzieści dwa rozdziały - miesiące życia.
Och coraz bliżej końca i ciągle nie wiem jak mam się pożegnać z Wami i z tym blogiem.
Następny rozdział w środę, a kolejny w sobotę ;)
wtorek, 18 września 2012
Trzydzieści jeden
Gabrysia
Gdy tylko przyjechałyśmy do Londynu udałyśmy się na
lotnisko. Chłopcy musieli jechać po jakiekolwiek ubrania, my na szczęście
miałyśmy jakieś stare ciuchy w mieszkaniu w Katowicach. Była druga w nocy ale
udało nam się kupić bilety na najbliższy lot.
- Wszystko będzie dobrze. - pocieszyła mnie siostra zaraz po
zajęciu miejsc na pokładzie.
- Widzisz w moim życiu na razie nic nie jest okej. -
odparłam i założyłam słuchawki na uszy. Hanka szybko zasnęła ja jednak czułam
wewnętrzny niepokój i co chwilę budziłam się, w końcu kapitan ogłosił, że
lądujemy. - Wstawaj. - zaczęłam trząść siostrą jednak ona mruczała "Louis,
Louis". Przynamniej ona jedna powoli okładała swoje życie. W tym momencie
poczułam gigantyczną tęsknotę za Harrym. Być może zdradził mnie z tą starą
idiotką mimo wszystko kochałam go i chciałam aby teraz ze mną był. Po wyjściu z
lotniska wsiadłyśmy do taksówki i włączyłam telefon, od razu zobaczyłam, że
dzwoni do mnie Zayn.
- Gabrysia wiecie już coś?! - niemal krzyknął.
- Jeszcze nic, dopiero wsiadłyśmy do taryfy. Naprawdę nie
musicie tu przyjeżdżać.
- Słuchaj dla Bartka to też jest rodzina, Lou chce być przy
Hance, a ty jesteś moją najlepszą przyjaciółką i jak głupio to nie zabrzmi
kocham Cię jak siostrę. Zresztą jest już za późno, ponieważ właśnie wsiadamy do
samolotu.
- Dzięki. - mruknęłam.
- Mamy wasz adres, więc zaraz po lądowaniu do Ciebie
zadzwonię. - powiedział i się rozłączył.
- Co u nich? - mruknęła moja siostra.
- Za dwie godziny będą w Polsce. - odpowiedziałam i
pozwoliłam sobie na chwilę odpoczynku. Moje sny były niewyraźne jednak czułam
szczęście.
- Jesteśmy już. - Hania obudziła mnie poczym zapłaciła
mężczyźnie i pobiegła w stronę szpitala, zrobiłam to samo. Gdy znalazłyśmy się
na oddziale, na którym leżał tata spostrzegłyśmy mamę oraz dziadków.
- Mamo! - krzyknęłyśmy niemal jednocześnie. Nasza
rodzicielka zaczęła biec w naszą stronę poczym wpadłyśmy sobie w ramiona.
- Dziękuję, że przyjechałyście. - zmierzyła nas wzrokiem. -
Gabrysiu idź do dziadków, a z tobą chciałabym porozmawiać.
- Chyba też mam prawo wiedzieć co z tatą. - oburzyłam się,
ponieważ kobieta potraktowała mnie jak małe dziecko.
- Gabe. - nacisnęła na mnie Hanka i z oburzoną miną poszłam
do babci.
Harry
Nie wiedziałem czy dobrze zrobiłem przyjeżdżając do Gabrysi.
Wyraźnie powiedziała mi, że to koniec jednak wiedziałem, że potrzebuje mnie tak
samo jak jej.
- Hania wysłała mi wiadomość. - zaczął kuzyn dziewczyn. -
Chcę żebyśmy przyjechali do niej do domu, ponieważ tam jest z mamą i dziadkami.
- A co z Gabe? - spytałem.
- Chyba też jest ale nie trzyma się najlepiej. Z ich ojcem
jest ciężko, ponieważ mam poważny uraz głowy oraz co chwilę pojawiają się
krwotoki.
Po około godzinie znaleźliśmy się pod dużym jednorodzinnym domem
przed którym czekała starsza z sióstr. Dziewczyna po kolei przywitała się z
każdym, a na koniec ze mną.
- Moja siostra bardzo Cię potrzebuję. Nie wiem co jej
zrobiłeś ale wiedz, że ona jest najlepszym co spotka Cię w życiu. Może jest
dziwna i irytująca ale kocham ją i jeżeli coś jej zrobisz zabiję Cię.
- Powiedz mi gdzie teraz jest. - brunetka powiedziała mi
gdzie mam iść i od razu pobiegłem w tamtym kierunku. W końcu dostrzegłem ją jak
idzie i bawi się z psem. Zawołałem ją.
Gabrysia
Spacer z Wirusem okazał się najlepszym rozwiązaniem. Miałam
już wracać do domu, gdy usłyszałam tak dobrze znany mi głos. Spojrzałam przed
siebie i zobaczyłam mojego byłego chłopaka. Nie myśląc i nie czkając puściłam
się pędem w jego stronę.
Harry
Gdy tyko do mnie dobiegła objąłem ją z całej siły. Zaczęła
wypłakiwać się w moje ramię. Chciałem jej powiedzieć, że ją przepraszam i
kocham jednak wiedziałem, że ma teraz większe problemy i nie chciałem jej
dręczyć.
- Wszystko się ułoży. - powiedziałem zachrypniętym głosem
jednak ona nic nie odpowiedziała.
Hania
- Bartek ty będziesz spał wraz z Zaynem w pokoju gościnnym.
- oznajmiłam chłopakom, którzy nie byli najszczęśliwsi.
- A ja? - zapytał Louis z miną szczeniaka.
- Hmm, chyba muszę się jeszcze zastanowić. - odparłam i
przygryzłam wargę. MÓJ CHŁOPAK (tak
zostaliśmy parą minionego wieczoru) przyciągnął mnie do siebie i zaczął
całować.
- Och moja Haneczka ma chłopaczka. Takiego przystojnego i
miłego. - powiedziała moja babcia, która pojawiła się z nikąd. Ucieszyłam się,
że nie znała angielskiego i Lou nie zrozumiał ani słowa.
- Ciociu, a wiesz, że on jest słynną gwiazdą? - zaczął
Bartek.
- Ach tak? - kobieta miała minę jakby dowiedziała się, że
wygrała w lotka. - You. Sing. Me. - wypowiedziała trzy słowa bez ładu
gramatycznego. Pasiasty tylko się uśmiechnął i pokiwał twierdząco głową.
- Skąd znasz..?- zaczęłam
- Chodzę z Panią Helą na języki dla seniorów. -
odpowiedziała z dumą.
- I to właśnie chyba przez Panią Helę nic nie umie. - kuzyn
poruszył brwiami w zabawny sposób.
- Bartłomieju, opamiętaj się!- powiedziała radośnie
staruszka i pociągnęła za sobą mojego chłopaka.
Gabrysia
Razem z Harrym weszliśmy do sali, w której leżał mój tata, a
Wirus został z portierem.
- Dziękuję, że tu ze mną przyszedłeś. - odparłam. - Byłam tu
już dzisiaj ale miałam straszną potrzebę go zobaczyć.
- Przyjaciele robią dla siebie takie rzeczy. - pierwsze
słowo wyjątkowo mnie zabolało jednak nieśmiało się uśmiechnęłam. Staliśmy
chwile w ciszy.
- Gabrysia...?- usłyszałam głos taty i od razu usiadłam przy
nim, zaczęłam z nim rozmawiać w ojczystym języku.
- Tatusiu jak się czujesz?
- Moja córeczka....
- Tak, to ja. - powiedziałam, a do moich oczu zaczęły cisnąć
się łzy.
- Harry.? - mój opiekun dostrzegł chłopaka stojącego w kącie
sali.
- Tak. - chłopak odpowiedział nieśmiało.
- Zajmij się nią, bo ja już nie będę mógł ale tylko spróbuj
ją skrzywdzić.
- Tato! - krzyknęłam w akcie rozpaczy i zwróciłam się do
loczka. - Biegnij po lekarza.
- Córeczko nie trzeba...
- Nie możesz mnie zostawić rozumiesz? Nie dam sobie bez
Ciebie rady. Hanka i mama też...
- Jesteś naprawdę silną dziewczynką i wierzę w Ciebie ale ja
jestem teraz zmęczony.
- Tatusiu....
- Przeproś ode mnie mamę i siostrę. - powiedział i opuścił
głowę. Nagle na monitorze pokazała się ciągła linia. Do sali wbiegł lekarz i
kazał mojemu ex odciągnąć mnie.
- Gabrysiu, chodź. - chłopak przytulił mnie jednak zaczęłam
się wyrywać i krzyczeć. Doskonale wiedział, że się nie poddam, więc wziął mnie
na plecy. Biłam go żeby mnie puścił jednak on się nie poddawał i gdy wynosił
mnie z sali usłyszałam głos lekarza.
- Nie żyje. Czas zgonu 7.03.
Na samym początku chciałbym przeprosić, że dodałam rozdział z takim opóźnieniem ale ostatnie dni były ciężkie ze względu na szkołę ~ nie, że wykręcam się 3 klasą ale wierzcie mi jest ciężko.
Do końca zostały tylko 3 rozdziały ----- następny będzie z perspektywy Jade ;)
Ostatni rozdział (czyt. epickie finał ;)) dodam w następną sobotę ;)
Jeżeli macie jakieś pytania ~ śmiało ;)
sobota, 8 września 2012
Trzydzieści
Jade
- Możesz mi wreszcie powiedzieć o czym chciałaś porozmawiać?
- Daren domagał się odpowiedzi, a ja ciągle nie wiedziałam czy jestem na to
gotowa.
- Daj mi sekundkę. - mruknęłam i upadłam na swoje duże
łóżko.
- Jade jesteśmy tu od ponad pół godziny. - mruknął
zrezygnowany.
- Wiem ale nie mam pojęcia od czego zacząć.
- Może od samego początku? - zaproponował.
- No to przygotuj się na długą opowieść. - powiedziałam i
zaczęłam opowiadać swoją historię. - Moja mam pochodziła z bardzo bogatej
rodziny. Mój dziadek ma firmę ubezpieczeniową, a babcia jest współwłaścicielką
domu mody. Oprócz mojej mamy mają drugą starszą córkę Elizabeth. Można
powiedzieć, że ich życie było idealne dopóki moja mama nie poznała taty, który
jak to dziadkowie mówili "był nieodpowiedni dla dziewczyny z takiego
szczebla społecznego", moja ciotka miała podobne zdanie ale ona już miała
męża i była w ciąży. Mama miała jednak
gdzieś to co oni myślą i postanowiła zaryzykować, niestety wpadła i miałam ja
przyjść na świat. Po wielu kłótniach dziadkowie zapowiedzieli mamie, że jeżeli
zostanie z Paulem (moim tatą) będzie tak jakby jej nie było i jakby nigdy nie
mieli drugiej córki, a do tego zabiorą mnie jej. Nie wierzyła, że mogą to
zrobić ale myliła się, tuż po moim urodzeniu sąd przyznał im prawa do opieki
nade mną. Przez dziesięć lat mieszkałam z nimi, ciotką, której umarł mąż i jej
idealną córeczką Chelsea. Kuzynka na każdym kroku pokazywała mi, że jestem
gorsza i jestem sierotą, miałam dość, więc stałam się taka jaką mnie poznałeś. Z
C walczyłyśmy o wszystko i pewnego razu przegięłyśmy, dziadkowie postanowili
odesłać mnie do rodziców ale ciągle utrzymywać ze mną kontakt. Gdy tylko
weszłam do ich mieszkania byłam załamana, wyobraź sobie trzy pokojową
kawalerkę, do tej pory mieszkałam w villi z basenem. Przez dwa miesiące
uprzykrzałam matce i ojcu życie raniąc ich przy tym. Na szczęście poznałam
kilku wspaniałych ludzi dzięki którym się zmieniłam. Niestety, gdy miałam
piętnaście lat skończyłam szkołę i rodzina ze strony mamy załatwiła mi miejsce
w London Palace, gdzie chodziła Chelsea.
Chelsea |
- Twoją kuzynką była ta Chelsea Popey? - spytał ze
zdziwieniem. Pewnie był kolejnym chłopakiem zakochanym w niej po uszy.
- Tak, była. Oczywiście gdy poszłyśmy do tej samej szkoły
znowu zaczęła się rywalizacja. Ona miała paczkę przyjaciół, a ja byłam nikim.
Wszystko się zmieniło, gdy popełniła samobójstwo. Wiesz, że znalazłam jej list
pożegnalny? - w moich oczach pojawiły się łzy. - Myślałam, że ja umrę pierwsza
ze względu na serce ale ona odebrała sobie życie dlatego, że nienawidziła siebie
za to jaka była i na samym końcu poprosiła mnie abym się taka nie stała.
Ja jednak zostałam przyjęta do jej ex paczki i stałam się
jej drugą wersją z tym, że byłam wredna dla wszystkich, a nie tylko dla
kuzynki. Stałam się okropna. Mając siedemnaście lat zostałam przeniesiona do twojej
klasy i poznałam Ciebie. Byłeś pierwszą osobą, która na mnie nie zwracała
uwagi, zafascynowało mnie to i z czasem zaczęłam do Ciebie coś czuć, najlepsze
było to, że Cię nie znałam. Będąc tą pieprzoną królową nie mogłam być z nikim
kto nie został zaakceptowany przez paczkę, dlatego chciałam zabić to uczucie
gnębiąc Cię. Niestety nie udało mi się to... - rozpłakałam się na całego. -
Tamtego dnia zobaczyłam na Twoim nadgarstku blizny. Chciałam zapytać się
dlaczego to robisz, gdy zobaczyłam jak wrzucasz do mojej szafki kartkę "JESTEŚ NAJWIĘKSZĄ KURWĄ XXI
WIEKU." Zrozumiałam co Ci zrobiłam i dlaczego Chelsea popełniła
samobójstwo. Wieczorem wzięłam garść tabletek, niby nie szkodliwych ale przy
moim sercu śmiertelnych.
- Ty chciałaś odebrać sobie życie? - podszedł do mnie i
złapał mnie za ramiona, a ja pokiwałam twierdząco głową.
- Dopiero potem zrozumiałam, że byłaby to oznaka
tchórzostwa. Niestety doprowadziłam siebie do takiego stanu, że potrzebowałam
przeszczepu. Moi pseudo znajomi zostawili mnie i sprawili mi ból ale ja nie
chciałam mieć już z nimi żadnego kontaktu. Potem poznałam Danielle, Liama i
resztę. Na samym końcu pojawiłeś się ty, a moje uczucie do Ciebie nie zmieniło
się .
- Jade, ja nie wiem co mam powiedzieć.
- Lepiej nic. - otarłam łzy. - Przepraszam nie chciałam. Widzisz
teraz wiesz, że nic się nie zmieniłam i jeżeli chodziło Ci o to żeby to
sprawdzić nie musisz mi pomagać w nauce.
- J, to nie tak, zmieniłaś się i nawet nie wiesz jak bardzo.
Kiedyś nie opowiedziałabyś mi tej historii jednak ja Cię lubię ale nic do
Ciebie nie czuję. - odparł.
- Przyjaciele?- spytała powstrzymując falę płaczu i bólu,
która zaraz miała mieć swoje apogeum.
- Przyjaciele. - odpowiedział i przytulił mnie. Nie chciałam
go puścić i po raz ostatni poczuć jego silne ciało.
Gabrysia
Siedzenie i czekanie na przystanku stało się nużące. Miałam
nadzieję, że Hanka zaraz przyjedzie i bez zbędnych pytań zabierze mnie do Jade.
- Żaden nie jest wart tylu łez. - z zamyśleń wyrwał mnie trochę
starszy ode mnie chłopak.
- A ty co, wszystko wiedzący jesteś?
- Jestem gejem, więc wiem co czujesz. - zdziwiło mnie, że
powiedział całkiem obcej osobie tak osobistą rzecz. - Jeżeli chcesz się odegrać przyjdź do Barmote
club będę czekać do dwunastej.
- Jesteś głupi, że nie widzisz, że ja go ciągle kocham?
- Widzę dlatego weź go ze sobą żeby poczuł to co ty.
- Gabrysiu?! - krzyknęła moja siostra w ojczystym języku
wybiegając z auta, tuż za nią leciał Louis. - Nic Ci nie jest.
- Nie, możemy już iść? - odpowiedziałam i ruszyłam w stronę
mini Coopera.
- Będę czekał. - dodał gej, gdy wsiadałam do auta.
Harry
Jechałem jak szalony, ponieważ jak najszybciej chciałem
porozmawiać i dowiedzieć się co z Gabe. Zrozumiałem jak ją zraniłem pocałunkiem
i słowami wypowiedzianymi przez moją ex dziewczynę, bałem się, że mogę stracić
ją na zawsze. Tamta noc była błędem, w dodatku byłem pijany i nie wiedziałem co
się działo.
Gdybym był z inną dziewczyną pewnie wybaczyłaby mi, bo
jestem Harry Styles ale z Gabe było całkowicie inaczej. Mimo, że udawała twardą
znałem jej prawdziwe oblicze. Kochałem ją i dopiero teraz zdałem sobie z tego
sprawę. Uwielbiałem jej dziecięcą część, która skakała po łóżkach, próbowała
piec babeczki, rzucała się balonami z wodą czy w czasie deszcze przeskakiwała
przez kałuże. Zakochałem się w niej, gdy była silna i dla każdego była
wsparciem mimo własnych kłopotów. Kochałem jej uśmiech, który pojawiał się nie
oczekiwanie na twarz. Nie wyobrażałem sobie bez niej życia.
Gdy wreszcie dojechałem zobaczyłem ją jak siedzi na schodach
przed domem i moknie.
- Gabe. - wrzasnąłem, gdy tylko wybiegłem z samochodu. -
Proszę posłuchaj...
- Nie Styles to ty mnie posłuchaj. - wolałem żeby na mnie
wrzasnęła niż powiedziała to z takim opanowanym głosem. - Od teraz nie obchodzi
mnie to co się z tobą działo wczoraj, dwa dni temu czy tydzień. Dla mnie możesz
mieć romans z każdym z kim tylko chcesz, ponieważ nie jesteśmy już razem. Nikomu
nie powiem co zrobiłeś ale w zamian za to ty dasz mi spokój. Nie licz na
przyjaźń czy cokolwiek, naszym znajomym powiemy, że nie ułożyło nam się ale
możemy spędzać razem czas. - odparła i weszła do domu zostawiając mnie samego.
Gabrysia
- Muszę gdzieś wyjść. - powiedziała Jade po odprowadzeniu
swojego szkolnego kolegę na przystanek autobusowy.
- Chodźmy do klubu, znam całkiem fajny. - zaproponowałam. Wszyscy
zgodzili się i poszli się przebrać. Miałam pokój z siostrą, która na szczęście
dała mi spokój i przygotowywała się na wyjście z Louisem. Ja postanowiłam
założyć czarną, obcisłą sukienkę do połowy ud, czarne buty na platformach i
dwie złote bransoletki. Rzadko kiedy się tak ubierałam ale tym razem ciuchy
Hanki okazały się wyjątkowo przydatne. Gdy zeszłyśmy na dół każdy pochwalił nasz
wygląd i ruszyliśmy paczką do Barmote.
Klub okazał się być średniej wielkości i klimatyczny, gdy
tylko zobaczyłam bar ujrzałam nieznajomego z przystanku, który do mnie szedł.
Dokładnie wiedziałam co chciał zrobić i postanowiłam mu w tym pomóc.
Harry
Wiedziałem jakie uczucia żywiła do mnie Gabrysia i to w co
się ubrała utwierdziłem się w tym przekonaniu.
Gdy znaleźliśmy się na parkiecie zobaczyłem, że idzie w
kierunku jakiegoś facet i nagle obejmuje go i zaczyna całkować. Zamiast stanąć
i patrzeć się na nich podszedłem i odepchnąłem go z całej siły.
- Co kurwa... - szepnął i spojrzał na mnie. - Harry Styles? Boże
ja Cię kocham. - powiedział i chciał mnie pocałować lecz odsunąłem się.
- Może mi ktoś powiedzieć co tu się dzieje?! - wrzasnąłem i
zobaczyłem jak Gabe wybiega na dwór, postanowiłem ją dogonić. Gdy byliśmy już
na zewnątrz zapytałem. - Co jest grane?
- Chciałem ją pocałować przy chłopaku, który złamał jej
serce żeby poczuł się tak jak ona ale nie wiedziałem, że tym gościem jesteś ty.
Harry jestem gejem i Cię kocham. Twoje loki, twój uśmiech. - dopowiedział facet
z klubu.
- Możesz się zamknąć? - zwróciłem się do niego. - Gabe ja
Cię kocham i nigdy nie przestanę.
- Ja też Cię kocham ale co z tego?! Nie rozumiesz, że nie
możemy być razem? Zawsze gdy będą pojawiać się plotki o tobie i innych
dziewczynach będę zastanawiać się czy są prawdziwe. - tym razem krzyczała. -
Znam Cię Styles! Nie potrafisz być z nikim dłużej niż kilka miesięcy, zaraz
znajdujesz sobie inną. Rozumiesz, ja nie jestem z twojego świata, zawsze byłam
inna. Nie jestem ani sławna ani nie mam nie wiadomo ile pieniędzy. Odkąd Cię
poznałam nie jestem Gabrysią, a dziewczyną Harry'ego Stylesa. - rozumiałem o co
jej chodziło. Musiałem pozwolić jej odejść.
- Zawsze będę Cię kochał. - w moim oku zakręciła się łza.
- Ja Ciebie też. - odpowiedziała. - Żegnaj. - chciałem
zostawić ją i wrócić do środka żeby się zabawić i zapomnieć jednak zobaczyłem
biegnącą, zapłakaną Hankę.
Gabrysia
Szłam w stronę pierwszej lepszej taksówki, która mogłaby
mnie zawieść do Londynu, gdy złapała mnie siostra.
- Tata miał wypadek samochodowy i leży w ciężkim stanie w
szpitalu w Katowicach. - powiedziała zapłakana.
- Słucham... -
Jade
Niestety na imprezie bawiłam się fatalnie, ponieważ co
chwilę wracały do mnie słowa wypowiedziane przez Darena. Gdy wstałam rano
miałam okropny ból głowy, a na dworze jak zazwyczaj padał mocny deszcz.
- Aspirynę? - w drzwiach pojawił się Liam z Niallem niosąc
mi tacę z wodą i śniadaniem.
- Jesteście kochani. - szepnęłam i siadłam na łóżku. - To
jakie plany na dzisiaj?
- Zostaliśmy sami, więc mamy wolną rękę.
- A gdzie reszta? - nic nie pamiętałam.
- Ojciec dziewczyna miał wypadek i musiały pojechać do
Polski, chłopcy nie chcieli zostawić ich samych i udali się razem z nimi. Mają
wrócić w poniedziałek, gdy zaczyna się szkoła i rok akademicki.
- O boże. - mruknęłam. - Dlaczego nie pojechaliście?
- Nie chcieliśmy zostawić Cię samej po wydarzeniach z twoim
kolegą. - wtrącił się Niall. Czyli musiałam im o tym powiedzieć.
- Przepraszam, bo to ja cię do tego namówiłem.- mruknął
Liam.
- Ok, skoro jesteśmy sami, mam pomysł. Gwarantuję wam
najlepsze pięć dni życia....
Dobrze, a więc mamy trzydziesty rozdział.
Przepraszam za to, że wszytko rozwaliłam ale taki był plan.
Następny rozdział dopiero za tydzień - myślę, że okolice piątku.
Wczoraj nie dodałam, ponieważ w moim cudownym mieście była burza i odcięli mi internet.
Proszę o komentarze, ponieważ wiele dla mnie znaczą. ;)
wtorek, 4 września 2012
Dwadzieścia dziewięć
Jade
- Dlaczego ja się na to zgodziłem? - po raz kolejny
powiedział sam do siebie Daren.
- Nie będzie tak źle, jak ich poznasz to ich polubisz. -
próbowałam go jakoś pocieszyć i przekonać podczas dwu godzinnej podróży. Miałam
jechać sama samochodem ale dzięki Darenowi miałam osobę towarzyszącą, z resztą
mieliśmy się spotkać na miejscu.
- Oczywiście polubię bandę chłopaków " nie dotykaj
moich włosów ". - mimo, że powiedział to by ich obrazić zaśmiałam się pod
nosem, ponieważ uwielbiałam gdy próbował mówić czyimś głosem. W tym samym
czasie poprawił grzywkę, która akurat wpadła mu do oka i przeszkadzała w
prowadzeniu auta. Nie mogłam się oprzeć i poczochrałam mu włosy.
- Możesz nie dotykać moich włosów?
- Widzisz polubicie się, jesteście tacy sami. - powiedziałam,
a on pokręcił głową. Dalszą rozmowę przerwał nam mój telefon.
- Cześć J. - usłyszałam Cho i resztę moich znajomych.
- Hej, czego chcecie?
- Słyszeliśmy, że wybierasz się na kilka dni do domku
dziadków i pomyśleliśmy, że to dobra okazja by odbudować naszą znajomość.
- Wątpię aby był to dobry pomysł, gdyż będą tam moi znajomi.
- One Direction?! - krzyknęła jakaś dziewczyna, której głosu
nie rozpoznałam.
- Nie tylko oni, jest jeszcze Gabe z rodziną i Daren.
- Ten "emo, kretyn, psychol Daren"?!- mój ex
zaczął się nabijać.
- Tak ale uwierz mi, że jedynym kretynem i idiotą jesteś ty.
- gdy skończyłam wypowiadać ostatnie słowa rozłączyłam się.
- Słuchaj, nie chcę żebyś traciła przeze mnie znajomych. -
zaczął chłopak ale mu przerwałam.
- Nie tracę przez ciebie przyjaciół. Jedyną możliwością
żebym kogoś straciła z twojego powodu jest twoje odejście. - przez kilkanaście
minut panowała cisza.
Dom dziadków Jade. |
- Dojechaliśmy. - oznajmił.
Gabe
- Nie rozumiem dlaczego jedziemy we dwoje, a oni muszą
cisnąć się w tym vanie.- sytuacja wyglądała w następujący sposób. Louis,
Bartek, Hanka, Liam, Zayn i Niall pojechali słynnym, starym vanem 1D, za to ja
z Harrym jechaliśmy jego nową zabawką.
- A tak sobie. - loczek wyglądał dzisiaj na przygnębionego.
- Co się stało?
- Nic ale muszę pójść w jeszcze jedno miejsce. Poczekaj tu
na mnie. - powiedział i wysiadł z auta.
Harry
Przez całą noc biłem się z myślami. Ostatni dzień był
największym błędem mojego życia, który mógł sprawić stracenie wszystkiego co
kocham.
Wchodząc do holu nie wiedziałem czy dobrze robię, chociaż
inną opcją było czekanie aż Caroline powie wszystko mediom.
- Witaj cukiereczku. - moja ex dziewczyna oblizała się na
mój widok i podeszła do mnie. - Zostawiłeś już tą dziewczynkę?
- Kocham Gabe i to nigdy się nie zmieni.
- Ciekawe czy ona czuje to samo do ciebie i jakby
zareagowała na naszą wczorajszą przygodę.
- Przyszedłem tu żeby z tobą o tym porozmawiać, ponieważ to
był błąd.
- Ale za to jaki przyjemny.
Gabrysia
Siedziałam w samochodzie i czekałam na mojego chłopaka,
którego nie było już od dobrych trzydziestu minut, do tego co chwilę dzwoniła
do niego mama.
Po dziesiątym nie odebranym telefonie postanowiłam go
odnaleźć, ponieważ nie wiedziałam czy nie stało się nic poważnego. Na szczęście
Hazza zostawił kluczyki, więc mogłam zamknąć samochód.
Udałam się dokładnie do w tym samym kierunku co on.
Caroline Flack
Od pół godziny Harry starał się mnie przekonać aby zostawić
to w spokoju. Pewnie bym tak zrobiła gdybym nie zobaczyła zbliżającej się w
naszą stronę Gabrysi.
Nie kochałam go ale nie mogłam znieść, że zostawił mnie i
znalazł sobie taką ofiarę, chciałam z powrotem co moje.
- Rozumiem, że nie wiesz jak z nią zerwać ale ciągnięcie
tego będzie ranić nie tylko Gabe ale i ciebie. - powiedziałam to na tyle głośno
aby ta mała zatrzymała się i usłyszała.
- Co ty do cholery wygadujesz? - loczek przybliżył się do
mnie ale jego słowa były nie słyszalne dla G.
- Też cię kocham. - powiedziałam głośniej i pocałowałam go.
Gabrysia
Nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Jechaliśmy sami, bo
pewnie nie chciał mieć świadków jak ze mną będzie zrywać, potem zaproponował by
przyjaźń i powiedział, że to nie moja wina.
- Styles! - krzyknęłam i chłopak szybko się obrócił.
Widziałam, że chciał coś powiedzieć i zapewne zaraz ruszyć w moją stronę. -
Szkoda, że zmarnowałam tyle czasu dla takiego dupka jak ty.- nie płacz, nie płacz powtarzałam to
sobie. Gdy skończyłam mówić obróciłam się i pobiegłam w stronę najbliższego przystanku. Kochałam go ale żaden chłopak nie mógł popsuć mi wolnego, a tym bardziej życia.
Hania
Razem z Louisem siedziałam w ogrodzie, gdy zadzwonił mój
telefon, była to moja siostra.
- Cześć, no gdzie jesteście?- zapytałam
- Możesz po mnie wyjechać na dworzec autobusowy? Pada, a ja
niezbyt wiem gdzie powinnam się udać. - słyszałam, że płakała.
- Gabrysia, co się stało? Co z Harrym? - rozmawiałyśmy po
polsku, więc Lou co chwilę patrzył na mnie pytająco.
- Ze mną wszystko ok, a on dla mnie już nie istnieje. -
zamilkła. - Przyjedziesz?
- Tak, zaraz tam będę. - odpowiedziałam i rozłączyłam się.
- Co się stało? - zapytał marchewkowy.
- Nie wiem ale ma to związek z twoim kolegą. - powiedziałam
rozwścieczona ale on nie zdążył nic odpowiedzieć, ponieważ tym razem
zadzwoniono do niego. Był to loczek.
- Czy wiem co z Gabe? - spytał i spojrzał na mnie, a ja
pokręciłam przecząco głową. - Sorry stary ale nie wiem, a co się stało? - znowu
wrócili do rozmowy. - Ok, czekam.
- Wiesz co ja jadę po siostrę i potem pogadamy. - rzekłam.
- Czekaj jadę z tobą.
Jade
Stałam za kanapą i obserwowałam jak Daren z Zaynem grają na
konsoli.
- Zakochałaś się. - obok mnie stanął Liam.
- Słucham?
- Zakochałaś się w Darenie, tak?
- Ale ja... - nie mogłam wydobyć z siebie ani słowa.
- Znam to spojrzenie. Zawsze patrzyłem tak na Danielle. -
uśmiechnął się i objął mnie. - Zrób coś, bo nigdy nie wiesz ile masz czasu.
- Daren. - krzyknęłam, a chłopak obrócił się. - Możemy
porozmawiać?
Pora ogłosić kilka rzeczy.
1) Do końca bloga zostało 5 rozdziałów + epilog.
2) Następny rozdział pojawi się w piątek wieczorem i będzie wyjątkowo długi.
3) Po tym blogu postanowiłam założyć nowego :) -----> jeżeli macie jakieś pytania pytajcie.
Ok, teraz po raz kolejny chciałabym Wam podziękować za wszystko i mam nadzieję, że rozdział się podoba.
sobota, 1 września 2012
Dwadzieścia osiem
Jade
- Już spakowana? - spytał Daren, który właśnie czytał mi
Hamleta. Od kilku dni pomagał mi nadrobić materiał, który był decydowanie
nudny.
- To tylko pięć dni, więc tak. - oznajmiłam.
- Dziwię się tylko, że nie zaprosiłaś Cho i reszty.
- Już Ci mówiłam, że nie są moimi przyjaciółmi i nie mam
zamiaru wracać do tamtej znajomości. -
to co mówiłam było prawdą, moi ex przyjaciele zostawili mnie w tak ważnym
momencie mojego życia. - Teraz mam nowych znajomych i jestem nową osobą.
- To zabawne, jeszcze przed rokiem byłaś taka sama jak oni.
Wiesz jak wszyscy Cię nazywali? Królowa... - nie dokończył, ponieważ przerwałam
mu przykładając dłoń do jego ust.
- Byłam - czas przeszły. Poza tym przyszedłeś tu mi pomóc. -
włożyłam ładowarkę do błękitnej walizki. - Wiesz co mnie zastanawia?
- Oświeć mnie.
- Dlaczego zgłosiłeś się żeby mi pomagać? To Ciebie
dręczyłam najbardziej.
- Może chciałem zobaczyć czy się w ogóle zmieniłaś?
- I jak?
- Jeszcze nie wiem. - powiedział i wrócił do czytania dzieła
Szekspira. Nie mogłam jednak skupić się na wypowiadanych przez niego słowach.
Wróciły do mnie wspomnienia i to te nie najlepsze. Znacie może te wszystkie
amerykańskie filmy o wrednych dziewczynach, które są złymi charakterami i
uprzykrzają innym życie, a przy tym są popularne, ładne i każdy chłopak marzy
aby się z nimi umówić? Moje życie tak wyglądało do czasu trafienia do szpitala.
Pierwszoklasiści i kujony widząc mnie chowali się, ponieważ bali się, że
zrujnuję ich życie. Kochałam to uczucie wiedzieć, że mogę zrobić co chcę, a
inni nic mi nie powiedzą. Nie było weekendu żebym nie poszła na imprezy czy
uprawiała seks z chłopakiem (za każdym razem z innym). Jednak teraz zmieniłam
się i chciałam żeby tak pozostało. Nie chciałam aby chłopcy czy Gabe
dowiedzieli się o mojej przyszłości.
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz? - lekko zdenerwowany Daren.
- Tak, przepraszam. - odpowiedziałam. - Możemy wracać do
nauki?
Niall
Moi przyjaciele chodzili podekscytowani wyjazdem. Harry
cieszył się, że spędzi dużo czasu z Gabe. Louis chciał poznać Hankę, Zayn pić i
dobrze się bawić, a Liam zapomnieć o Danielle i spędzić trochę czasu z Jade
(każdy kto by go nie znał uważałby, że zakochał się w J, ja jednak wiedziałem,
że to wszystko przez serce, która dziewczyna w sobie nosiła). Cieszyłem się z
ich szczęścia ale nie mogłem pogodzić się z faktem, że straciłem Faye na
zawsze. Nie wydaje mi się, że to przez miłość, bo uczucie, które pomiędzy nami
było wygasło prawie miesiąc temu.
Pewnie dalej bym się nad tym zastanawiał, gdyby nie
zadzwonił mój telefon.
- Halo? - spytałem.
- Cześć to ja. - usłyszałem głos mojej byłej dziewczyny. -
Przepraszam ale dzwonię nie ze swojego telefonu.
- Dwa dni temu miałaś urodziny, sto lat. - odpowiedziałem.
- Dziękuję, nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy. Widzisz,
nie wiem czy wiesz ale wyjechałam, bo postanowiłam zmienić swoje życie. Dopiero
teraz zrozumiałam, że nie mogę tego zrobić nie zamykając wcześniejszego
rozdziału.
- Ale nie rozumiem dlaczego do mnie dzwonisz.
- Na samym początku chciałam Cię przeprosić, za to, że
rozkochałam Cię w sobie, a potem rzuciłam.
- F, ja Cię ciągle kocham.
- Ale ja Ciebie już nie kocham Niall. Ciągle jesteś dla mnie
ważny ale nie tak jak kiedyś.
- Naprawdę mnie pocieszyłaś.
- Wiesz, że nie o to mi chodzi.
- A możesz mi powiedzieć o co?
- Niall nie czekaj na mnie. Wiem, że ciągle coś do mnie
czujesz ale to już raczej przyzwyczajenie niż prawdziwe uczucie. Ta osoba,
którą pokochałeś już nie wróci do Ciebie, bo nie istniej. Nie zmieniłam się na
lepsze. Zaczęłam pić, palić i ćpać jednak to jestem ja i dopiero teraz to
zrozumiałam. Zrozumiałam też, że mogę robić to co chcę ale nie kosztem innych
ludzi, dlatego do Ciebie zadzwoniłam. - na chwilę zamilkła. - Chcę żebyś wiedział,
że zawsze będziesz dla mnie ważny ale nie w ten sposób. Życie jest pełne
niespodzianek i być może tuż za rogiem czeka Twoja prawdziwa miłość.
- Ty nią byłaś. - szepnąłem tak aby mogła usłyszeć.
- Ty też byłeś moją ale przecież wiesz, że te najlepsze
miłości są niespełnione. - usłyszałem śmiech, za którym tak tęskniłem. -
Jesteśmy komuś przeznaczeni. Proszę Cię nie przegap tej osoby przeze mnie,
dobrze?
- Mhm. Faye?
- Tak?
- Dziękuję Ci, za ten telefon.
Hania
- Może nie powinnam z Wami jechać. To w końcu są wasi
znajomi nie moi. - po raz kolejny starałam się wykręcić z wyjazdu do Brighton.
- Hanka daj spokój! Wszyscy chcą Cię poznać. - moja siostra
ciągle upierała się przy swoim.
- Młoda ma racje. - powiedział Bartek.
- Nic Ci nie jest? - spytał się mnie jakiś chłopak.
- Wszystko jest okej. - zapewniłam i dopiero w tamtym
momencie mu się przyjrzałam. Był wysoki i miał zniewalający uśmiech, w którym
może zakochać się każda dziewczyna.
- Przepraszam ale muszę już iść, bo zaraz siostra zacznie
mnie szukać.
- Hania?
- Tak, a ty jesteś?
- Louis.
Mamy kolejny rozdział. Wiem, że jest nudny ale musiałam skończyć wątek Faye.
Bardzo dziękuję Wam za komentarze pod ostatnim rozdziałem ale nie będę ukrywać, że jest mi troszkę przykro, ponieważ zawsze było ich po 15, a teraz 8.
Osobom, które ciągle czytają tego bloga serdecznie dziękuję, ponieważ to WY sprawiacie, że chce mi się pisać.
Pewnie niektórzy z Was zobaczyli, że mój drugi blog został usunięty... Postanowiłam to zrobić, ponieważ pisanie tej historii sprawiało mi dużo kłopotów. Zrozumiałam, że bez sensu jest pisać co na co nie ma się pomysłów - nie był to chwilowy brak weny i nie nadaję się do pisania z perspektywy jednej bohaterki cały czas. Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie. ;)
Udanego weekendu.
środa, 29 sierpnia 2012
Dwadzieścia siedem
Faye
Siedziałam na łóżku i
dopakowywałam ostatnie rzeczy, które były mi niezbędne. Już miałam zamknąć
walizkę, gdy ujrzałam tatę.
- Wiesz, że Ci na to nigdy
nie pozwolę?- spytał.
- Mam już osiemnaście lat. -
pomachałam mu paszportem przed oczami. - Jakbyś nie pamiętał mam dzisiaj
urodziny.
- Nie zapomniałem o nich ale
nie wiem co się z tobą dzieje i jak mogę Ci pomóc.
- Tato, chcę spełniać swoje
marzenia, a żeby Londyn był tylko wspomnieniem. - wiedziałam, że ojciec nie
akceptuje Glorii jako koleżanki, ponieważ ma na mnie "zły wpływ". On
nie rozumie jednak, że przy niej jedynej mogę być sobą.
- To wszystko przez Nialla? A
może innych znajomych? Wierz mi, że wszystko może jeszcze się ułożyć. - do jego
oczu napłynęły łzy.
- Podjęłam decyzję i
wyjeżdżam do Los Angeles czy Ci się podoba czy nie. - na chwilę zamilkliśmy.-
Skoro mowa o moich urodzinach, to kiedy dostanę dostęp do konta bankowego.
Zawsze mi powtarzaliście, że odkładacie dla mnie pieniądze i dostanę je na
osiemnastkę. - uśmiechnęłam się.
- Jeżeli stąd wyjedziesz, to
nigdy...
- Nie rozumiem! Nie możecie
mi tego zrobić.
- Myślisz, że nie wiem o
narkotykach, które zażywasz? O alkoholu, od którego jesteś uzależniona?
Rozmawiałem z mamą i postanowiliśmy, że pójdziesz na odwyk.- powiedział, a ja
szybko chwyciłam walizkę i torbę.
- Nienawidzę was ale uda mi
się bez waszej cholernej pomocy! - wykrzyczałam i wybiegłam z domu. Do
spotkania z Glo miałam jeszcze kilka godzin, więc postanowiłam się przejść do
pobliskiej kawiarni, gdzie zwykle przesiadywałam z Gabe. Po drodze zaczęłam
zastanawiać się co się ze mną stało. Czy faktycznie aż tak się stoczyłam? Czy
fakt, że zaczęłam mieć inne spojrzenie na świat aż tak wpłynął na moje kontakty
z innymi? Czy przez Glorię żaden z moich przyjaciół nie złożył mi życzeń? Szybko odegnałam od siebie te myśli i zajęłam
miejsce w środku lokalu. Było piątkowe popołudnie, więc roiło się tu od ludzi.
- Sto lat. - usłyszałam za
sobą i gdy tylko się odwróciłam ujrzałam Gabe.
- Dzięki, chyba. -
odpowiedziałam. - Chcesz usiąść.
- Wątpię w to, że ty chcesz,
więc dziękuję ale postoję. - podałam mi małe pudełeczko. - To dla Ciebie ale w
sumie nie wiem dlaczego, po tym jak mnie ostatnio potraktowałaś powinnam omijać
Cię szerokim łukiem.
- Śledzisz mnie? - skąd
wiedziała, że mnie tu zastanie.
- Nie, przyszłam tu na kawę,
a to chciałam Ci wysłać.
- Ale dlaczego? - nie była w
stanie zrozumieć jaki miała w tym cel.
- Bo kiedyś się przyjaźniłyśmy,
bo ciągle Cię lubię i widzę, że coś złego się z Tobą dzieje.
- Ze mną? Spójrz na siebie i
swoje pseudo życie. - warknęłam i pomyślałam, że po tych słowach dziewczyna
zostawi mnie w spokoju jednak tak się nie stało.
- Widzisz Faye, miałaś
przyjaciół i ludzi, którzy Cię kochali. Teraz myślisz, że zostałaś sama ale nie
jest tak.
- Tak jasne... Wszyscy
wysyłają mi życzenia i cieszą się razem ze mną w dniu moich urodzin! Nie mam
już nikogo.
- Masz mnie ale tym razem
musisz sama uporać się ze swoimi problemami. - rzekła i wyszła z kawiarni. Siedziałam
chwilę w ciszy i zaczęłam zastanawiać się dlaczego aż tak się zmieniłam. W
końcu zrozumiałam o co chodziło. Całą sytuację można by nazwać EFEKTEM MOTYLA. Wszystko zaczęło się,
gdy Niall zobaczył jak całowałam się
tamtym chłopakiem. Przez wiele dni nie miałam z nim kontaktu i jedyną
osobą, która mnie rozumiała był Zayn. Prawie codziennie się spotykaliśmy i
spędzaliśmy czas rozmawiając o naszych marzeniach i obawach. Wszystko byłoby
dobrze gdyby mnie nie pocałował. Uciekłam bez słowa i trafiłam do klubu gdzie
poznałam Glorię. Od tamtego momentu nienawidzę siebie i tego jaką osobą się
stałam. Jak mogłam kochać kilka osób naraz?
Z rozmyślań wyrwał mnie głos
kelnerki, która akurat podała mi wcześniej zamówiony napój.
- Dziękuję. - mruknęłam i
wzięłam łyk jeszcze gorącej kawy. Do spotkania na lotnisku została mi jeszcze
godzina, chciałam się powoli zbierać jednak przypomniałam sobie o jedynym prezencie jaki dzisiaj dostałam. Było to pudełeczko średnich rozmiarów obwiązane
wstążeczką, gdy je otworzyłam pierwszą rzeczą, którą zobaczyłam była kremowa
kartka.
Żebyś nigdy nie zapomniała o tym, że jesteś Faye Evans.
Kochamy
Cię i tęsknimy. Wróć do nas jak będziesz gotowa.
Szczęśliwych urodzin
Gabe,
Niall, Zayn i reszta ♥♥
Z oczy poleciały mi łzy jednak chciałam zobaczyć co mi dali. Były to zdjęcia, które przedstawiały mnie, rodzinę i przyjaciół. Każdy był podpisany.
My razem. Nasza pierwsza słit focia. |
Pamiętasz jak uczyłyśmy się jeździć na desce? |
Świrnięte : Faye i Gabe |
Nie wiem skąd Gabe ma nasze zdjęcie. Niall |
Twoja filmowa ściana ze zdjęciami. |
Chciałyśmy sobie wtedy zrobić sesję. Niestety Niall i spółka nam przeszkodzili. Nigdy nie zapomnę Danielle, która wylądowała w wodzie. |
Twój tata dał mi to zdjęcie jak pierwszy raz u Ciebie byłam. Od tamtego czasu dużo się nie zmieniłaś. |
Sophie chciała wyglądać dokładnie tak jak ty. |
To zdjęcie zrobiłaś Niallowi na pierwszej randce. Do tej pory pamiętam jak świrowałaś widząc je. |
Kochamy te Twoje blond włosy! Szkoda, że nie udało Ci się ich wtedy pokręcić. ♥ |
Ty + Zayn = Najlepsi przyjaciele forever. |
Gdy skończyłam je oglądać,
spakowałam je do torby i zadzwoniłam do Gabe, która niemal od razu odebrała.
- Dziękuję. - szepnęłam. -
Ale muszę sobie wszystko poukładać i wrócę kiedy będę gotowa.
- Faye, uda Ci się. -
powiedziała.
- Boję się, że jest już dla
mnie za późno.
- Nie mów tak...- przerwałam
jej.
- Ja już wybrałam swoją drogę
życia. Ty też powinnaś.
- Nie zapomnij o nas.
- Nigdy. - odpowiedziałam
poczym się rozłączyłam. Wzięłam swoje wszystkie bagaże i udałam się na
lotnisko, gdzie miałam zacząć wszystko od nowa.
Dziękuję Wam za tak liczne odwiedziny i komentarze, które znaczą dla mnie naprawdę dużo.
Jest to ostatni rozdział pisany przez Faye jednak pojawi się ona.
Do końca bloga coraz bliżej jednak będzie on niespodzianką.
http://perfect-crazy-sweet.blogspot.com/ <---- ZAPRASZAM TUTAJ.
Subskrybuj:
Posty (Atom)